niedziela, 30 listopada 2014

Szafira „spotkanie cz 3”

- Emm... i jak się podobała ran... to znaczy wycieczka... spotkanie ... spacer?
- bardzo przyjemny... spacer- uśmiechnął się.
-ta... ee...Silver?
-tak?
Spojrzał się w moje oczy. Miałam wrażenie, że przewierca mi duszę jakby chciał poznać wszystkie moje sekret. Przeszły mnie ciarki i poczułam... strach. Odwróciłam wzrok.
- ja … emm... chciałam powiedzieć... że ,że... dzięki za spotkanie.
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
- Szafira ale do jaskini to w drugą stronę- powiedział zdziwiony basior.
- e... tak ... wiem zostawiłam.... zostawiłam wstążkę przy wodopoju- odburknęłam w pośpiechu i przyśpieszyłam kroku.
-Szafira? Szafira?!!- słyszałam jak Silver za mną krzyczy. Biegłam nie chciałam go już widzieć . Jestem dziwną waderą, zawszę taką byłam. Po krótkim biegu zatrzymałam się na małej polanie. Odwróciłam się by sprawdzić czy wilk za mną nie podążał. Cisza . Nikogo nie ma . Pustka . Usiadłam na kamieniu. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobiłam i co mogłam jeszcze zrobić.
- jestem głupia, po co go zapraszałam? Co teraz sobie o mnie pomyśli... chyba, że .. on już wie … ta k na pewno teraz pewnie się ze mnie nabija... nie nie pasuję do niego...- usłyszałam szelest- o nie to na pewno on! Co on usłyszał?
- Cześć Sisi- powiedział ktoś z przekąsem
- Sisi- pomyślałam- dawno nie słyszałam...
-Tak to ja- spojrzałam w stronę dochodzącego głosu. Nie mogłam uwierzyć kogo zobaczyłam.
<c.d.n>

Od Amzuki "Jak dołączyłam cz 4" (cd.chetny)

Pędziłam jak szalona przed siebie nie zwracając uwagi na to, czy mnie zobaczą. Oni też mnie nie chcą. A szczególnie ta Kazuma... Ciekawe skąd ona mnie zna?! To jej imię w moim języku znaczy "nienawiść", "śmierć", "samolubstwo" lub "ból". Jest to przeciwieństwo mojego imienia: "miłość", "dobroć", "troska" lub "szczodrość". Już w szkole zauważyłam, że te dwa słowa składają się z tych samych liter. To tylko zbieg okoliczności... To tylko zbieg okoliczności... To tylko zbieg okoliczności... To tylko zbieg okoliczności... Powtarzając to sobie w duchu gwałtownie wpadłam na jakiegoś wilka i upadłam. Byłam nadal zalana palącymi słonymi łzami. Uniosłam głowę i spojrzałam na wilka.Trochę się chyba zdziwił, widząc obcą waderę na swojej drodze, którą widzi pierwszy raz w życiu.

<chętny?>


Od Amzuki "Happy birthday cz.2" (cd. Kazuma)

- Ja? Niczego.
- Ta... Bo zaraz uwierzę...
Postanowiłam zmienić temat:
- Co śpiewałaś? - rzekłam z zainteresowaniem.
- Nie ważne. - warknęła. "Czy ona chociaż raz nie może być przyjazna?"
- Nie, nie mogę.
"Czy mi czytasz w myślach? To wrażenie mnie nieco przyprawia o dreszcze."
- Nie do końca. Tylko TOBIE "czytam w myślach", czy jak ty to tam ujmiesz i nikomu innemu.
"Dlaczego tylko mi?"
- Kiedyś się dowiesz. - powiedziała bez żadnych emocji. "Ale ja chcę teraz!"
- Cierpliwość działa cuda... - warknęła. - ...Jak na razie nie masz pojęcia niczego o innych. Jesteś za mało doświadczona.
- Ale ja dziś kończę dwa lata! To chyba wystarczająco dużo. - powiedziałam marszcząc brwi.
- To jednak nadal mało. Dosłownie nic nie wiesz o otaczającym cię świecie, ani o skutkach choćby jednego z wielu tysięcy błędów, które popełnisz w życiu i które mogą ci zrujnować całe życie.
- Mówisz o sobie, prawda? - zapytałam zatroskana. Na to już nie odpowiedziała. Milczała.

<Kazuma?>
0

Od Kazumy "Happy birthday cz.1" (cd. Amzuka)

„Brawo! To kolejny koszmarny dzień. Musisz uciec wreszcie droga Kazumo z tego okropnego miejsca.” - pomyślałam wstając.
Wychodząc, zastanawiałam się, który dzień dzisiaj mamy... Niestety musiałam zawrócić do głębi jaskini, by tam znaleźć moje notatki na ścianie. Ominęłam Amzukę, jej nie obudzić i spojrzałam na mój "Kalendarz". Tak, byłam w stanie dzięki niemu zorientować się, który mamy dziś dzień i miesiąc. Dorysowałam jeszcze jedną kreskę i policzyłam je, by stwierdzić o obecnym czasie.
- Nie wierzę... - szepnęłam wściekła. Natychmiast wybiegłam z jaskini, nie zważając na to, czy obudzę śpiącą resztę, czy nie. Pobiegłam tam gdzie zwykle: nad Wodospad, ponieważ jako jedyna tam tak naprawdę często przychodzę. Stanęłam widząc swoje odbicie we wodzie.
„Oj, Kazuma, nic się nie zmieniłaś” - pomyślałam. Upadłam na kamień jak zawsze i moczyłam łapę we wodzie. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w dźwięk lejącej się wody.
Po kilku minutach, może nawet po godzinie podśpiewywałam sobie cicho, a praktycznie szeptem wbrew własnej woli:
- „Happy birthday to you...
Happy birthday to you...
Happy birthday dear...” - zrobiłam pauzę, ale potem kontynuowałam: „...Amzuka...
Happy birthday to you!...”
- Ładnie śpiewasz. - usłyszałam melodyjny głos za sobą. Gwałtownie odwróciłam głowę, by zobaczyć kto to. Była to niestety Amzuka.
- Czego chcesz?! - warknęłam bojowo wstając na równe łapy, zapominając całkowicie o tym, co przed chwilą robiłam.

<Amzuka?>

Od Night'a ,,Mój...syn?! cz 2''

- Bo...Widocznie jestem pana synem - oznajmił basiorek.
- Co? Niemożliwe. Miałem swoją rodzinę, do kiedy wadera którą kochałem odeszła. Zmieszała z błotem moje uczucia i pozbawiła moje życie kolorów - odwróciłem się.
- To Calipso, prawda?- stanął przede mną szczeniak.
- Tak, ale...Ekhh...Trudno - ominąłem go i poszedłem dalej.
- Czekaj! Moja mama i siostra najprawdopodobniej nie żyją. Mama mi powiedziała gdy była cała we krwi że mam tatę i mam szukać cię tutaj. Nawet nie wiem czy siostra żyje. Nie widziałem jej już bardzo dawno - zaczął jojczyć.
- Jeśli to prawda...- spojrzałem na basiora.
Miał w oczach nadzieję i zarazem smutek.
- Dobrze, zamieszkasz ze mną - westchnąłem.
<C.D.N>

Od Octavius'a ''Szczeniaki cz 4''

- To świetnie! - krzyknąłem.
Bardzo się cieszyłem. W końcu mogłem mieć szczenięta, które będą kiedyś alfami, po mnie. Byłem dumny, ze szczeniaków chociaż że jeszcze ich nie ma na świecie. Będą mogły odpowiadać jako mój wzór i dobrze się opiekować watahą. Oby żyły w dobrze i harmonii co jest dla mnie najważniejsze. By, odnowiły to co zaczął pierwszy załozyciel watahy - ja. Było by świetnie by ktoś był taki jak ja i cieszył się tym co ma. Ucieszyłem się. Radość, taka jak nigdy w życiu.
THE END

Od Angelli,,Szczeniaki cz.3''(cd.Octavius)

-No nareszcie!-pochłonęłam wszystko.
-Co jeszcze sobie życzysz?
-O BOSZ,zaraz się porzygam.
-Dobra...lecimy do szpitala.
-Nie,po co?Jak gdzie?-Octav nie patrząc moje zdanie zaniósł mnie do szpitala.Był tam jakiś smok,który mnie zbadał.
-Gratulację!Będą szczeniaczki!
-Co?!To super!A ile?-ucieszyłam się.
-Czwóreczka.
-Super!-ucieszyłam się,tak samo jak Octavius.
<Octavius?>

Od Vapper '' Zazdrość cz 2'' (cd.Jeff)

Tak krzyknął że w moich uszach bębni aż do teraz. Pokiwałam głową kilka razy i mrugnęłam oczyma. Nim zauważyłam co się dzieje było już za późno. Basiory : Jeff i nowy - Cosmo. Walczyli, dogadzając sobie zębiskami i pazurami.
- Przestańcie! - wrzasnęłam.
Wbiegłam między ich i rozdzieliłam dwóch ''rycerzy''. Jednak, Jeff tego nie zauważył i uderzył mnie łapą w policzek. Odleciałam na bok. Mój policzek krwawił, a na nim były ''wyrzeźbione'' pięć znaków pazurów. Przestali walczyć i Jeff podbiegł do mnie.
- Nic ci nie jest?! - zapytał ze drżeniem w głosie.
- Jak widzisz, albo nie zadrapałeś mnie - odwróciłam wzrok.
- I widzisz, co zrobiłeś? Nie potrzebnie ze mną zadzierałeś - warknął nowy.
- To przez przypadek - dogryzł mu Jeff.
Nowy zniknął w krzakach.
<Jeff?>

Od Octavius'a ''Szczeniaki cz 2'' (cd.Angella)

Przeniosłem się na bazary w Indiach. W okół chodziły tłumy wilków. Patrzyły na stragany, i kupowały dziwne przyprawy i smakołyki. Wilki te były wszystkie w brązowym kolorze futra i dziwnie patrzyły się na mnie. Byłem wśród nich jak czarna owca w okół białych. Prześlizgnąłem się przez tłum. Doszedłem do jednego straganu.- Czy to wasze słynne azjatyckie gruszki? - zapytałem , ale ich językiem.
- Tak, dorodne i słodkie - odpowiedział nieznany wilk.
- To po proszę trzy kilogramy - ziewnąłem.
Wilk zawinął mi do reklamówki gruszki i odleciałem do kolejnego straganu. Robili tam szaszłyki z warzyw. Wziąłem kilkadziesiąt sztuk. Jak Angella dobierze się do jedzenia pochłonie wszystko. Kupiłem jeszcze homara , dla urozmaicenia. Zmęczony wróciłem do jaskini i położyłem na talerzu obok Angelli, pełno szaszłyków, jeszcze gorących i kilka sztuk gruszek, a homara wrzuciłem na ogien.
<Angella?>

Od Angelli,,Szczeniaki cz.1''(cd.Octavius)

Obudziłam się zaspana i ...GŁODNA,ale przede wszystkim brzuch mnie strasznie bolał.Pewnie z tego GŁODU.
-Octav!-szturchnęłam go.
-Co?...-ledwo się obudził.
-Jestem GŁODNA.
-To idź sobie coś upoluj...Da...j..mi ...spać.-runął na Ziemie jak długi.
-Ale brzuch mnie boli! Wstawaj! Jestem głodna!
-Dobra,dobra.-przeciągnął się.
-Chcę,żebyś mi zrobił śniadanie do łóżka!
-Dobra,dobra...-po chwili już go nie było.Po 15 minutach wrócił z dorodną sarną.
-Masz.
-Ale ja nie chcę mięsa!Ja chcę gruszki!Takie z Azji!
-CO?!
-A przy okazji załatw mi jeszcze takie szaszłyki w warzywami.Podobno też je tam sprzedają.Tylko się pospiesz!
<Octavius? xD Angella ma kaprysy>

Od Yin "Pamiętnik Yin" Rozdział I

 Patrzyłam jak inne szczenięta mogą się bawić, a ja nie. Mamusia pozwalała mi wychodzić na podwórko ale nie do innych wilków, chyba, że z nią. Rodzice bali się, że zamienię się w Yanga i zrobię innym coś złego. Postanowiłam wyjść na podwórko. Poszłam do mamy i zapytałam się czy mogę, ona jak zawsze:
-Dobrze ale nie wychodz do lasu-mówiła
-Dobra dobra idę-a ja tak
Ubrałam cieplejsze futro jako iż była zima i wyszłam na podwórko. Jednak pokusa była nie do zniesienia, na podwórku żadnego szczeniaka a w lesie dziesięć.
-Wyjdę ale zaraz wrócę-pomyśłałam
Jak pomyślałam tak zrobiłam.

Od Nova'ej ,,Zakochanie cz 1'' (cd.Rick)

Obserwowałam w na niebie lecące ptaki. Nagle wpadłam na jakiegoś basiora.
- Przepraszam...- wgapiłam się w niego.
Był naprawdę przystojny.
- To nie pani wina - wyszczerzył się.
Zaśmiałam się i popatrzyłam na niego z pod grzywki. Nie wiem ile minut tak na siebie patrzyliśmy. W pewnej chwili wyskoczyłam jak z procy.
- Miałam coś ważnego do załatwienia - przegryzłam wargę.
- A co?- energicznie złapał mnie za łapę i przyciągnął mnie do siebie.
<Rick?>

Od Octavius'a ''Siostra cz 10'' (cd.Angella)

- Cieszę się z waszego szczęścia, a ja muszę odnaleźć brata - powiedziałem szybko.
- To, twój wybranek, tak?- zapytała anielica.
- Tak, przecież o tym doskonale wiesz! - zaśmiała sie Angella.
- Żartowałam, przecież! Tylko prosze cię Octavius'ie, już nie wyrzucaj mnie przez okno - uśmiechnęła się szarmancko.
- Słucham!? - popatrzyła na mnie piorunującym wzrokiem Angella.
- Nic, nic - odwróciłem wzrok i zacisnąłem usta.
Razem udaliśmy się do jaskini, gdzie siostra Angelli zmieniła się w wilczycę.
<Angella?>

Od Angelli,,Siostra cz.9''(cd.Octavius)

-No...dobrze...jestem...-westchnęła.
-Ale dlaczego jesteś pawiem?!-nic nie rozumiałam.
-To...długa historia...Została na mnie rzucona klątwa...wolę o niej nie mówić.
-Ale ja chcę Cię odczarować.-powiedziałam już bardziej spokojniej.
-Dobrze,ale nie wiem czy są jeszcze na to jakieś szanse...
-Chodź,pójdziemy do starej szamanki.-jak powiedziałam tak zrobiliśmy.Gdy dotarliśmy do szamanki powiedziałam:
-Dzień dobry ponownie.Chcę odczarować moją siostrę.
-No nie wiem...Spróbuję...Chodź,dziecko.-zaprowadziła gdzieś Erindę.Po 15 minutach naszym oczom ukazała się anielica:

Od razu podbiegłam do mojej siostry i ją uściskałam.
<Octavius?>

Od Octavius'a ''Siostra cz 8'' (cd.Angella)

- Erinda? Ta twoja nadpobudliwa pawica to twoja siostra?!- wyleciałem prawie w powietrze.
- ONA NIE JEST NADPOBUDLIWA - wrzasnęła.
- Ale, czemu ona mi nie powiedziała?! I dlaczego jest pawiem!? - Angella sie kręciła po całym domku czarownicy.
- Lepiej chodź, się jej zapytamy - wybiegłem z domku bez pożegnania z szamanką.
Angella wyleciała za mną.
***
Byliśmy już w jaskini Angelli. Gdy wparowaliśmy do groty Erinda wstała ze swojego gniazda jak wystrzelona strzała z łuku. Angella popatrzyła na nią anielskim wzrokiem.
- Coś nie tak?- zagdakała.
- Czy ty jesteś moją siostrą? Nie wstydź się. Wiem że to ty...
<Angella?>

Od Midnight'a ''Misja cz 1''(cd.ktoś)

-Widzisz ich?-zapytał Rackie.
-Na wzgórzu. 160 stóp. na północnym wschodzie.
-Atakujemy!-krzyknął dowódca. Zaatakowali centrum U.N.C.M. Zjechałem na linie i zniszczyłem wieże zwiadowczą. Wszędzie była rzeźnia. Batalion Światła był moim oddziałem. Byłem pułkownikiem.
-Niszcz drzwi!-odparłem do Nicka. Weszliśmy do sali gdzie czekały na nas uzbrojeni żołnierze i parszywy Diabeł.
-HAHAHAHA witajcie w moich progach.-odparł pijąc jego zaduszałe wino.
-Wal się!-krzyknął Nick.
- Dobra nie tak agresywnie teraz z nimi do lochu-krzyknął ten parszywy asshole.
-Nie!-wyszedłem z uścisku i rzuciłem flesz. Razem z Nickiem uciekliśmy przez okno. Na zewnątrz Batalion świętował zwycięstwo. Ale............. teraznic nie było takie jak wcześniej. Spadła bomba która nas wszystkich odrzuciła. Leżałem dobre 15 minut. Nagle wstałem i podszedłem do Nicka. Nie żył. Zacząłem być ostrzeliwany. Ze wszystkich stron. Biegłem ile sił do stacji teleportowania. Dostałem w brzuch, w ręke, w noge. Zacząłem padać na siłach. TERAZ! wystrzeliłem się. Jednak strzał zepchnął mnie z kursu i trafiłem.......... już nie wiem zemdlałem. Obudziłem się w jakiejś przychodni. Do mnie podszedł do mnie jakiśbasior
-Gdzie ja jestem?-zapytałem patrząc na niego
<jktoś

Od Jeff'a ''Zazdrość cz 1'' (cd. Vapper)

Uciekła… zacząłem wąchać aż w końcu złapałem jej zapach. Czułem jej krew mimo to nie krwawiła, taką po prostu mam zdolność. Najwyraźniej poszła do lasu, więc ja pójdę za nią. Szedłem sobie tak w stylu ,,kłusującego konia’’. Na ścieżce było widać ślady jej łap. Szedłem tak gdy nagle ujrzałem jakieś fioletowe światło.
- Co do…?! – powiedziałem gdy zauważyłem jakiś schody. Wzdrygnąłem ramionami i poszedłem po schodach w dół. Zimno tu… Ale i tak mnie to nie zatrzymało. Fioletowy ogień na pochodni rozświetlał światło pomieszczenia. Rozglądałem się tak aż nagle na coś wpadłem
- Vapper? – podrapałem się po głowie
- Tak to ja – pojawiła się uśmiechając się przy tym
- Ha! Znalazłem Cię! –
- Noo dobra – przewróciła oczami
- Po coś tu w ogóle wlazła!? –
- Żeby się ukryć. Proste – przejechała ogonem mój nos a ja warknąłem – No dobrze dobrze. Chodźmy już stąd – wyszliśmy razem z jaskini.
Gdy wyszliśmy z lasu stał tam jakiś obcy wilk z rogami
- Kto to..? – postawiłem sierść
- Chyba nowy – podeszła do niego a ja za nią. Wilk gdy ją zauważył patrzył się na nią nie odrywając wzroku
- Co się tak gapisz!? – Zawarczałem i wskoczyłem pomiędzy ich i odwróciłem się w stronę ,,rogacza’’
- A co nie mogę? – powiedział spokojnie
- Nie! Nie możesz! – wyszczerzyłem zęby
- Nie zabronisz mi –
- Czyżby!? – już miałem się na niego rzucić ale Vapper położyła łapę na moim barku uspokajając mnie
- Spokojnie Jeff. Jak Cię zwą? – spytała się rogacza
- Jestem Cosmo – powiedział mężnie – A ty piękna? – puścił jej oczko
Moje oczy były tak czerwone jak jeszcze nigdy
- Zostaw ją rogaczu!! – warknąłem tak że cała wataha chyba to usłyszała
<Vapper?>

Od Night'a ''Mój...Syn? cz 1''

Byłem załamany. W jaskini czekałem na powrót ukochanej. Bez skrupułów. Zostawiła się jak psa na mrozie, bez uczuć. Sądziłem że mnie kocha. Myliłem się. Pokonałem strachy i zrozumiałem co to miłość, ale to uczucie zamilkło w mym sercu od nowa. Uciekła. Uciekła gdzie raki zimują, z moimi szczeniakami. Zraniła mnie. Nie wiedziałem co nadal robić, z myślą że straciłem wszystko. Wróciłem to trybu samotnika. Już nikt mnie nie kocha i nie szanuje. Zbity pies. Opuściłem uszy i zasnąłem z myślą, że jutro będzie lepiej lub się obudzę ze strasznego snu.
***
Nie było tak...Byłem nadal przy prawdziwym życiu. Wyszedłem z jaskini i przeciągnąłem się. Wyruszyłem na polowanie. Wybrałem się w góry zatracenia, gdyż jest tam wiele zajęczaków. Biegłem krętymi ścieżkami góry. Zauważyłem za kamieniem coś biało- czerwonego.
- Magiczny zając...Najlepszy przysmak wieków! - pomyślałem i zabrałem się w pogoń za królikiem. Pędziłem za nim jak szalony, w końcu dopadłem go i przystawiłem do ziemi. Moim oczom ukazał się biało-czerwony szczeniak podobny do mnie. Szybko z niego zszedłem.
- Przepraszam - pogładziłem futro.
- Czy pan ma na imię Night?- zapytało szczenię.
- Tak...A czemu pytasz? - popatrzyłem na małego basiorka.
Tak wygląda :



sobota, 29 listopada 2014

Od Angelli,,Siostra cz.7''(cd.Octavius)

Bez zastanowienia wrzuciłam do kotła maleńki włos.Kocioł zaczął bulgotać.Wtedy jakby znikąd przyszła do nas szamanka.
-Witam.-nieźle mnie przestraszyła!
-Aaaa!Dzień dobry.
-A więc znaleźliście ten włos.Teraz pozwólcie,wymieszam w kotle i dodam pewną miksturę.-powiedziała,po czym sięgnęła po wielką łyżkę,wymieszała w kotle,dodała kilka kropel jakiejś mikstury,znowu wymieszała i po chwili naszym oczom ukazała się ogromna kula nad kotłem.
-Oto magiczna kula,w której zobaczymy gdzie znajduje się Twoja siostra.-wypowiedziała zaklęcie.Kula zaczęła wirować,aż ukazała się w niej...ERINDA!
-Nie wierzę!
<Octavius?>

Od Octavius'a ''Siostra cz 6''(cd.Angella)

- Witam!- wbiegłem do chatki szamanki.
Nikogo tam nie było. Angella popatrzyła na jej wszystkie graty i ''zwiedzała'' jej dom i ją szukała. Ja wyciągnąłem z jej szafeczki kawałek kartki i zacząłem pisać kurzym pazurem w atramencie.(serio). Angella wyszła z jakiegoś pokoju.
- Gdzie ona jest?! Co o tym sądzisz? Ona prawie z domu nie wychodziła od kilku lat - rozglądała się po półkach. Były tam oczy żab, skrzydła nietoperzy itp...
- Nie wiem - powiedziałem nadal pisząc.
- Co ty tam piszesz?!- wrzasnęła.
Wziąłem karteczkę i przyczepiłem do fotela, na którym zawsze się bujała. Widniał tam napis ''Jakie chipsy lubisz? Odpowiedz mi jak przyjdziesz''.
Angella zrobiła coś w rodzaju ''facepalm'u''.
Doszliśmy do kotła. Nagle z niego wybuchła sterta dymu. ''Wrzuć włos i dowiedz się''- to co odczytaliśmy z dymu.
<Angella?>

Od Midnight'a ''Zaręczyny cz 1'' (Cd.Arya)

-Arya! poczekaj chwile!-podszedłem do niej szybkim truchtem.
-Co się stało?-zapytała.
-Arya.-wyjąłem z kieszeni naszyjnik :


-Aryo czy mogę cię prosić o łapę?-zapytałem głosem uroczystym i eleganckim trzymając w ręce pudełko z naszyjnikiem.
<Arya?>

Od Vapper ''Wataha, walka i miłość cz 4'' (cd.Jeff)

- Każdą tak podrywasz, co? - skierowałam na niego wzrok.- Ja? Phi, jesteś pierwsza i to doceń kobieto - zaśmiał się.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, a teraz znikam - moje ciało zaczęło robić się niewidzialne, a na końcu znikł szyderczy i szeroki uśmiech.
Basior odwracał się nerwowo.
- Tutaj - krzyknęłam, nadal niewidzialna.
- I tak ci to nic nie da. Znajdę cię od razu ! - zawarczał cicho.
Zaśmiałam się i popędziłam przez las. Moim oczom ukazało się dziwne fioletowe światło. Wychodzi zza krzaka, a za krzakiem znajdowała się mała góra.Weszłam za krzak. Za nim znajdowały się schody.
- Hmmm...- pomyślałam i zeszłam na dół.
W korytarzu było zimno, ale nadal byłam niewidzialna dla bezpieczeństwa.
<Jeff?>

Od Angelli,,Siostra cz.5''(cd.Octavius)

Octavius wygłupiał się przy strażnikach,a nie było żadnego powodu do śmiechu.Przed nami było masę korytarzy i tylko jednym moglibyśmy dotrzeć do mojego ojca.A ja jak na nieszczęście zapomniałam który to!
-Octav!Chodź,może mi pomożesz!-zawołałam go.
-Co?
-Co co?No nie wiem jak mamy dalej iść!
-W takim razie możemy się już wrócić...-powiedział,a ja spojrzałam na niego wzrokiem typu ''nawet nie próbuj!''.
-A...Ok,ok...Myślę,że wejście do komnaty twojego ojca jest jakieś epickie,więc takie wybierz.
-Nie,to by było zbyt proste...Już wiem!To pewnie to pół zawalone!-wskazałam łapą i poszliśmy w tamtą stronę.Korytarz był bardzo długi i miał kilka rozgałęzień,na szczęście udało nam się dotrzeć pod bramę.
-Tylko...jak się tam dostać...?-spytał.
-A musimy się tam koniecznie dostać?W zamku od klucza może jest jakiś włos.
-Co?!W zamku od klucza?!
-No wiesz...Takim co siedzą w komnatach się na pewno nudzi i może coś tam...grzebią?-Octavius spojrzał na mnie jak na nienormalną.Westchnęłam.Jakimś cudem weszłam do środka,ale tylko ja mogłam.Szybko wzięłam maleńki włos i mogliśmy już wracać.
-Haha,tyle kilometrów dla takiego włoska?!Myślałem zresztą,że twój ojciec jest łysy.-znowu zgromiłam go wzrokiem i wyruszyliśmy z powrotem do szamanki.
<Octavius?>

Od Białej ''Wszystko będzie dobrze cz 4'' (cd. Ronin)

- Oczywiście!! – przytuliłam go najmocniej jak umiałam a przy tym jeszcze go pocałowałam.
Zarzucił mi na szyję piękny wisiorek.
- Dziękuję – wyszeptałam mu do ucha – Ale tu pięknie –
- Masz rację – dotknął nosem moje nosa.
Szliśmy tak przez różowy las w romantycznym milczeniu a różowe liście spadały na ziemię. Nie wierzyłam że znajdę basiora mego życia aż w końcu się udało. Ja, Ronin i las zakochanych. Nigdy nie darzyłam tak dużego uczucia... Śliczny wisiorek dumnie zwisał na mojej szyi, zarzuciłam swój ogon na jego i tak szliśmy. Nawet nie czułam jak się zrobiło ciemno, zatrzymałam się i patrzyłam w księżyc a on usiadł koło mnie i również przyglądał się pełni.
- Wiesz co? Chodź na chwilkę – pobiegłam w stronę jeziora a on za mną. Gdy dobiegliśmy on się spytał:
- Po co tu biegliśmy? –
- Zobaczysz – uśmiechnęłam się i złapałam go za łapę a drugą łapą zamroziłam jezioro. Szybkim ruchem ,,narysowałam’’ w powietrzu serce i dałam łapkę do góry a z zamarzniętego jeziora wyfrunęło serce z naszymi imionami pod spodem. Strasznie trudno było to utrzymać w powietrzu ale on był zachwycony a o to mi chodziło. Wtedy podniósł swój kij i dał poblask lodowemu sercu. Patrzyliśmy się na nasze dzieło z podziwem ale już brakowało mi siły i uderzyłam łapą o ziemię a serce się rozbiło tworząc coś w stylu gradu. Na szczęście jezioro było niedaleko naszej jaskini więc szybko do niej dotarliśmy.
- Kocham Cię – powiedział
- Nie, ja Cię bardziej – puściłam mu oczko a on zbliżył się do mnie i zaczęliśmy się całować a później było to na co czekałam bardzo długo..
* * *
Gdy rano wstałam nie wierzyłam co się stało. W końcu moje marzenie się spełniło. Miałam wspaniałego partnera z którym straciłam dziewictwo. Popatrzyłam na Ronina i cmoknęłam go i wyszłam z jaskini. Oczywiście jeszcze zarzuciłam na szyję piękny wisior.
- Cześć Octavius – szłam jak konik który kłusował – Jak tam? – zatrzymałam się przed nim
- Witaj Biała. Cieszy mnie że jesteś już zdrowa. O, jaki ładny wisiorek – dotknął go łapą
- Dziękuję. Dostałam od Ronina –
- Na zaręczyny? –
- Yup –
- To życzę wam dużo szczęścia – uśmiechnął się
- Heh, dzięki. A ja tobie z Angellą –
- Dobra ja już lecę – powiedział Octavius odlatując a w tym samym momencie pojawił się Ronin
- Witaj – cmoknął mnie
- Jak się spało? –
- Lepiej niż kiedykolwiek – podrapał się w ucho – Chodź na chwilę –
- Gdzie idziemy? – w moich oczach pojawiły się ,,iskierki’’
- Zobaczysz – wymruczał.
Szliśmy tak aż w końcu domyśliłam się gdzie idziemy ale nic nie mówiłam. Gdy doszliśmy przed budynek restauracji liznęłam go w pyszczek
- Chodź – znów zawiesił swój ogon na mój
Zasiedliśmy do stolika a kerner nie pytając się przyniósł nam pieczeń z indyka, sok pomarańczowy dla mnie i colę dla Ronina
- Oj Ronin.. nie musiałeś ale skąd wiedziałeś że lubię pomarańcze? –
- Przeczucie – uśmiechnął się
Zaczęliśmy jeść patrząc sobie w oczy. Pieczeń była przepyszna nie mówiąc już o tym świeżo wyciskanym soku. Po udanym śniadanio/obiedzie powoli szliśmy do jaskini ,,trzymając się za ogony’’

Od Denara "Horror?! cz 3"(cd.Evan)

- Jak chcesz to możesz, ale nie gwarantuje tego, że w pewnym momencie wyjdzie ze mnie demon. Wiec jeśli masz tyle odwagi to możesz mówi mi Sage- uśmiechnąłem się i zamieniłem szybko z nim trasę aby ten stwór nas nie dogonił lecz on tak czy inaczej był coraz bliżej. - To jak mogę Ci inaczej mówić? -Denar, będzie bezpieczniej-odpowiedziałem.-a ciebie jak zwą?-zapytałem. -Jestem Evan- powiedział szybko. -Miło Cię poznać. Co to jest za stwór?!- warknąłem gdy że To się nie męczy.-Kojarzę tą postać ale nie wiem... -To Slender! - krzyknęliśmy jednocześnie. -Wiej ile sił w łapach!- warknąłem i przyspieszyłem jeszcze trochę. W pewnym momencie zobaczyłem małą i ciasną dość jaskinie. Przyszło mi na myśl żeby się tam schować. On jest zbyt duży aby się tam dostać. -Skręcaj w lewo! -Po co?-zapytał. -Jak chcesz ratować swój ogon to mnie słuchaj- wymruczałem. Nasze tępo w stronę tej małej norki było zawrotne nie widziałem jeszcze siebie tak szybko biegającego. Dotarliśmy do niej i się ukryliśmy. -Mam dość tego stwora... - warczy mój towarzysz. - Nie tylko ty- mówię przez zęby. Przeczekaliśmy chwilę aż to coś odeszło. Wyszliśmy i się rozejrzeliśmy. -Em... Sage...- wyjąkał -Co? -Spójrz za siebie! -Nie mów, że on stoi za mną- on tylko pokiwał twierdząco głową. -Fck! Do jaskini! - To nam chyba nie odpuści- warknął. -No to mamy tutaj prawdziwy „American Horror Story” - wyjąkałem.

piątek, 28 listopada 2014

Od Octavius'a ''Siostra cz 4'' (cd.Angella)

- To gdzie teraz? Do domu? - zapytałem.
- Nie, do zamku mojego ojca. - odpowiedziała szorstko.
Opuściłem uszy i podążałem za nią, nawet nie patrzyłem na drogę i znaleźliśmy się przed czarnym kamiennym zamkiem.
- Za mną - zrobiła się niewidzialna, ale ja widziałem.
- Dobra - szepnąłem i podążyłem za nią.
W oknie domu zobaczyłem jakiegoś wilka z rozmasakrowaną twarzą.
- Eeee...Ma!z rozwaloną cerę...- szepnąłem.
- IDZIEMY!- warknęła.
- Już...- powiedziałem przygnębiony.
U wejścia do zamku, stali straże. Machałem im przed oczyma i robiłem śmieszne miny, ani drgnęli.
<Angella?>

Od Angelli,,Siostra cz.3''(cd.Octavius)

-Cześć.Lubisz chipsy?-rozwalił atmosferę Octavius.
-NIE ODZYWAJ SIĘ!-pogroziłam mu palcem.Stara szamanka od razu opadła na jakiś drewniany fotel wzdychając.
-A więc w jakiej sprawie przyszliście?-westchnęła.
-No bo...ja mam siostrę i nie wiem jak ją odnaleźć...
-Ale w takiej sprawie Ci nie pomogę!No chyba,że masz jakiś mistycznych rodziców,to może...
-Nie wiem czy powinnam mówić...
-To co powiesz zostanie tajemnicą!
-A więc mój ojciec to Pan Śmierci,a...moja mama to anielica...
-Co?!To chyba jakieś kpiny!Chociaż...z tego co wiem...przeprowadzę test,bo nie wiem czy mogę Ci uwierzyć...daj rękę...-wzięła moją rękę,dokładnie obejrzała jej linie,po czym, odskoczyła.
-O Boże drogi! Ty faktycznie jesteś jego córką!
-Tak,jestem...
-A więc...znam pewien sposób...Zdobądź DNA swojego ojca i jak je zdobędzie to mi je przynieś.Na jego podstawie odnajdę twoją siostrę,a raczej udzielę wskazówek...
-Dobrze,dziękujemy.Chodź,Octavius!-pożegnałam się i wyszliśmy.
-No i co teraz?!
-Ja wiem gdzie jest królestwo mojego ojca.Już raz tam byłam...-powiedziałam z namysłem,po czym wyruszyliśmy.Octavius nie miał wyboru,nawet nie mógł protestować.
<Octavius?>

Od Jeff'a ''Wataha, walka i miłość cz 3'' (cd.Vapper)

- Oj nie gniewaj się już - zrobiła chytry uśmieszek a ja z niej zszedłem
- No dobrze. Wielki i potężny Jeff Ci wybacza –
- Phi.. – przewróciła oczami – Idź się umyć bo śmierdzisz krwią –
- Uwielbiam zapach krwi a zwłaszcza swojej – wciągnąłem mocno powietrze – Ja idę zobaczyć swoją jaskinię. Cześć –
- No cześć – zniknęła pozostawiając na kilka sekund swój uśmiech w powietrzu
To było dziwne.. Nie zaatakowałem jej nie dlatego że należy do watahy tylko z innego powodu.. A to do mnie nie pasowało. Po prostu była inna, nie była taka jak reszta.. Może że się mnie nie bała? Tak czy siak wszedłem do swojej jaskini.
- No! Octavius już wie co dla mnie dobre – zaśmiałem się szatańsko
Jaskinia była zrobiona w stylu ,,katakumb’’ to coś co lubię… Położyłem się i wdychałem zapach mojej krwi ale dalej w pamięci miałem tą waderę którą spotkałem… Vapper..
* * *
Gdy rano wstałem postanowiłem udać się do Vapper. Nie wiem czemu ale tak instynkt mi kazał.
Jak chciałem tak też zrobiłem. Udałem się do jej jaskini. Tak słodko spała.. Hej! Co ja wygaduję! Pff..
Poszedłem do kąta jaskini gdzie był cień, było widać tylko moje żółte oczy.
- O boże… - powiedziała wadera przeciągając się. Powolnym krokiem szła do wyjścia z jaskini a ja przygotowywałem się na ten moment nagle się zatrzymała i już miała patrzeć w moją stronę ale ja na nią błyskawicznie skoczyłem. Znów stałem nad nią, było widać że jest wystraszona.

Od Octavius'a ''Siostra cz 2'' (cd.Angella)

Szliśmy za góry i lasy. Raczej lecieliśmy. Droga była mecząca. Wreszcie na zboczu góry zobaczyliśmy małą chatkę z której się dymiło.
- Może lepiej tu zostańmy - zmieniłem kurs.
- CHODŹ!- złapała mnie za policzek.
Powoli zapukała do drzwi chatki.
- Dobra, nikogo nie ma to chodź - drzwi tajemniczo się otworzyły.
- WCHODŹ- wrzasnęła.
Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia oświetlanym tylko kotłem z...czymś zielonym....
Drzwi się za nami zatrzasnęły. Nagle znikąd za nami się pojawiła wadera z włosami jak stodoła i czerwonymi oczyma.
- AAAA! - krzyknąłem.
<Angella?>

Od Angelli,,Siostra cz.1''(cd.Octavius)

A więc z tego co wiem mam siostrę.Bardzo się nad tym zastanawiałam: kim ona jest? W końcu postanowiłam spytać Erindy.
-Wiesz co Erinda...Bo ja ma siostrę...I nie wiem kto nią jest.-powiedziałam zamyślona.W oczach Erindy pojawiło się zakłopotanie.
-No...na pewno ją odnajdziesz.-spoglądała na wszystkie strony.
-Erinda!Czy ty coś może wiesz?!
-Nie,skądże!
-Ale wyczuwam twój strach.Co się dzieje?
-Oj,nic szczególnego.Spać mi się chce!-powiedziała,po czym wleciała do swojego gniazda i odwróciła się do mnie tyłem.Phi!
-Na Tobie to nigdy nie mogę polegać!Mogłabyś mi chociaż doradzić!I nie udawaj,że śpisz!-krzyknęła,po czym poszłam do Octaviusa.Może on mi pomoże.
-Cześć!-przywitałam się.
-Cześć.Coś się stało?
-Bo wiesz...chcę odnaleźć swoją siostrę...
-Tak,ale ja nie wiem jak Ci pomóc...
-Ale ja wiem.Pójdziemy do starej szamanki,która powie nam gdzie jej szukać.-przerwałam mu.
-Ale ty jesteś szamanką!
-Tak,ale one jest naprawdę doświadczona.Poza tym bez jej pomocy nic nie odgadnę.
-W takim razie...chodźmy.W duchu mam nadzieję,że pójdzie to szybko.-westchnął i wyruszyliśmy na górę,która była bardzo daleko.
<Octavius?>

Od Ronina ''Wszystko będzie dobrze cz 3'' (cd.Biała)

Martwiłem się o Białą. Nigdy tak nikogo naprawdę się tak nie troszczyłem.
- Śpij - cmoknąłem ją.
- Ronin?- zapytała.
- Tak - kiwnąłem głową.
- Kim ja właściwie jestem?- powiedziała ochrypłym głosem.
- Niezwykłą dziewczyną - uśmiechnąłem się.
- Dziękuję, ale nie o to chodzi - opuściła uszy.
Ja na ten znak tak samo.
- Moim zmartwieniem jest,
czy słuchasz czy nie?
Zrozumie każdy co wsłucha się!
Powiedz mi głośno,
do czego stworzona jestem
Kim świat dla mnie i jest i co dla niego ja?! - zaśpiewała i powoli poczłapała do okna.
- Proszę posłuchaj mnie Biało...
Niezwykła jak ten świat...
Który nigdy nie zniknie z galaktyki tej...- zaśpiewałem.
Chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.
- Nie przejmuj się ciemnością,
niech strachy pójdą w piach,
bo musisz zrozumieć czym strach i honor jest...! - dośpiewałem.
- Ale...- znowu jej przerwałem.
- Jesteś jak ta gwiazda, co na niebie błyszczy!
Stworzyłaś śnieg co inny waha się...!
Proszę nie oceniaj swej osoby,
gdyż  niezwykłą jesteś,
za pomocą magii stworzyłaś się i źle nie oceniaj się! - nadal śpiewałem.
Biała postawiła uszy.
- Może masz swą rację,
ale ty i ja naprawdę tak,
moc zimy czyni cuda i trzeba się ich słuchać - zaczęła śpiewać ze mną i nabrała sił.
- Bo ta magia wielka działa,
jak pokonać zło!
By na przekór szybko wieźć i podnieść się!
Jesteś ukochana,
na pewno to wiesz!
Uśmiechnij się już, bo ty...- pocałowałem ją.
- Tą jedyną jesteś - przystawiłem moje czoło do jej.
- Ronin...Mam siłę! wycedziła radośnie.
***
Rano wstaliśmy razem z uśmiechem na twarzy. Uciekliśmy ze szpitala jak najszybciej.
- Biała? - zapytałem ją w różowym lesie.
- Tak?- jej oczy zrobiły się z pełną nadzieją.
- Nie wybaczę sobie nigdy, że cię nie ochroniłem. Bardzo przepraszam. Teraz będę cię strzegł do końca życia - zacząłem.
- Czyli?- przystawiła z radością łapy do ust.
- Czy...Chcesz być moją partnerką na zawsze? Nie opuszczę cię nigdy - wyjąłem zza pleców wisiorek.
- Gdziekolwiek będziesz, zawsze cię znajdę i ten naszyjnik nie da się zniszczyć, jak naszej miłości...

Od Białej ''Wszystko będzie w porządku cz 2'' (Cd.Ronin)

To co on powiedział było kochane. Czułam się przy nim bezpieczniej niż przy mojej starej rodzinie.
- Też Cię kocham – wyciągnęłam do niego łapkę a on ją wziął i przyłożył sobie do pyszczka i powoli zbliżał się do mojego pyszczka gdy nagle wszedł jakiś smok
- Nie chcę wam przeszkadzać ale mam wyniki testów – powiedział smok a Ronin od razu do niego podszedł. Smok pokazał łapą na druk a na twarzy Ronina pojawił się lekki uśmiech
- I co..? – spytałam
- Będzie dobrze. Zostanę tu z tobą jeszcze przez kilka dni a później możliwe że wyjdziesz z tego cała i zdrowa –
Czułam ból. Wielki ból ale gdy widziałam Ronina nie interesowało mnie to. Ważne że był przy mnie i że mnie kochał. To się dla mnie najbardziej liczyło.
- Jest już późno.. Musisz iść spać aby odzyskać siły – powiedział opiekuńczo Ronin i liznął mnie w policzek ja się uśmiechnęłam i zamknęłam oczy. Czułam jak głaszcze mnie po ramieniu.
* * *
Gdy rano wstałam rozglądnęłam się po pokoju ale nikogo tam nie było. Chciałam obrócić się na plecy ale nagle poczułam straszny ból że aż zaskomlałam. Basior błyskawiczne wszedł do pokoju.
- Biała, co się stało? – spytał przerażony
- Nie.. zapomniałam o tej głupiej ranie na plecach. Dlaczego to wszystko dla mnie robisz? –
- Bo mi na tobie zależy –
- Dziękuję –
Ronin nagle zrobił przerażoną minę
- Co się stało? – czułam jak coś mi cieknie z buzi. Swoją osłabioną łapą dotknęłam pyszczka. Na mojej łapie była krew
- Poczekaj już biegnę po Zed’a – powiedział wybiegając z pokoju
Po około 10 sekundach przyszedł Ronin razem z smokiem a ten szybko wstrzyknął mi coś ze strzykawki.
- Mogła nastąpić infekcja. Trzeba zbadać jej krew –
- Nie martw się będzie dobrze – powiedział do mnie Ronin
Zed poczekał 15 minut, i zaczął pobierać mi krew. Patrzyłam jak czerwony płyn przelewa się do strzykawki.
Tak minął dzień na patrzeniu się w sufit i na Ronina. Mój stan się polepszał ale z tym krwawieniem z pyska był problem.
- Mam wyniki – odrzekł Zed – Biała ma infekcję ale po zażyciu tabletek polepszy jej się – Dał Roninowi tabletki a ten podał je mi – i jeśli dziś Biała wstanie jutro może opuścić szpital – na koniec się uśmiechnął.
Zażyłam tabletki i powoli schodziłam z łóżka z pomocą Ronina aż w końcu sama utrzymałam się na łapach. Trochę się trzęsłam ale dałam radę iść.
- Jeszcze ta noc i pójdziemy do domu – uśmiechnął się
- Wreszcie.. – pocałowałam go

czwartek, 27 listopada 2014

Od Vapper ''Wataha,walka i miłość cz 2'' (cd.Jeff)

- Siemasz, nieznajomy wilczuniu - zeszłam w półki skalnej i podeszłam do basiora.
- Nie wilczuniu. Jestem Jeff, chyba że chcesz umierać w cierpieniach - zaśmiał się.
- Ah, doprawdy przystojniaczku?- zniknęłam nagle.
Moja moc polegała na znikaniu z nagła i pojawianiu się w różnych miejscach, całe ciało znika, a ostatni szyderczy uśmiech. Tak też zrobiłam.
- Ha?! Co mi zrobisz że znikasz, i tak cię dopadnę!- uśmiechnął się zadziornie.
- Jak spróbujesz zapłacisz karę - roześmiałam się i zrobiłam się widzialna.
Tarzałam się ze śmiechu.
- A jak panią zwą? - zapytał.
- Vapper - wypięłam dumnie głowę w lewą stronę.
- Myślałem że bardzo wkurzająca lasensja - robił sobie żarty.
- Czy ty naprawdę, tak lubisz psocić, czy masz problem koleżko? - uderzyłam łapą o kamień.
- O , a teraz łapunia, boli..?Zaraz przestaniesz ją czuć - zadziorny był tak, że nigdy basiora o takim charakterku nie spotkałam.
- Aby na pewno? Potrafię się regenerować - zatrzepotałam niewinnie rzęsami.
Odwrócił łeb w drugą stronę.
- To jak cię zwą,jeśli chodzi po pseudonim, Alfonso?- zaśmiałam się.
Basior się widocznie wkurzył i wskoczył na mnie.
- Jak, proszę? Powiedz - wyszczerzył kły.
- Mam pytanie - uśmiech znikł z mojej twarzy.
- Czy możesz ze mnie zejść...Mam przestrzeń osobistą, panie - puściłam mu oczko.
- Ale już mnie tak nie nazywaj bo ci powysysam duszę w nocy.
- Czyli, jesteś?- powiedziałam to takim tonem aby dokończył zdanie.
- Jeff, wielki i potężny - to pseudonim - zaśmiał się.
- Wielki i potężny, powiadasz? Hmm...Śmieszne.. - nie dawałam za wygraną.
- Dokładnie, ale cały czas jestem wkurzony za nazwanie mnie alfonsem...- westchnął podle.
<Jeff? Nie zabijaj mnie xD<Vapper lubi sie drażnić> >

Od Ronina ''Wszystko będzie w porządku cz 1'' (Cd.Biała)

- Biała?!Slyszysz mnie?- wadera traciła przytomność.
- Co za pajac i debil cię zaatakował!? Nie miał nawet za grosz szacunku dla wadery - warknąłem.
- Szybko, do szpitala już blisko - krzyknął Octavius.
Białem ubywało coraz więcej krwi, wreszcie zemdlała.
- BIAŁA! - płakałem prawie.
Wbiegliśmy do szpitala i zawołaliśmy smoka Zed'a. Miał zatomować krwawienie w naturalny i nieszkodliwy sposób.
**
Minęło kilka godzin, a ja jeszcze siedziałem w opuszczonym szpitalu i gapiłem się w moje odbicie w szybie gabinetu lekarskiego. Nagle zza drzwi wyszedł Zed. Stanął w drzwiach i ścisnął mi łapę.
-Przykro mi...- powiedział smutno.
- CO?! Biała nie może umrzeć!!! A chciałem jej się oświadczyć - padłem na ziemię.
- Daj mi ją zobaczyć - już płakałem.
- Dobrze...- wpuścił mnie na salę.
Na stole operacyjnym leżała Biała z zamkniętymi oczyma. Zalałem się łzami i obcałowałem jej zimną twarz. Stanąłem nad nią i lekko się pochyliłem.
- Czy ty chcesz ją ożywić?- zapytał smok.
- Muszę, musi mi się udać! Nie ma innego wyjścia - wycedziłem i wytworzyłem moc,który ztargnęła do jej serca.
- Teraz trzeba czekać- Zed zostawił mnie na sali.
Czekałem tam kolejne godziny patrząc na sączącą się kroplówkę.
Nagle na monitorze pojawiły się ''wyżynowe'' kreski.
- Biała? - wstałem i nadzieją do niej podszedłem.
Wadera otworzyła zaspane oczy.
- Nie mów nic...Śpij... - pocałowałem ją w czoło.
- Co się stało? - powiedziała ze spokojem.
- Za dużo do opowiadania - dotknąłem moim nosem jej nosa.
Gdy Biała zasnęła przenieśliśmy ją na salę. Powoli dochodziła do siebie.
- Będzie wszystko ok?- pytała.
- Mogę ci to zapewnić. Moja filozofia to ''Umrę z tobą'', albo złamię przysięgę i będę całe życie nieszczęśliwy - przytuliłem ją.
- Ronin... - zrobiła nieśmiałą minę.
- Kocham Cię i nie opuszczę nawet po śmierci - oznajmiłem mężnie.
<Biała?>

Od Jeff'a ''Wataha, walka i miłość cz 1'' (cd.Vapper)

Ciągnąłem swoją już nie żywą ofiarę gdy nagle poczułem zapach jakiejś watahy. Opuściłem ciało i podszedłem do terenów. Szczerze? Były piękne tereny, na których mogłyby żyć piękne stworzenia… Smaczne…
Podszedłem kawałek bliżej aby przyjrzeć się terenom. Stała tam Biała wadera.
- Hm…. Patrol naziemny – mruknąłem pod nosem. Było widać że jest niespokojna. Chyba wyczuwała moją obecność. Powoli się do niej skradałem aż w końcu wyczułem dobry moment, skoczyłem. Od razu wgryzłem się w kark wadery a ta ugięła się pod moim ciężarem. Jej krew spływała mi do buzi. Gdy już opadała na ziemie głośno zawyła. Nie minęło kilka sekund a przede mną stanął biały wilk. Wyglądał na silnego, w końcu można było powalczyć.
- Biała… - powiedział po czym spojrzał na mnie. Jego oczy były pełne nienawiści. Wyszczerzył kły i postawił sierść i szybko się na mnie rzucił. Złapał mnie za bark a ja go za łapę. Położyłem się na plecy i tylnymi łapami odpychnąłem go na skałę a ten rzucił się na mnie z większą siłą. Znów ugryzł mnie, ale tym razem ugryzł w plecy przy tym wyrywając mi dużo sierści. Po chwili zorientowałem się że on musi być Alfą, a w takim razie jest nieśmiertelny. Jedyną osobą która tu zginie to ja. Położyłem się na brzuch aby pokazać litość. Ten zatrzymał się przede mną pokazując kły.
- No i co teraz?! – warknął
- Przepraszam.. nie chciałem żeby tak wyszło – opuściłem uszy i merdałem delikatnie ogonem – Przebaczysz mi? – zrobiłem słodką minkę
- No.. zobaczę jeszcze – zrobił kwaśną minę i podał mi łapę żeby pomóc mi wstać – Wilk śmierci co? –
- Tak.. taki żywioł – podrapałem się po głowie – Jesteś alfą tej watahy? –
- Tak jestem, a co? –
- Czy mógłbym dołączyć?? –
- Możesz ale jest jeden warunek! Nie możesz nikogo zabić albo ja zabiję Ciebie – zjeżył się gdy to powiedział
- Daję słowo! Słowo wilka – Jego kąciki powoli poszły w górę
- Popatrz.. ta wadera którą zaatakowałeś, ma na imię ,,Biała’’ –
- Nie chciałem jej zrobić krzywdy – skłamałem uśmiechając się przy tym szatańsko
- Jak Cię zwą? –
- Jestem Jeff –
- Octavius. Pomórz mi ją wziąć – powiedział podnosząc ranną waderę a ja mu pomogłem. Czułem jej ciepłą krew ale nie mogłem jej tknąć…
W milczeniu doszliśmy do watahy.
- Tam jest twoja jaskinia – pokazał łapą – Potem Ci powiem o stanowiskach –
- Biała!! – Jakiś basior się odezwał – podszedł do niej i pogłaskał ją a później skierował na mnie wzrok. Był jeszcze gorszy od spojrzenia Octavius’a. Miał już na mnie skoczyć ale Alfa go zatrzymał. Warknął na mnie i poszedł z Octavius’em wyleczyć Białą. Na szczęście wilki śmierci się powoli regenerują.
Gdy szedłem do swojej nowej jaskini zauważyłem waderę. Na widok krwi z moich ran troszkę się zniesmaczyła ale i tak uśmiechnęła się do mnie a ja puściłem jej oczko i zrobiłem swój szatański uśmieszek.
<Vapper?>

Od Octavus'a ''W dowodzie miłości...cz 10''(cd.Angella|)

Uklęknąłem uroczyście i zza pleców wyciągnąłem małe zawiniątko.
- Angello, czy zechcesz być, ze mną zawsze i gdy śmierć nas nierozłaczy?- zapytałem głośno, wyraźnie i wytwornie.
Wyjąłem z zawiniątka naszyjnik :

- Najdroższy jaki był - uśmiechnąłem się.
<Angella?>

Od Agelli,,W dowodzie miłości...cz.9''(cd,Octavius)

Wszyscy klaskali.Oko Octaviusa szybko się zagoiło,bo jest nieśmiertelny.Znowu przenieśliśmy się do różowego lasu.
-W takim razie...Możesz być z Angellą.Żegnam.-powiedziała,po czym znikła.
-WOW!Byłeś świetny!-przytuliłam go.
-Mam dla Ciebie niespodziankę!
<Octavius?Może niespodzianka zaręczynowa? >

Od Octavius'a ''W dowodzie miłości...cz 8'' (cd.Angella)

Wszedłem na arenę i przyglądałem się smokowi. Nie był za duży. Miał około trzydzieści metrów, ale kiedyś uporałem się z pięćdziesięcio metrowym. Smok był zwinny, z gatunku Elentrosów. Kilka chwil i już chciał mnie dziabnąć, gdy wzleciałem w powietrze. Mogłem go od razu zabić, ale chciałem by widownia była...Hmm...''Podekstytowana''. Gdy byłem w powietrzu, wytworzyłem na niespodziankę moc, która nazywa sięm ''Słoneczna Pełnia''. mocno oślepiała. Chwila, i smok padł na ziemie, ale miał jeszcze dobry węch i słuch. Bez wzroku, szybko mnie wyczuł i zaczął mocno gryźć. Chciałem wykonać obrót o 180 stopni i oświecić smoka Blaskiem Heliosa, ale smok zrobił to czego nieoczekiwałem. Swą potężną łapą uderzył mnie w oko z dużą siłą. Padłem na ziemię, a moje oko bardzo krwawiło. Na szczęscie, tylko miałem widoczną bliznę olbrzymiego pazura. Smok powoli do mnie podchodził by mnie już schrupać, nagle obudziła się we mnie moc. Moc, śniegu! Ta która była we mnie najmniej rozwinięta. Wstałem i zamroziłem wielkiego smoka na wielką bryłę lodu. Potem wleciałem wysoko w powietrze i posłałem w smoka, strugę mocy. Lód się rozprysł na różne strony, a ja wygrałem bitwę.
<Angella?>

Od Angelli,,W dowodzie miłości...cz.7''(cd.Octavius)

-WOW!Dosyć szybko...-mimo tego ucieszyłam się.Octavius był cały zdyszany.
-Tak,to najwyraźniej było łatwe zadanie...teraz musisz stoczyć bitwę ze smokiem.To smok złośliwy,musisz go zabić.Gdy to zrobisz Angella będzie twoja.-powiedziała spokojnie ''egzaminatorka''.
-Co?!
-Bitwę stoczysz na arenie.Musisz użyć swoich magicznych mocy.
-Co?!
-Tak,no już!-szliśmy na arenę.Octavius poszedł przygotować się do walki z miną męczennika.Nie mógł jednak nic powiedzieć w tej sprawie,bo bym go opie*rzyła,że mnie nie kocha(XD).Nadszedł czas walki.Usiadłam na trybunie,a Octavius wyszedł na ''scenę''.Po chwili wypuścili smoka.
<Octavius?>

Od Octavius'a ''W dowodzie miłości...cz 6'' (cd.Angella)

Poleciałem. Magiczny las znajdował się niedaleko gór zachodnich. Poleciałem w ich kierunku i od razu wleciałem w jakąś dżunglę.
- I gdzie są te ptaszyska?!- warknąłem.
Zacząłem się skradać wśród gąszczy i nasłuchiwałem. Nagle coś nade mną przeleciało. Coś ognistego. Niemalże przypaliło mi ogon, chwyciłem go w łapy i z całej siły dmuchałem. Wkurzyłem się na jakieś głupie ptaki. Sądzą że są tylko rzadkie i mogą sobie robić co tylko chcą?! Co to, to nie!
- Jeszcze was dorwę półgłupki!- wyszeptałem złowieszczo.
Zakradałem się coraz bliżej tajemniczych drzew. Schowałem się za krzakiem i obserwowałem. Nagle nadleciał, ptak który prawie podpalił mi ogon. Feniks dostojnie wszedł do jednej z dziupli drzew. Wyszła z niej po chwili, mniejsza samica feniksa i odleciała. Opiekowali się jajem, albo pisklętami. Nie byłem pewny. Wyszedłem z kryjówki i zacząłem wspinać się po drzewie. Chwytałem się niego mocno pazurami. Włożyłem łapę do dziupli i powoli wyciągnąłem. Było złote i mieniące. Samiec, feniksa chyba zasnął. Szybko zszedłem z pnia i wbiegłem w dżunglę. Usłyszałem pewien skowyt. To całe stado feniksów leciało w moją stronę!  Przestraszony wzbiłem się w górę i spojrzałem w dół. Szarżowały. Gdy były blisko, wytworzyłem tarczę, co działa ''znikająco''. każdy co przez nią przejdzie znajdzie się w zupełnie nieznanym miejscu.
Uciekłem z potem na czole i wstrząsającą przygodą. Przyleciałem z jajem do Angelli.
- Oto jajo!- wyjąłem je całe i zdrowe zza pleców.
<Angella?>

Od Angelli,,W dowodzie miłości...cz.5''(cd.Octavius)

-A więc musisz znaleźć jajo feniksa!-wyszczerzyłam się.
-A po co mi?-nic nie rozumiał.Służka się prawie załamała.
-To przecież chodzi o to,byś to zrobił w dowodzie miłości!Jajo feniksa zawsze jest potrzebne!-powiedziała.
-Ale...gdzie ja takie znajdę?Tam już mnie raczej nie zaprowadzi ''głos serca''.
-Nie.Feniksy żyją w magicznych lasach,wysoko w koronach drzewach.Ale oczywiście tylko jeden gatunek tam żyje.Umie się świetnie maskować...Zdobądź jego jajo.-powiedziała ze spokojem.
-Czyli...mam przeszukać każde drzewo w magicznym lesie?-przełknął ślinę.
-Tak.Pospiesz się!
-Dobrze,już lecę.-i poleciał.
<Octavius?>

Od Octavius'a ''W dowodzie miłości cz 4''(cd.Angella)

Nie powiem , jak ale zdobyłem kwiat. Za dużo do opowiadania. Zapach i instynkt zaprowadził mnie do jakieś budowy majów. Zwinąłem kwiat i zmyłem się z tamtego miejsca. Było jeszcze tam dużo pułapek, ale skupiałem się tylko na roślinie. Przyniosłem kwiat Angelli i postawiłem go przed nią. Kwiat zaczął migać. Z zwiędłego, nie zbyt ładnego po '''podróży'' kwiatka zmienił się nie do poznania! Jego wielki kielich kwiatowy, o kształcie serca i blask roztaczał się wszędzie.
- Piękny - podskoczyła aż.
Znowu zjawiła się bogini.
- 1. punkt za tobą, a teraz drugi...- zaczęła.
<Angella?>

Od Octavius'a ''Pomocy! cz 2''(cd.Denar)

- Tak, tyle że i tak zostałem obrażony, tak czy nie. Nie mogę ci pomóc. Z przemianami wilk działa sam. Albo sam nad sobą zapanuje, albo ta druga część będzie istnieć. Słyszysz?Nie mogę nic zrobić - odwróciłem się.
- Ale, proszę - chyba znowu był ''sobą''.
- Denar, powiedziałem. Inaczej nic nie zdziałasz, chyba że w kimś naprawdę się zakochasz. Wtedy może twoja postać wyjdzie z ciebie i już nigdzie nie wróci. Wiem, liczysz na moją pomoc, ale musisz sam pomóc sobie. Naprawdę, mówię szczerze. Jak chcesz być normalny musisz się przemóc i dokonać cudu. Obiecujesz?- spojrzałem na niego.
Przytaknął głową, a ja zniknąłem w ciemnych gąszczach.
<Denar, lub jakaś wadera co mu pomoże?>

Od Denara ,, Pomocy ! " cd ( Octavius )

Po walce z Silverem ruszyłem przed siebie, nie zwracałem uwagi na nikogo. Wszyscy byli mi obojętni. Dotarłem do źródełka i przejrzałem się w tafli wody. Z wielu ran sączyła się krew. Położyłem się na brzegu i zasnąłem. Drzemka nie trwała zbyt długo gdyż co chwilę ktoś przechodził koło mnie i pytał czy coś się stało. Ja tylko odwarkiwałem krótko - odejdź. Powoli zbliżał się zmrok, a ja nie miałem najmniejszej ochoty wracać do jaskini. Nagle coś poruszyło się w krzakach. To był Octav
Po co on tu przylazł ? Chcę mieć spokój i nie chcę kłótni.

- Odejdź - warknąłem.
- Chcę tylko wiedzieć o co poszło wtedy w lesie - powiedział.
- O nic, nie twój interes nie potrzebnie się wtrącałeś.
- Dobrze, że się wtrąciłem, bo byś zagryzł Silvera.
- No i co z tego ? Może on tego chciał ? - wycedziłem przez zęby.
- Jasne, mów sobie, że on tego chciał. Podejrzewam, że ty to wszystko zacząłeś.
- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, bo możesz go zaraz nie mieć - stoję rozzłoszczony przed nim.
- Nie bądź taki hej do przodu, bo Ci tyłu zabraknie - wycedził przez zęby.
- Może i jesteś Alfą ale ja i tak mam swoje do powiedzenia więc zamilcz - mało brakuje do mojej przemiany.
- Ha ! Mam więcej do powiedzenia niż ty ! - warknął.
- Wiesz gdzie to mam ?! - okrążałem go.
- Przymknij się ! - warknął.
- Nie ! Jesteś słaby, nic nie warty. Słaby wilk który stworzył watahę żeby bronić swój zad !
- Nie prawda !
- Prawda ! - nie wytrzymałem i zmieniłem się w demona.
- Uspokój się - wyjąkał.
- Nie, mam tego dość, że zawsze ktoś wkłada nos w nie swoje sprawy. Dość ! - rzuciłem się na niego a on upadł na łopatki.
Stałem nad nim i patrzyłem mu się w oczy.
- Po prostu zostaw mnie samego i odwal się od moich spraw - warknąłem i ruszyłem przed siebie.
Octav stanął jak wryty i patrzył się w moją stronę. ,, Wyszedł " ze mnie na chwilę Denar i powiedział:
- Pomocy.
Po tym zmieniłem się z powrotem w Sage'a.

Sam ze sobą kłócę się. Denar i Sage dwa światy, które nigdy nie potrafią się zgodzić. Nie panuję nad Sage'em. Ukazuje się kiedy chce, nie chcę tego ! Potrzebuję kogoś kto mi w tym pomoże. Ostatnio na basiory reaguję dość agresywnie, więc nie za bardzo może być któryś z naszych. Najlepiej jak by to była wadera, bo wiem, że nie zrobię jej krzywdy.
<Octavius?>

Od Galaxii ''Naprawdę?!''

Oczekiwałam na lekcje. Siedziałam w pustej i przytulnej sali czekając na uczniów i dzwonek na lekcje. Przekartkowywałam książki, zastanawiając się nad sprawdzianem z czarnej magii i zaklęć. Był to najtrudniejszy,bez wątpienia przedmiot ale też lubiany. Nic nie znalazłam. Wzleciałam nad ławkę i do sufitu przyczepiłam zrobione przez szczeniaki śnieżynki śniegu. Nie roztopiły się, gdyż są pod wpływem zaklęcia. Nitką przywiązałam ich kilka. Nagle dzwonek zawył nieznośnie i szczeniaki wpadły do sali. Przestraszyłam się trochę i rozbolał mnie brzuch.
- Dzień Dobry - szczenięta wstały przy podłużnych ławkach i skinęły głową.
- Witam - oświadczyłam i otworzyłam księgę zaklęć.
- Proszę otworzyć podręcznik na stronie sto pięćdziesiątej siódmej - powiedziałam głośno.
***
Tego dnia wracałam z waderkami do domu.
- Mamo, nauczyłam się nowych chwytów z tańca !- uśmiechnęła się Deushess.
- A ja mam rekord, ułożenia domku z kart. 15-metrowego w 000.001 sekundę!- zawyła Lizzie.
- A ty Raven?- spojrzałam na czarną waderę.
- Ja? Dużo się rzeczy nauczyłam, na przykład jak omamić kogoś...- westchnęła.
- Raven...Przykro mi - współczułam jej.
Przyszła królowa wahała się. Nie chciała poprowadzić swego przeznaczenia.
***
W domu jak zwykle odpoczywałam i szłam na polowanie. Des wracał zawsze wieczorem z nowymi przygodami w kosmicznych krainach. Kochałam go. Był jedynym, jednym który bardzo mnie kochał. Kiedyś nikt na mnie nie zwracał uwagi! A gdy o poznałam wszystko się zmieniło. Wstałam nagle od stołu i poszłam na dwór.Brzuch mnie strasznie bolał. Zdecydowałam iść do lekarza, smoka Zed'a.
- Hmm...Pani jest w ciąży - oświadczył szybko.
- Ja? Ale mam już trójkę szczeniąt i...- przerwał mi Des.
- TO FANTASTYCZNIE!- krzyknął.
Uśmiechnęłam się. Miał rację, taka nowina rzadko się zdarza. Teraz mogłam czekać na kolejne szczenię i towarzysza zabaw moich córek.

Od Angelli ''W dowodzie miłości...cz.3'' (cd.Octavius)

-To leć!
-Już lecę!
-Ale się pospiesz!
-No oczywiście!
-I nie zapomnij o kwiatku!
-Nie zapomnę!
-Pap!
-Pap!
-Octavius!
-Angella!

Od Silvera cd. Szafira

- Pytanie czy ja mam czas... - odpowiedziałem szorstko
- Silver, proszę - narzekała jak kobieta w ciąży, wywróciłem oczami.
- Jak będę miał czas to przyjdę do jaskini ale to później - oznajmiłem.
- Dzięki - powiedziała.

Ruszyłem przed siebie, odwróciłem się i zobaczyłem cieszącą się Szafire. Skakała na około, aż w końcu znowu wpadła do wody. Ja tylko pokręciłem głową i ruszyłem dalej. Mrok, wszędzie mrok o tak to mój żywioł. Tutaj mogę spędzić resztę życia. Położyłem się na ściółce leśnej. Podbiegła do mnie mała słodka istotka.

- Czego tutaj ? - chciałem być sam.
- Nic, myślałem, że to mój kolega ale jednak się pomyliłem.

Małe białe puchate zwierzątko zaczęło zwiewać. Dogoniłem je i przycisnąłem łapą, żeby nie zwiało. Nagle stało się coś dziwnego małe słodkie stworzenie przemieniło się w czarne, duże stworzenie, które miało uszy dość długie i niebieskie kółka na futrze.

- Co ty jesteś ? - zapytałem zaniepokojony.
- Jestem Darko...mogę być towarzyszem wilka ale nikt mnie nie chce bo jestem czarny. Widzę, że masz ten sam problem.
- Zamknij się nie mam problemu.
- Mogę Ci towarzyszyć ? - zapytał.
- Tak ale nie pod tą postacią, bo pomyślą, że kolejnego wilka sprowadziłem.
- Jasne ale ja tu zostaje. Jak będziesz mnie potrzebował to wiesz gdzie mnie szukać.

Drako zniknął we mgle. Dziwny ten stworek ale sympatyczny.

Ruszyłem dalej przed siebie. Dotarłem w umówione miejsce. Była to ciemna polana skryta głęboko w lesie. Dlaczego ? Tutaj miała stoczyć się walka.

- Widzę, że przyszedłeś ... - warknąłem gdy zobaczyłem Denara.
- Ja nie tchórze tak jak ty .. - warczy.
- Chcesz przegrać ? Chcesz się ośmieszyć ? - kpiłem z niego.
- Stój py*sk ! - krzyknął.
- Jakiś ty kąśliwy ... uważaj, bo zaraz możesz nie mieć tego języka.- wyszczerzyłem kły.
- Nie boję się ciebie - rzekł i przemienił się w Sage'a, demona który w nim drzemie i jest gotowy do mordu.
- Myślisz, że coś mi zrobisz ? - odezwałem się w najmniej odpowiednim momencie.
- Wiesz, że twój czas jest policzony ? - zapytał mnie jakby przez jego struny głosowe przemawiały wszystkie diabły. Przełknąłem ślinę kilka razy. Pomyślałem sobie w myślach , że dam radę i rzuciłem się na niego. Żarliśmy się do krwi. Jego białe futro zmieniało kolor na czerwony. Z pyska leciała mu krew, jego oczy płonęły wpadł w trans. Ja się tylko broniłem. Ucierpiałem niestety. Mój brzuch, pysk, szyja ... z tych miejsc sączyła się spora ilość krwi. Naszą walkę przerwał wilk... Cho*era to Octav ale skąd on się tutaj wziął ? Nikt o tym nie wiedział co ma się tutaj dziać. Stał pomiędzy nami aż Sage'owi emocje opadły i zamienił się w Denara.
- Co się tutaj wyprawia ? - zapytał srogim tonem.
Cisza, milczymy nie chcemy nic mówić to nie miało być tak... tutaj ja miałem się pożegnać z tym wcieleniem a teraz on wszystko zepsuł !
Patrzymy po sobie ... Octavius wodzi za nami wzrokiem. Nie jest zachwycony tym co zobaczył.
Kazał nam wracać do siebie i się nie zbliżać. Mam gdzieś swoje rany, zagoją się prędzej czy później. Najwyżej wda się zakażenie.
Jest popołudnie... kładę się u siebie i mam cały świat gdzieś. Przespałem się dłuższą chwilę po czym wpadła Szafira.
- Oooo ... Co masz czas ? - pyta.
- No powiedzmy, chodź gdzieś się przejdziemy, bo na nic innego nie mam sił - uśmiechnąłem się pod nosem.

Poszliśmy nad wodopój i rozmawialiśmy o wszystkim. Minęła godzina. Wróciliśmy do jaskini a Szafira zadała pytanie ...

< Szafira ? >

Od Evan'a"Horror?! cz 1. " (cd. Denar vel Sage)

Kiedy szedłem sobie dróżką zobaczyłem jakiegoś dziwnego wilka białą miał głowe a cały dół
czarny (TAK TO JEST TEN SLENDER JASNE?! -.-). a oczów nie miał. i spytałem na tumoka:
- Hej kto ty? - szczerzyłem sie przez chwile
- No dobra za jakiś wspaniały to ty nie jesteś... - powiedziałem a potem zacząłem uciekać.
Nagle zza drzewa wyskoczył jakiś biało-czarny wilk.
- Nie widzisz ze goni nas jakiś facio co oczy nie ma?!
- No widze - odpowiedział
- ON NAS ZABIJE!!!!
- Nie "s*** żarem to jest horror!" po czym przyśpieszył.
Dogoniłem go szybko i zapytałem:
- W ogóle, jak sie nazywasz?
- Denar vel Sage...
- Moge mówić Sage...?

<Denar vel Sage?>

wtorek, 25 listopada 2014

Wiadomość

Witam.
Usłyszałam od Midnight'a, że niby ma na mnie focha bo się poklocilismy. -,- Ja nic o tym nie wiem, w ogóle takiego incydentu nie było. Więc, uważajcie na czat! Może akurat ktoś inny jest pod moim nickiem? Proszę na to uważać.
Pozdrawiam

Od Aryi "Klątwa cz 2"(cd.Midnight)

Poszłam za Midnightem. Chciał ze mną porozmawiać. Domyślałam się o czym. -Wiesz jak można zdjąć tę klątwę?-zapytał. -Jak bym wiedziała to już bym to zrobiła-powiedziałam.-Ale sądzę,że to jest nieodwracalne. To TYTAN rzucił klątwę. Właściwie król tytanów. -No to jeszcze lepiej-westchnął Mid. -Nie spędzasz z Deathem tyle czasu ile ja z nim. On Nie jest taki za jakiego go uważasz. Wręcz przeciwnie. Myślę,że Kronos nie spodziewał się tego. Rzucił zaklęcie na przeciwieństwo naszego syna. Myślał pewnie,że będzie miły itd. A miał być złośliwy,zły itp.-wyjaśniłam. -Czyli Death jest dobry?-zapytał niepewnie. -Tak. Tylko,oczywiście jak każdy facet,ma swoje humory-mówiąc to wywróciłam oczami. -Nieprwada! -Prawda! -Nie! -Tak! Kłóciłabym się z nim tak dalej,gdyby nie to,że mnie pocałował. Przestałam go wyzywać i uśmiechnęłam się. -Chodź. Galaxia za długo jest z dziećmi. Przecież nie jest niańką-rzuciłam. Ruszyliśmy do domu.

Od Bloodspill' a "Poznanie cz 2"(cd.Nova)

-Ja jestem Ferre-odparłem. -Czystej krwi?-zapytała Nova. -No pewnie!-wykrzyknąłem.-Ale mam trochę inny charakter niż to opisują. -Hmmm...-zamyśliła się. Patrzyłem w gwiazdy. -Wiem,że to zabrzmi głupio.... Masz rodzinę?-zapytałem. -Nie znam jej....-odrzekła. -A ja jej nie pamiętam. Tak jakby to był jakiś urok albo coś-powiedziałem. -Hmmmm....-znowu gdzieś ,,odleciała" myślami. -Halo?!-pomachałem jej łapą przed pyskiem.

Od Octavius'a ''W dowodzie miłości...cz 2'' (cd.Angella)

- Chwilka, ale mam pytanie. Czy to jest rozkaz?- zapytałem.
Angella popatrzyła na mnie oschłym wzrokiem i zrobiła minę takiego typu , że wszędzie ją poznam. ''Zrób to albo po tobie''.
- Dobra, dobra, a gdzie mam szukać?- zapytałem.
- Gdzie serce cie poniesie - zniknęła, tworząc zasłonę dymną.
Zacząłem mocno kaszleć. Ten dym osadził mi się w płucach.
- Rusz du**! Musisz mi udowodnić że mnie kochasz!- krzyknęła.
- A co jeśli tego nie zrobię?- zaśmiałem się.
Oczy zrobiły się jej czerwone, jak  w piekle.
- Dobra, dobra już idę - wzleciałem w górę.
<Angella?Sorr, że krótkie ale muszę iśc ;/>

Od Ronina ''Miłość, może rozkwitnąć nawet w zimie cz 1'' (cd.Biała)

- Ehhh...- ziewnąłem, po czym wygramoliłem się z mojej skalnej półki.
- Biała...- jeszcze niemalże spałem.
Znowu zasnąłem na podłodze w jaskini. Straszliwie, nie chciało mi się wstawać! Do mojej jaskini ktoś wszedł.
- Octavius?- wychrapałem przez sen.
- Ronin?Eee, znaczy Jack Mróz...- zaśmiał się.
Wstałem jak torpeda, wyskakując w górę dzierżąc w ręce magiczny kij.
- Obecny!- przystawiłem łapę do czoła.
- Mam dla ciebie nowe stanowisko - uśmiechnął się.
- Dla mnie?- ustałem na ziemi.
- Tak...- powiedział tajemniczo.
- Jakie?- oznajmiłem kpiącym głosem.
- Strażnik Marzeń...To taki ktoś co opiekuje się marzeniami wilków w watasze,tak jak innymi wilkami i ludźmi. Chroni ich marzeń, aby wesoło dorastały i wierzyły, nauczyły się pokory i waleczności - przerwałem mu.
- To pierwsze mi pasuje, ale drugie nie zbyt rozumiem, ale okej - uśmiechnąłem się.
- To, jutro masz się u mnie przed jaskinią postawić, powiem co i jak - wyszedł z jaskini.
Przysiadłem obok stolika i ziewnąłem.
- MIAŁEM ODWIEDZIĆ BIAŁĄ!- zerwałem się jak nigdy i popędziłem do jej jaskini.
- Biała!- wpadłem na kogoś.
To była ona. Była cała w śniegu, gdyż wczoraj spadł on pierwszy.
- Biała!- krzyknąłem wesoło.
- Witaj - zaśmiała się.
Pomogłem jej wstać.
Przez dłuższy czas patrzyliśmy sobie w oczy, po czym delikatnie przystawiałem jej usta do moich. Nagle ktoś nas zaskoczył.
- Ronin!- był to Octavius.
-Zapomniałem powiedzieć że Biała może być Strażniczką Zimy - oznajmił.
- A, co się w tym stanowisku robi?- dopytała.
- Czasem zima przychodzi za wolno, a czasem prawie w ogóle. Możesz to patrolować i nauczysz się PRZYWOŁYWAĆ śnieg i zimę. Ale , by padało tak cały czas. Zapewne, każdy wilk lodu potrafi zrobić tak że spadnie śnieg, ale na chwilę. Chodzi mi o długi okres czasu - wyćwierkał wręcz.
<Biała?>

Od Morgana ''Znajomość cz 2''(cd.Vakuu)

Wbiegliśmy w krzaki, a niedźwiedź przebiegł.- Jeszcze, raz czy tu z nim robiłeś!?- krzyknęła wadera.
- Nooo, właściwie nie bawiłem - odpowiedział po chwili namysłu.
- Czyli?- zawarczała.
- Miałem zdobyć włos niedźwiedzia do zrobienia mikstury - wyciągnąłem zza pleców małą ampułkę z napojem.
- A po co ci to gó****?- zaśmiała się.
- Eliksir zmiany wyglądu - westchnąłem.
- A po co ci?- przekręciła oczyma.
- No, do zmiany wyglądu - kolejny raz westchnąłem.
- Co tak cały czas wdychasz?- oburzyła się.
- Bo, wdycham - toczyliśmy bitwę na wzrok.
Graliśmy w bitwę, przez kilka chwil. Wadera odwróciła się.
- Nie mam ochoty toczyć bitwy na wzrok, z takim przygłupem który bawi się niedźwiedziami - warknęła.
- Nie bawiłem się z nim, tylko podwałem mu przynętę by poszedł za mną - odpowiedziałem.
- PRZYNĘTĘ?!- krzyknęła.
- Tak, a co?- nie byłem niczego świadom.
- Nie mów, że jeszcze ją masz! - przyłożyła łapę to twarzy.
- Aaaa! - wypuściłem z łap zapach wabiący niedźwiedzie.
- Choć, zanim pan grizzly wróci - zawróciła.

Od Vakuu ''Znajomość cz 1'' (cd.chętny)

- Świat się chyba nie zawali.- powiedziałam do siebie. Przecież tylko dołączyłam do watahy, a nie zrobiłam wielki grzech. Popatrzyłam w górę. Wiatr szumiał między konarami drzew. Wskoczyłam na pierwsze lepsze drzewo. Siadłam na nim i ogonem mocno się trzymałam gałęzi. Opadłam zwisając jak nietoperz. To było coś co ubóstwiam. Zazwyczaj większa ilość krwi zlatuje mi do głowy, ale cóż. Wisiałam tak dopóki coś mi tego nie zakłóciło. Otworzyłam oczy. Nie było nikogo a może bardziej nic. Pościłam się gałęzi i spadłam na ziemię. Pewnie i tak by się zaraz złamała pod moim ciężarem. Zaśmiałam się.Nagle za krzaków wybiegł jakiś wilk.
- Uciekaj!- zawołał. Przewróciłam tylko oczami. Jednak za nim biegł niedźwiedź.
- O ... - nie dokończyłam zdania tylko pobiegłam przed siebie. Widać, że był rozzłoszczony.
- Co ty mu zrobiłeś geniuszu.- warknęłam doganiając wilka.
- Bawiłem się.- powiedział patrząc za siebie. Genialny pomysł. Potrząsnęłam łbem. Tylko najwięksi za przeproszeniem idioci mogli by wymyślić coś takiego.
- Szybko.- powiedział wilk. Niedźwiedź był dosyć blisko.
- Szybko.- przedrzeźniałam go - Nie s*** żarem!.- warknęłam i stuknęłam wilka. Poleciał w krzaki a ja uczyniłam to samo.

< Ktoś znowu dokończy? ._.>

Od Midnight'a ''Klątwa cz 1'' (cd.Arya)

eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee-nie wiedziałem co ogólnie powiedzieć. Sam lekarz ze zdziwieniem patrzył na małego basiorka leżącego na skraju łóżka położniczego. A Arya płakała i płakała. Zabrałem ją razem z basiorkiem i waderką. Wadera ogólnie odzajemniała miłość jaka dawaliśmy jej z Arya, ale basior był ogólnie taki inny. Charakter miał jak z piekła. Chociaż był to mój syn więc nie moge go tak pochopnie oceniać. W jaskini już widzieliśmy jego urok. Musialem pogadać o tym z Arya. Galaxia miała zaopiekować się szczeniakami a my poszliśmy na spacer.
<Arya zaręczyny będą trochę puźniej bo na razie szukam epickiego naszyjnika XD?>

Od Angelli,,W dowodzie miłości...cz.1''(cd.Octavius)

Jak zwykle niby spokojnie sobie spacerowałam,gdy nagle...BUM!
Znalazłam się w różowym lesie.
-Co j tu kurczę robię?!-nagle przede mną pojawiła się oczywiście jakaś bogini nie bogini.

-Witaj,jestem aniołem miłości.
-Fajnie,ale co to ma wspólnego ze mną?-nie wiedziałam o co chodzi.
-A ty też jesteś aniołem.I z tego co wiem zakochanym.
-Co?!Ja?!
-Tak,ale,żeby móc być ze swoim ukochanym musi on udowodnić,że jest Ciebie wart.
-Ale on mi się jeszcze nie oświadczył.
-Nic nie szkodzi.-po chwili pojawił się Octavius.On też nie wiedział o co chodzi.
-Żeby móc być z Angellą musisz wykonać 3 zadania.-powiedziała spokojnym głosem.Nie czekając na odpowiedź wyjęła papirusowy rulon,rozwinęła go i odczytała kolejne zadania:
-1.Musisz zdobyć kwiat Miłości.
2. Musisz zdobyć jajo Fenixa.
3.Musisz pokonać smoka.-odczytała.Octavius przełknął ślinę.Owszem,to nie były najłatwiejsze zadania...
-Najpierw musisz odnaleźć kwiat Miłości,zerwać go i mi go przynieść w ramach dowodu.Jako to z miłością pokieruje Tobą serce i rozum...

Od Angelli,,Kim ja jestem? cz.4'(cd.Octavius)

-Już wiem gdzie mam szukać mojego ojca!-olśniło mnie,ale po chwili zauważyłam jakiegoś basiora.
-Kto to?-spytałam.
-To mój ojciec...-powiedział zdziwiony.
-Aha.To Wesołych Świąt,lecę do Królestwa Śmierci.-powiedziałam,po czym poleciałam daleko.Doskonale wiedziałam gdzie.
*
Powolnie schodziłam w dół krętymi,kamiennymi schodami(oczywiście przemieniona w anioła,ale przebrana w czarne szaty z kapturem).Wyczuwałam obecność duchów i demonów.Nie byłam bezpieczna.Wnet dotarłam pod salę tronową.Zanim strażnik mnie zatrzymał,ja zatrzymałam czas i weszłam do sali tronowej bez trudu.Wtedy szybko zamknęłam drzwi jak dyby nigdy nic i wznowiłam czas.Dopiero po chwili zauważył mnie mój ojciec.
-Co ty tu robisz?!-nie był zadowolony.
-Przyszłam do swojego kochanego tatulka,który porzucił mnie,moją matkę i...moją siostrę!-wściekłam się.
-Ale się was wyrzekłem!I wynoś się z mojego królestwa!
-Nie,cwaniaczku!Masz mi to wszystko wyjaśnić!
-Tu nie ma nic do wyjaśnienia.Nie ma i koniec!
-Spójrz na mnie,to ja,Angella.Czy ty w ogóle masz jeszcze serce?!-chyba trochę zmiękł.
-Dobrze...Nie wyrzeknę się Ciebie...ale i tak nigdy nie zostaniesz moją zastępczynią!-powiedział.Wywalił mnie z pałacu.Wróciłam do Octavius'a.
<Octavius? Może rozkręć przygodę?>

Od Nova'ej ''Poznanie cz 1''(cd.Bloodspill)

- Tak, to twoja jaskinia- uśmiechnęłam się.
- Och, jest piękna - patrzył w niej tęczowe ściany.
- Ja, już idę, powinien pan się rozgościć- poczłapałam do wyjścia jaskini.
- Czemu pan?- oderwał wzrok.
- Bo jesteś właścicielem kina i...No wiesz...Jesteś jako szef - odpowiedziałam.
- Miej mnie jako przyjaciela i to wystarczy - uśmiechnął się.
- Ach, dobrze...- zkrępowałam się.
- Ale i tak idę, miłego dnia!- wybiegłam z jaskini.
***
Nastał wieczór, patrzyłam na rozgwieżdżone niebo na polanie. Usłyszałam szelest.
- Witaj Bloodspill - powiedziałam nie oglądając się.
- Skąd wiedziałaś?!- usiadł koło mnie.
- Mam oczy dookoła głowy. Ale naprawdę, tak nazywa się jedna w moich mocy - zaśmiałam się.
- Jakiej jesteś rasy? Ja pół Syllianosem, pół Cherriesettem ...- dopytałam.
<Bloodspill?>

poniedziałek, 24 listopada 2014

UWAGA!

Moi drodzy,
Zrozumiałam, że by lepiej ''uatrakcyjnić'' watahę, wniesiemy pewną zmianę ;)
To nie będzie zbytnio duża, zmiana, ale będę żądać od was zmiany tylko jednej nowej kategorii w formularzach waszych wilków. No to tak...Wprowadzę do watahy kategorię ''Rasy''. Wszystko przeczytacie poniżej :
 Wilk, w formularzu może mieć odkrytą rasę, albo dopiero ją poznaje. Ras jest kilka, oto one :

Syllianoss:
Rasa, ta zamieszkiwała magiczne lasy. W pośród tych wilków wybitna była inteligencja i nauka. Były najmądrzejsze i potężne.Są też wredne  Jednak, bardzo często wybuchały gniewem i mogły zrobić duże szkody. Syllianoss to wilki o głównym żywiole magii(ale nie muszą być), najczęściej te wilki mają kolorowe futro choć wyjątki się zdarzają. Ich wielcy wrogowie to wilki Frozelies.

Neuitri:
Rasa zamieszkiwała naturalne lasy i odkryto je niektóre żyjące pod ziemią. Wilki były dociekliwe i miłe. Chętnie gościły nowych przybyszów. Mają wytężony mocny słuch, ale nie widzą w ciemności. Pomocna dłoń tych wilków sięgała zenitów, pomagały nawet walczącym razem innych rasom. Uwielbiają przyrodę i dbają o nią. Otwarte wilki. W ich żywiołach jest przyroda, natura i inne w tym rodzaju.

Frozelies:
Rasa mieszkała w olbrzymich jaskiniach lodowych i w pobliżu gór i ośnieżonych lasów. Ich jaskinie, były dobrze zabezpieczone przed najeźdźcami. Frozelies były tajemniczymi wilkami ale za to straszliwie harmonijnymi. Żyły tylko w harmonii, nie było dla nich czasu na spór. Jednak Syllianosy rozpoczęły wojnę i tak się zaczęła wspólna nienawiść. Żołnierze, byli dobrze przygotowani i liczni. Wytężają taktyki przodków i trzymają się ''regulaminu''. Mają one tylko żywioł lodu,mrozu,śniegu,zimna itd...

Intirete:
Rasa mieszkała tu i tam. Wszędzie się przemieszczała. Szczególnie, nic prawie nie można wiedzieć o tych wilkach w przeszłości. Nazywamy je więc wilkami legendarnymi. Były w wielu księgach opisane jako waleczne i odważne z zawsze uniesioną piersią, nic innego nie wiemy.

Ferre:
Wilki o żywiole ognia. Mieszkały w płomiennych lasach. Są one zaborcze i sprytne. Wygrały najwięcej bitew. Nie były miłe dla ''mieszańców'', czyli wilków nie czystej krwi. Czyli : 30%wilk Neuitri i 70% Ferre. Takie wilki od razu były odrzucane od ich grona.

Aquamenti:
Wilki z żywiołem wody. Szybko i zręcznie poruszały się w wodzie. Charakter miały różny, jeden był taki drugi taki i nic nie mogło się zrobić. Nikt nie próbował ich zaatakować. Czemu? Mieszkały w oceanie, a jakiemu wilkowi np., Ferre potrzebny ocean do terenów? Miały sojusz ze wszystkimi rasami prócz Syllianosów.

Cheriesetee:
Rasa charakteryzuje się okrucieństwem i nienawiścią. Wkurzyły nie jedną rasę. Aroganckie, nie myślą o innych, mili tylko dla swojej rasy. Nie nienawidzą przechwalanek, są zdolne do morderstwa bez powodu. Podstępne i pełne nienawiści. Żyją w otchłaniach. Ich żywioły to mrok,ciemność, nienawiść i inne.

Vixmore:
Wilki wysportowane i bardzo, bardzo uczuciowe. Postawią na swoim, kiedy trzeba i są niepokonane. Robiły wszystko by podbić ziemie Syllionosów, ale wszystko na marne. Są z pod żywiołu powietrza, chmur itd...Mieszkały wysoko w powietrznych wyspach.

I to wszystko ;) Jak twój wilk nie ma żadnego żywioły z tych wymienionych najbardziej przypasuje mu Syllianos. Proszę wysyłać do mnie wiadomości z napisem jakiej jest twój wilk rasy. Dodam je do formularza. UWAGA! Jak twój wilk ma np., rasę Aquamenti i jest z wilkiem który ma rasę Frozelies, to ich szczeniaki będą pół na pół. Poł Aquamenti pół Frozeliosy. Możecie napisać po prostu ''Odkrywa'', albo ''nie wie'' lub ''wie tylko on sam i nie chce tego mówić''. Możesz wybrać też że twój wilk jest mieszańcem czyli pół Ferre, ćwierć Syllianos i ćwierć Intirete. Wybierajcie ;)
Pozdrawiam, Octavius

PS. Octavius ma rasę Intirete ;)

Od Sashy ''Nowa szkoła nowa przyjaźń cz.1''

Obudziła mnie pewna wadera. Jej futro było białe, miała również czerwoną plamę na uchu i czerwoną chustę.
- Wstawaj! – mówiła przyjaźnie
- Już wstaję – przetarłam oczy – Jestem Sasha a ty? –
- Ja nazywam się Zan ale mów mi Brave. Miło mi Cię poznać –
- Mi też miło – wstałam i przyjęłam królewską postawę – Jesteś tu żeby…? –
- Przysłał mnie Octavius. Powiedział żebym Ci pokazała szkołę itp. –
- A, tak. Więc chodźmy – ruszyłyśmy w stronę wyjścia mojej jaskini. Szłyśmy tak w milczeniu gdy nagle się spytała
- Jak się znalazłaś w naszej watasze? –
- Octavius mnie uratował przed dzikami a ty? –
- Ja się tu urodziłam –
- To fajnie –
- O, już prawie jesteśmy – podbiegła trochę – No chodź! – Nie chciałam zachowywać się jak głup ale jej słowa mnie zachęciły. Razem pobiegłyśmy pod samą szkołę. Wszystkie pozostałe szczeniaki stały przed wejściem i rozmawiały ze sobą, gdy zauważyli że Brave idzie ze mną wszyscy nie spuszczali ze mnie wzroku. Nie czułam się fajnie ale nie pokazywałam tego. Razem weszłyśmy do ,,grupki’’.
- Cześć Wam! – powiedziała przyjaźnie Brave do przyjaciół – To jest Sasha. Dołączyła całkiem niedawno – Gdy skończyła mówić wszystkie wilki z pośpiechem przyszły do mnie
- Witaj Sasha – powiedziała jedna wadera
- Elo – Jeszcze ktoś powiedział. Dosłownie byłam bombardowana powitaniami
- Cześć – poprawiłam grzywkę i podniosłam wyżej głowę. Wszystkie nasze ogony merdały przyjaźnie
- Uczniowie, zapraszam do klasy – powiedział czarny basior, najwyraźniej był naszym nauczycielem. Po jego słowach zadzwonił dzwonek i wszyscy rzucili się ku wejściu do szkoły a ja z Brave szłyśmy na końcu. Szkoła wyglądała schludnie ale nie była jakaś ogromna. Nie dziwie się. Po co budować ogromną szkołę dla 10-20 uczniów. Gdy weszliśmy do klasy wszyscy zajęli swoje miejsca. Na szczęście Brave z nikim nie siedziała więc dosiadłam się do niej.
- Witam nową uczennicę – odezwał się do mnie nauczyciel – Mam nadzieje że wszyscy się z tobą poznali – zwrócił się do klasy – Dziś porozmawiamy jak radziły sobie wilki w starożytnym Egipcie –
Klasa nie była zbytnio zachwycona. Nauczyciel ciekawie prowadził lekcje, zaczął mówić o hierarchii, później o faraonach o pod koniec lekcji o egipskich bogach.
- Anubis to bóg.. – przerwał mu dzwonek – Eh, no dobrze. Poczytajcie o tym bo może będę pytać! Przygotować się do W-f’u bo dziś będzie coś specjalnego. Wszyscy wybiegli z klasy.
- Ciekawe co miał na myśli ,,coś specjalnego’’ – Powiedziała Brave
- Może podchody? – uśmiechnęłam się
- Chodźmy na boisko. Już tam wszyscy są! – razem pobiegłyśmy na boisko gdzie szczeniaki się rozgrzewały. Brave podała mi opaskę a ona tą co miała na szyi zarzuciła sobie na głowę
- No co? Chyba nie chcesz aby grzywka Ci leciała –
- No masz rację – przyjęłam pomarańczową opaskę i włożyłam ją na głowę. Nauczyciel przyszedł na boisko i zawołał
- Zbiórka! – na te słowa ruszyłyśmy aby się ustawić w szeregu – Dziś zrobimy podchody – Popatrzyłam się na Brave uśmiechając się – Ja dobieram grupy – Szczeniaki popatrzyły się do swoich przyjaciół ze smutkiem w oczach – Więc.. Draco, chodź do drużyny niebieskiej – Na imię ,,Draco’’ Brave uśmiechnęła się.
Draco śmiało podszedł do wyznaczonego miejsca.
- Jesteś przywódcą tej grupy a że jest was 11 w jednej drużynie będzie osoba więcej– mówił nauczyciel – Przywódcą grupy czerwonej będzie Dushess. Wadera skocznym krokiem podeszła do miejsca grupy czerwonej – Dobra, teraz tak. Grupa niebieska: Draco, Tomorayn, Lizzie, Firnen, Zan i Sasha. I grupa czerwona: Dushess, Lilia, Raven, Odetta, Amos. JUŻ BIEGNIJCIE!! –
Nasza grupa pobiegła w lewą stronę. Grupa czerwona zbytnio się nie śpieszyła. Może chciała oszczędzić siły?
- Ruszać się! – krzyknął Draco i wszyscy przyśpieszyli.
Biegliśmy jeszcze tak 2 minuty kiedy zauważyłam niebieską wstążkę
- Tutaj! - Pokazałam głową i Tomorayn skoczył i złapał kartkę którą dał Draco
- Ładnie – powiedziała Firnen
Zbiegliśmy się koło Draco a on zaczął czytać polecenie
- ,,Policzcie wszystkie łapy w watasze’’ – zarecytował nasz przywódca. Wszyscy zaczęliśmy wymieniać imiona wilków naszej watahy aż w końcu otrzymaliśmy wynik który wpisaliśmy na kartce. Ogółem sama gra była interesująca ale to nie dla mnie. Gdy zdobyliśmy ostatnią kartkę sprintem pobiegliśmy pod szkołę i daliśmy wszystkie nauczycielowi. Potem dobiegła druga grupa i również oddała kartki.
- Teraz policzę wyniki a wy idźcie na długą przerwę –
- Chodź Sasha –
- Oki – powiedziałam szczęśliwie ale gdy zauważyłam swoje łapki znieruchomiałam
- To tylko błoto – wzruszyła ramionami
- To tylko błoto?! Nie widzisz?! Cała brudna jestem! – Krzyczałam
- No dobrze księżniczko – zaśmiała się – Chodź do łazienki. Jak powiedziała tak też zrobiłyśmy. Wzięłam szybko papier i czyściłam futro a gdy było czyste poszłyśmy w kierunku stołówki.

Od Octavius'a ''Kim ja jestem? cz 3'' (Cd.Angella)

Do mojej jaskini wpadła zdyszana Angella.
- Tak?- zapytałem, nadal robiąc eliksiry.
- Octaviusie! Odwrócić się i mnie posłuchaj!- uderzyła łapami o ziemię.
Mój cynowy sagon podskoczył i przy okazji wylało się z niego pełno mikstury, która dostarcza wiele energii.
- Przepraszam , ale mnie posłuchaj!- krzyknęła skacząc w miejscu.
- Dobrze, więc słucham - ziewnąłem.
***
Tak zaczęła się historia...Nie wiedziałem że Angella ma siostrę i jej ojcem jest Pan Śmierci.
- ROZUMIESZ?!- podskoczyła wręcz na przednich łapach.
- Tak - nieco spusciłem głowę.
- Nic ci nie jest?- zapytała Angella.
- Nie. Tyle, że nie wiem kto jest naprawdę moim ojcem i nawet matką. Czy mam rodzeństwo czy nie. To jest straszne. Wyobraź sobie, że czekasz tyle dni, i sądzisz że minie jak jedna godzina. Nic. Znowu i nic. Nie wiem od kogo pochodzę co mnie to bardzo i to bardzo przytłacza...- opuściłem uszy i wyszedłem z jaskini.
Zgubiłem gdzieś Angellę w gęstym lesie. Usiadłem na dużym kamieniu i popatrzyłem w niebo. Ono robiło się jakoś dziwnie...Żółto- złote.
Zeskoczyłem z kamienia i nie spuszczałem wzroku z dziwnego zjawiska.
Zobaczyłem nagle na niebie rozgwieżdżonego basiora, z wielkimi czerwonymi skrzydłami i umięśnionej posturze.

 - Fajnie po latach zobaczyć swojego syna - uśmiechnął się.
- Sy...sy...syna?- zaniemówiłem.
- Tak. Octavius, prawda?- zapytał.
- Tak...?- postawiłem uszy.
- Chodź może ci się to wydawać dziwne...- wilk zleciał niżej i stanął przede mną.
Był o x1 większy ode mnie.
- Jestem twoim ojcem. Moim zadaniem jest kierować harmonią i zwoływać złe wilki na dobrą drogę. Nazywają mnie Ojcem Harmoni. Nazywam się Elevro. Miło mi - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- GDZIE TY BYŁEŚ!?- nie mogłem opanować nerwów.
Tyle lat...
- Bo, nie pracuję nad pokojem tylko tu. Inne światy też mnie potrzebują. Dopiero niedawno się dowiedziałem że po bitwie żyjesz! Twoją matką jest Wilczyca Legendarnych Wilków. Więcej się o niej dowiesz po jakimś czasie. A jak Jerome?- dopytał.
- Jerome?- nie spuszczałem o z oczu.
- Tak, Jerome twój starszy brat - przyznał.
- To ja mam brata?!- nie wierzyłem.
- Masz...Nie wiedziałeś o tym? Myślałem że trzymacie się razem...- zmarkotniał.
- Chciałbym go poznać - nagle zza krzaków wyszła Angella.
<Angella?>

Od Angelli,,Kim ja jestem? cz.2''(cd.Octavius)

Po chwili wbiegł tam ktoś,kto przypominał śmierć,a raczej Pana Śmierci.
-Kto to?!
-Twój ojciec...Pan Śmierci.Ale spójrz!-akcja toczyła się dalej. Wściekły ojciec rzucił jakimś magicznym dzbankiem (ale bezwartościowym) o ścianę. Z pobliskiej komnaty wparowała jakaś mała dziewczynka.
-Wróciłeś...? -moja mama była zdziwiona.
-Tak,wróciłem! Co to ma znaczyć?!
-Po 6 latach wracasz i nic nie wiesz?! To przecież Twoje córki!-mama też się nieźle wkurzyła.
-Co?! Dobrze wiesz,że nie mogę mieć dzieci! Nikt nie może mnie zastąpić,NIKT!-wrzasnął.
-Moja wina?! Mówiłeś,że mnie kochasz!
-Byłem głupi! Zakochałem się w jakiejś anielicy! Na co ja liczyłem?!Nie,to koniec,ja się ich wyrzekam!
-Nie możesz!
-Mogę! Mam Cię dość!
-Mogłeś nie wracać!
-I żałuję!-wydarł się,po czym wybiegł z pałacu.Wystraszona dziewczynka przytuliła się do mojej matki...Czy to była moja siostra?!
Jak na nieszczęście podsłuchała tego wszystkiego inna anielica.Niosła najwyraźniej ambrozję,ale kiedy napotkała wzrok mojej matki wrzasnęła,upuściła tacę i wybiegła z krzykiem:
-Przeklęte! Przeklęte!-pewnie dlatego,że żaden anioł nie może się bratać z demonami,a już na pewno nie ze śmiercią.Moja mama wzięła mnie na ręce i wyleciała przez okno,a za nią moja 6-letnia siostra.Poleciały daleko,a ja straciłam je z oczu.Byłam zaskoczona.
-Czyli...czyli...mój ojciec jest Panem Śmierci,i ...mam siostrę?
-Tak.-przytuliła mnie Akira i znów przeniosłyśmy się do teraźniejszości.Pobiegłam szybko do jaskini Octavius'a.
<Octavius? Chciałaś przygodę,to masz ;)>

Od Angelli,,Kim ja jestem? cz.1''

Już od dawna czułam pewną pustkę w sercu.Miałam ojca,ale nie wiedziałam kim on jest.W dodatku przez niego uważają mnie za przeklętą. O co chodzi? Szłam sobie przez park,aż tu nagle... BUM!Przede mną pojawiło się jakieś światło,a w nim jakaś anielica,prawie,że przezroczysta.
-Spokojnie,jestem Akira.Chcę Ci pomóc odnaleźć twojego ojca.-powiedziała delikatnym i dźwięcznym głosem.
-Ale...dlaczego dopiero teraz?-byłam zdziwiona.
-Bo dopiero teraz przyszedł czas.Daj mi rękę.-wyciągnęła do mnie rękę.Złapałam się jej i w jednej chwili przeniosłyśmy się do...mojego dzieciństwa.
-Najpierw opowiem Ci twoją historię,opowiem o Twoim ojcu.Będziesz wtedy wiedziała gdzie go szukać...Jesteśmy w twoim dzieciństwie.To co widzisz to przeszłość,ty ich widzisz,ale oni już nas nie widzą.Tylko spójrz!-dalej trzymając mnie za rękę(byłam przemieniona w anioła) wskazała ręką pałac na chmurach.
-Mogę tam wejść?-spytałam podekscytowana.
-Oczywiście.-weszłyśmy do zamku.Z góry dobiegały płacze małego dziecka.Wbiegłam po krętych schodach i ujrzałam...siebie.Leżałam w kołysce,a przy mnie stała moja mama.


Od Białej ''Klątwa Nocy cz.8'' (cd. Ronin)

Zrobiłam kilka kroków ale nagle zrobiło mi się zimno w łapy ale zaraz.. Gdzie moje łapy!? Wyczarowałam szybko odłamek lodu i zobaczyłam swoje odbicie. Byłam człowiekiem… Jak to?! Phi.. chociaż mam swoje moce.. Nagle zauważyłam dym. O! Tam musi ktoś być! Chciałam wstać na tylko łapy. Ekhem.. nogi.. po wielu próbach w końcu mi się udało. Szłam szybko ale co chwile się potykałam. Po 5 minutach chodzenia na nogach udawało mi się utrzymywać równowagę. Podeszłam do drzewa i przyglądałam się domkowi. Heh.. jaki prostacki dom, jaskinie są lepsze! Przyglądałam się tak jeszcze chwilkę gdy usłyszałam znajomy głos
- Biała? – powiedział a ja popatrzyłam się na niego
- Ronin? – Patrzyliśmy sobie w oczy a ja podeszłam i go przytuliłam – W końcu się znaleźliśmy –
- Już myślałem że się zgubiliśmy na marne –
- Dobrze.. powiedz mi jedną rzecz.. Dlaczego jestem człowiekiem!? –
- Możliwe że odkryłaś nową umiejętność – uśmiechnął się do mnie a ja zrobiłam kwaśną minę
- O, twój kij jest cały i zdrowy –
- Na szczęście tak. To co? Wracamy do watahy? –
- Tak, ale za chwilkę – złapałam go za rękę, była zimna jak moja. No w sumie mieliśmy żywioł Lodu więc nie ma się co dziwić. Szliśmy w kierunku watahy przy tym rozmawiając o różnych rzeczach. Trawa po której chodziliśmy była pokryta szronem. W pewnym momencie on wziął moją drugą dłoń i nad nimi wyczarował śnieżynki swoim kijem które spadły mi na dłonie.
- A teraz do góry! – zaśmiał się
- Co?! – również się śmiałam ale byłam przestraszona
Lecieliśmy tak już do samych terenów watahy a gdy wylądowaliśmy zmieniliśmy się w wilki.
- I jak było? – spytał mnie
- Fantastycznie – uśmiechnęłam się do niego
Wróciliśmy do naszej jaskini.
- Jak dobrze być w domu – powiedziałam
- Masz rację –
- Fajną przygodę przeżyliśmy co nie? – usiadłam bliżej niego
- Zawsze będą jakieś wspomnienia – podeszłam do niego tak żebyśmy byli na wprost siebie. Popatrzyłam się na niego i go pocałowałam. A najlepsze było to że jest noc a ja się nie zmieniłam czyżby obecność Ronina działała odpędzająco na klątwe?

ZDJĘCIE DO OP.


Od Aryi ''Rodzina cz 1''(cd.Midnight)

Szłam sobie po lesie z Midnightem. Rozmawialiśmy o moim bracie.
-Nie lubisz go,prawda?-spytałam.
-Masz rację. Wręcz go NIENAWIDZĘ-odparł.-Chciał cię zabić itd.
-To nie on-oznajmiłam-To Kronos.
-Może i ale w jego cie.....
Nie dokończył. Przewróciłam się na ziemię  z krzykiem bólu. Mid zawołał Broma,który zabrał mnie do tego lekarza,który mnie niedawno badał. Ten,wygonił Midnighta. Zamknął drzwi i powiedział:
-To chyba przedwczesny poród.
Krzyczałam z bólu. Zemdlałam z wykończenia. Miałam jakąś wizję. Byłam w niej mglistą postacią,a przede mną stał tytan Kronos.
-Taaak....Na chwilę mnie osłabiliście-rzucił złowrogo.-Ale tym razem to ja was osłabię. Rzucam na jedno z twoich dzieci klątwę. Będzie takie jak ja.
-Nie!-krzyknęłam.
Obudziłam się. Znowu byłam w jaskini lekarza.
-Zemdlała pani. Mam nadzieję,że to jednorazowy przypadek.
Później wszystko odbyło się bez problemów(nie licząc okropnego bólu). Po kilku godzinach do sali wparował Mid.
-Co się dzie.....?!-przerwał na widok dwóch puszystych kulek.
-Basiorek i waderka-rzekłam.
I się rozpłakałam.
-Co jest?-zapytał Mid.
Pokazałam mu basiorka oznaczonego klątwą.
-O mój boże-wyszeptał.

<A Mid ja jestem basiorkiem ;). Jeśli chcesz to ty waderką,a jak nie to ja... Ale mówię od razu. Nie daję sobie rady z tyloma szczeniętami!(Mam jeszcze Tamoryan i Firnen.)>

niedziela, 23 listopada 2014

Od Eragona "Jestem sam i dobrze mi Z tym cz 1"(cd.Octavius)

Moja siostra pobiegła po Alfę. Niedobrze,pomyślałem. Ale gdy wróciła,to o zapytał: -Jestem Octavius. I wiem,że ty to ten sławny Eragon-uśmiechnął się. -Taaaak,ale sławny... To raczej ta zła sława-odparłem. Midnight pokiwał głową. Miałem dosyć gościa. Nawet bez Kronosa. To po prostu debil! Nie dość,że zalatuje do mojej siostry(i co gorsza,będzie miał z nią dzieci) to jeszcze mnie pokazuje w jak najgorszym świetle. Co Arya w nim widzi? Nieważne,myślałem. Octavius zapytał o coś co mnie ewidentnie zaskoczyło. -Chcesz dołączyć do naszej watahy? -Po...Po tym co zrobiłem?-wyjąkałem. -PO TYM CO ZROBIŁ?!-odezwał się Midnight. Siostra spojrzała na niego złowrogo. Hahaha. Jest po mojej stronie. Odwróciłem się do nieprzyjaciela i dyskretnie pokazałem mu język. -To chcesz dołączyć?-powtórzył Octav. -Tak-odrzekłem.-Chcę.

Od Octavius'a ''Przypadkowa wpadka cz 9'' (cd.Angella)

- Mam dla ciebie prawdziwy pierścionek ze złota i z prawdziwym brylantem - wyjąłem dla Angelli pierścionek.

- Och, dziękuję pysiaczku - zaśmiała się.
- I to - dałem jej coś zawinięte w papier.
Wadera założyła piękny pierścionek i rozwinęła papier. Zrobiła dziwną minę i wyciągnęła zawartość zawiniątka.
- Czy to...?- nie mogła wydusić tego przez gardło.
- Sexi bielizna - wyszczerzyłem się.
<Angella?>

Od Angelli,,Przypadkowa wpadka cz.8''(cd.Octavius)

Dobra,ok.Spędzaliśmy z Octavem już dużo dużo dużo dużo czasu i wtedy...
-Mam dla Ciebie niespodziankę.
-Taką co kilka tygodni temu?-spytałam.
-Nie,lepszą.
<Octavius? Haha xD>

Od Octavius'a ''Przypadkowa wpadka cz 7''(cd.Angella)

- Dla ciebie - liznąłem ją w policzek i wyjąłem zza pleców naszyjnik :
- Naprawdę?Dziękuję!- krzyknęła wesoło i mocno mnie przytuliło.
- Pobawimy się w kalambury!- wrzasnęła.
- Kalambury?- dopytałem.
- Nie udawaj że jesteś jedynym bezdomnych nie pijącym na ziemi jak włóczykij - uśmiechnęła się.
- CO?! Ja nie jestem bezdomny!- oburzyłem się.
- Kalambury, a znasz inne sposoby tej zabawy?- popatrzyła na mnie dziwnie.
<Angella?>

Od Angelli,,Przypadkowa wpadka cz.6''(cd.Octavius)

-Nie mogę!-krzyknęłam.Leciałam tak i leciałam,aż dogonił mnie Octavius.Zalecieliśmy do takie pięknego miejsca:

-Wow.Ale boskie.-szczęka mi opadła.Nigdy tam nie byłam.
-No,faktycznie.-jemu też się chyba spodobały.Przycupnęłam gdzieś sobie i siedziałam zamyślona.Wtedy on...
-Mam coś dla Ciiebie.
<Octavius?>


Od Octavius'a ''Przypadkowa wpadka cz 5'' (cd.Angella)

Całowaliśmy się tak długo, nawet nie wiem ile.
- A masz!- skończyła pocałunek.
Byłem niemalże sparaliżowany. Nie mogłem nic powiedzieć.
- Jeszcze trochę kary ci się przyda - pocałowała mnie drugi raz.
Odwdzięczyłem pocałunek i to bardzo namiętny.
- Jeszcze?- uśmiechnąłem się szyderczo.
- Wargi mnie bolą, ale kary ciąg dalszy nastąpi - zaśmiała się złowrogo.
- Ach, tak?!- przewróciłem ją na plecy.
- Tak...Ale później - wydała pociągający wyraz twarzy.
- A teraz zejdź ze mnie grubasku! - oznajmiła szybko.
- Przepraszam - zszedłem z niej.
Angella ''wypucowała'' mi nos swoim ogonem i krzyknęła :
- Złap mnie, nagroda czeka!- wyleciała z pod tuneli śniegu.
Wleciała na czyste niebo, ale cała jej konstrukcja tuneli się na mnie zawaliła. Byłem teraz cały mokry od śniegu.
- POCZEKAJ!- wydostałem się z zasp i zacząłem ją gonić.
<Angella?>

Od Angelli "Przypadkowa wpadka cz 4"(cd.Octavius)

-AAA!Co?!Kto?!Gdzie?! -Haha,dałeś się nabrać! Jestem mistrzynią!Wygrałam nagrodę!-byłam w najlepszym humorze. -Co?!To była jakaś nagroda?! -A no pewnie!Co to za zabawa bez nagrody?-z trudem powstrzymałam kolejny wybuch śmiechu. -Ale jaka nagroda?-zaczynał być zaciekawiony. -A taka!-rzuciłam w niego śniegiem. -Tylko?! -I...taka.-pocałowałam go.

Od Octavius'a ''Przypadkowa wpadka cz 3'' (cd.Angella)

- Ha, ha bardzo śmieszne - warknąłem.
- Tak i to bardzo!- tarzała się w śniegu ze śmiechu.
- Nie ładnie naśmiewac się z alfy!- wskoczyłem na nią.
Obydwoje zapadlimy się chyba 2 metry pod śnieg.
- Nie złapiesz mnie!- zaczeła pod śniegiem kopać tunel i szybko w nim zniknęła sypiąc mi na twarz kolejną ''porcję'' śniegu.
- Wcale!- wślizgnąłem się do tunelu.
Było w nim zimno, jak to ze śniegiem bywa. W zaledwie kilka sekund zobaczyłem pełno tuneli! Chyba z 15. Rozciągały się daleko pod śniegiem. Wyżej gruntu pod którym stąpamy i nieco niżej.
- Uhuuu! Tutaj, misiaczku maślany!- krzyknęła skądś.
- MISIACZKU MAŚLANY?! Teraz przegiełaś pałę!- wbiegłem w jakiś tunel.
Ślepa uliczka. W kolejny- ślepa uliczka. Tak błądziłem, aż był ostatni tunel.
- Musi być tu - wbiegłem tam jak perszing.
ŚLEPA ULICZKA!
- Gdzie ona do cho*** jest?!- krzyknąłem.
Nagle z góry tunelu ktoś na mnie zeskoczył.
- IAAA! - wrzasnęła powalając mnie na ziemię.
<Angella?>

Od Angelli,,Przypadkowa wpadka cz.2''(cd.Octavius)

-Oj,nie wkurzaj się hihihi.Uwielbiam,gdy się złościsz.-powiedziałam,po czym obrzuciłam go resztką śniegu.
-To ty sobie ze mnie żartowałaś?
-Nie,Święty Mikołaj!-znowu dostał śniegiem.
-Aha.No chyba,że tak.-zamyślił się,a ja przypadkowo spadłam z gałęzi prosto w śnieg i zaczęłam tarzać się ze śmiechu.
-Co ty robisz?-wychylił się z gałęzi,a ja pociągnęłam i też spadł.Znowu dostałam głupawki.
<Octavius?>

Od Aryi ,,Nikt się nie spodziewał" cz.3 (cd.Midnight,Octavius)

-Uciekaj!-krzyknął Mid.
Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Gorączkowo myślałam nad sposobem
uratowania mojego brata. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy.
-Uciekaj!-powtórzył Mid i zerknął na mój brzuch.-Teraz!
Miecz z Gwieździstej Stali wbił się w łapę Kronosa,a ten jęknął z
bólu. Zaczęłam biec. Nagle zatrzymałam się gwałtownie. Przecież
Cienie nie czują bólu! Jest nadzieja! Teraz to Mid leżał na plecach
ogłuszony,a Kronos wpadrywał się z szyderczym uśmiechem na mój brzuch.

-Mam zostać wujkiem?-zapytał z udawaną radością.
I w tym momencie padł na ziemię,wijąc się jak robak. Kronos świecił
się na złoto.
-Kvest malmr du huidrs edtha mar frema ne than eka threuha-wyszeptałam.
Mój brat zaczął się zmieniać. Z morderczego stwora w dawnego siebie.
-Co do...?!-zaczął Mid.
Rzuciłam się na brata. Mocno go przytuliłam Był osłabiony
i....gorący(bez skojarzeń). Chyba miał gorączkę. Mid podszedł
bliżej.
-Kronos?-spytał niepewnie.
-Nie,już nie-odparł mój brat.-Jestem Eragon. Ten stwór do był Kronos.
On Kronos,ja Eragon.
-Eri,nie mów,że to ten Kronos.
-Tak siostra,to on. Król tytanów. Ojciec Olimpijczyków. Mam na myśli
bogów greckich. Pan czasu. Największy z tytanów. Chce się wydostać z
Tartaru. Pokonać bogów i znów rządzić światem.
-Co tu się dzieje?!-wrzasnął Midnight.
-To może później. Jedno wiem na pewno. Tylko wy możecie go
powstrzymać. Jak? Nie wiem. On...On rośnie w siłę. Będzie starał się
was zabić. Będzie wysyłał najgorsze istoty z Tartaru,żeby na was
zapolowały. I,Aryo,uważaj na Broma.
-Biegnę do Octava. Przyjmie cię. To nie ty zrobiłeś-rzekłam widząc
minę Eragona.
-Dobra. Ale niech ktoś ze mną zostanie. Jestem facet... Ale ja się
boję-oznajmił Eri.
-TY?! SERIO?!-spytał z ironią Mid.
-Czy to ty byłeś opętany przez tytana?!-wrzasnął Eri.
-Mid,proszę. Zaraz będę-oznajmiłam.
-Ok,ale robię to dla ciebie-zerknął niepewnie na Eragona.-Tylko się
pospiesz-dodał.
Ruszyłam biegiem do Alfy.
<Mid,ty napisz jak to było z Eragonem i co robiłeś(i Kronos go nie
opętuje!),a Octav o tym jak przybiegła Arya. I proszę was żebyście
oboje napisali!)