-Brawo! - krzyknęli razem.
-Uf... dobra... - próbowałem wziąć oddech. - White, masz jakiś pojemnik na ten płatek śniegu?...
-A zgadnij, że mam... - wyjął (nie wiadomo skąd) lodowe pudełko - proszę.
Ostrożnie włożyłem śnieżynkę do pojemnika. Myślałem, że został nam jeszcze tylko ten kamień szlachetny, ale nie... wzięliśmy złą wodę i teraz musieliśmy się wracać.
***
Byliśmy już przy jeziorze. Mirand wyjął buteleczkę, w której znajdowała się woda ze złego jeziora. Basior ją wylał i napełnił od nowa. Tym razem wszystko pasowało.
-Dobrze. - powiedział mój brat. - Teraz niestety musimy się pożegnać...
-Co?! Dlaczego?! - spytałem go zbulwersowany.
Lecz on nie odpowiedział. Po prostu zniknął. Myślałem, że White pójdzie z nami...
<Mirand? Sory, że długo nie odpisywałem, ale ta nieaktywność watahy... zaraziłem się XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz