wtorek, 31 marca 2015

od Miranda "Wyprawa po Lodowy Kryształ cz.1" (cd. Snow)

Był piątek, zima po woli miała się ku końcowi. Postanowiłem dłużej nie zwlekać i powiedzieć Snow'owi o moim odkryciu. Jeżeli nie powiem mu tego dzisiaj to stracimy jedyną szansę na wyprawę, gdyż już za tydzień ma przestać padać śnieg. A bez niego nie będzie powodu wyruszać po ... Niecierpliwie przeczekałem wszystkie lekcje i wreszcie mogłem pogadać spokojnie ze Snow'em. Zanlazłem go rozmawiającego z Elise. Szybko przeprosiłem waderę i porwałem ze sobą Snow'a do biblioteki.
-Mirand! Co ty wyprawiasz?!
-Musze ci coś powiedzieć. To WAŻNE, bo stracimy jedyną szansę.
-Szansę na co?
-Zaraz się dowiesz.
Wpadliśmy razem do biblioteki. Podszedłem do jednego z regałów i szybko obejrzałem książki. Wyciągnąłem z pomiędzy nich stary dziennik i pokazałem Snow'owi.
-Ostatnio szukałem czegoś o starzożytnych artefaktach itp. i natknałem się na ten dziennik. Znalzazłem w nim coś bardzo ciekawego - przewertowałem karki. - Zapiski o "Lodowym Krysztale", zwiększającym sniegowe moce, każdego kto miał lodowy dar. Kiedy to przeczytałem pomyślałem od razu o tobie. Pewnie zaciekawił temat, co?
-Mów dalej - powiedział Snow na co uśmiechnąłem się.
-Ten kryształ nie jest dostępny tak po prostu. Trzeba go wykonać. Według tych informacji, składniki są bardzo niedostępne i trzeba je zebrać samemu. Tu jest mapka gdzie można je zdobyć.
-Ale to poza granicami naszego terenu.
-Wiem, ale nie warto?
-Raczej warto...
-Kiedy zdobędziemy składniki trzeba będzie wybrać się no starego klasztoru magów śniegu. Tylko tam i tylko przez wilka o lodowym darze można go wykonać. Sam sposób nie jest mi nany, bo w miejscu nawiązania do nich notatki są zamazane. Jedyne co można z nich odzcytać do rysuneczek przedstawiający koło a w nim strzałki wskazujące wnętrze koła. Poza tym nic. Wracając do składników, są one rozmieszczone w dość niedostępnym terenie w północno-zachodnich górach oddalonych od gór Halkenu o jakieś pięćdziesiąt - sześćdziesiąt kilometrów. Sam bym z chęcią zebrał te składniki, ale jest problem. Nikt poza wilkiem, który ma dzierżyć i wykonać ten kryształ nie może ich zebrać, gdyż ma on przejść próby, by dowieść że jest jego godzien. Są trzy składniki:
>arktyczna woda z Wietrznego Jeziora
>lodowy płatek śniegu ze szczytu Góry Ellassmin
>kamień szlachetny "soplikon" z głębi Jaskini Szarotki
Jesst dużo do przejścia i sporo będzie trzeba się natrudzić, ale myślę, że warto. Dlatego zadam pytanie. Czy odwarzysz się stawić czoło niepogodzie, próbom i możliwej przegranej? Daję ci czas na przemyśłenie mojej propozycji do dzisiejszego wieczora. Przyjdź do mojej jaskini jak się już zastanowisz. Powiesz mi wtedy czy wyruszasz, czy nie, To tyle co mam do powiedzenia, cześć!
-Eee...narazie!
<Snow? Zainteresowany :)?>

Od Raylupusa ,,On i ja cz.13" (cd. Eri/Diana)

-Ej, nie chowaj się-powiedziałem żartobliwe-I tak cię widzę...
Eri powoli wyprostowała się.
-Nie przeszkadzam?-zapytałem i usiadłem na krześle nieopodal biurka.
Mruknęła coś w odpowiedzi. Uznałem to za brak sprzeciwu.
-Mam pytanie-popatrzyłem na podłogę.
-Hm?-spojrzała na mnie.
-Nie wiesz co czasem ON zrobił ostatniej nocy? Prawie wszystkie szczeniaki o tym gadają, a ja mimo to nie mogę wychwycić o co biega... Dobrze, że nie wiedzą, że on i ja to jedno i to samo ciało...
Przez chwilę Eri coś mruczała, jakby nie wiedziała co powiedzieć. Zeszło jej chyba z pięć minut na pochrząkiwaniu i tym podobnych zanim powiedziała cicho:
-On... pocałował moją siostrę... przy wszystkich...
Zerwałem się z miejsca trącając przypadkowo skrzydłem słoiczek z tuszem , którego zawartość wylała się. Nie wiedziałem co mam myśleć, ani jak go określić. Głupkiem? Wariatem? Każde kolejne tytuły nie pasowały do jego zachowania. Nie mogłem uwierzyć. Wyobrażałem sobie, że to co słyszałem jest kłamstwem, albo złym snem, ale nie...Tak nie było. To była koszmarna żeczywistość. Za pomocą magii zebrałem tusz i żegnając krótko Eri wyleciałem z gabinetu. Pędziłem jakby mnie nie wiadomo co goniło. Leciałem prosto do swojej jaskini. Chciałem powiedzieć MU w oczy co o nim myślę. Samowolki mu się zachciewa. Miałem tego dość. Od wejścia zgarnąłem zasłonę z magicznego lustra.
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?!-ryknąłem.
Minęło kilka chwil nim raczył mi odpowiedzieć jedynie cichym chichotem.
-MYŚLISZ, ŻE MOŻESZ SOBIE OD TAK PARADOWAĆ I...-w tym momencie  przerwał mi.
-Uspokój się-mruknął z wrednym uśmieszkiem.-Co ci przeszkadza, że się zakochałem? Twoja pora to była? Twoja świadomość?
-NIE, ALE MOJE CIAŁO TY TĘPAKU!
-Nasze-poprawił mnie ironicznie i rozkazał zasłonić lustro.
Zacisnąłem zęby ze złości na niego. Wybiegłem z jaskini i poleciałem do pierwszego lepszego lasu. Nie wytrzymałem i z furią strzelałem w drzewa, głazy i ziemię. Niszczyłem wszystko naokoło. Ileż bym dał, żeby móc to wszystko zrobić jemu... Po kilku minutach dosłownej apokalipsy z mojej strony wylądowałem na stercie gruzów, która została po jednym z kamieni. Oddychałem ciężko. Uspokoiłem się trochę i wstałem, po czym zobaczyłem jedną z sióstr, która mierzyła wzrokiem moje ,,dzieło".
<Eri/Diana>

Od Andrei ,,Głębokie przemyślenia" (cd.Ami)

Trochę połaziłyśmy po terenach. Było bardzo miło. Trochę poplotkowałyśmy, pożartowałyśmy. Po kilkudziesięciu minutach usiadłyśmy pod drzewem w żółtym lesie.
Dla żartu rzuciłam w Ami stertą liści. Odpowiedziała mi tym samym. Zaczęła się prawdziwa bitwa. Chichrałyśmy się i ganiałyśmy. Ależ było zabawnie. Później poszłyśmy ad jezioro. Na szczęście nie Cieni. Jeszcze porozmawiałyśmy o trochę poważniejszych sprawach, ale nie długo. Wypatrzyłam też stadko lecących kaczek. Następnie leżąc do góry brzuchami mówiłyśmy, co przypominają chmury. Przypomniało mi się też, że zmieniam się w gryfa i pokazałam jej to. Wykonałam kilka podniebnych akrobacji i wylądowałam zmieniając się z powrotem.
-Mam pomysł na rozerwanie się jeszcze-uśmiechnęłam się.
-Jaki?-popatrzyła na mnie.
-Kreacje z żywiołu.
-To znaczy?
-Że wykorzystujesz coś, czego masz moc i tworzysz z tego, na przykład...-utworzyłam powykręcany gejzer na środku jeziora.-Chcesz?
<Ami? trochę mało weny>

Od Addagion'a ''Kolejne rozterki cz.3'' (cd.Livia)

- Och, Livia. Zrozumiałaś źle. To nie jest twoja wina. Oni po prostu nie są moimi malutkimi braćmi. Już są dorośli, nie jak kiedyś. Powinienem to zauważyć, że... Muszę dać im wolną rekę. Przecież, nie mogę trzymać ich na smyczy, jak są szcześliwi. Zmieniło się dużo Livia, nie mówi, że to twoja wina. Od zawsze byliśmy blisko, gdy ostatnia umierająca moja mama - z naszej rasy syren, powiedziała bym nigdy ich nie opuszczał. Pewnie miała rację, ale... Są tacy jak ja i potrafią zadbać o siebie. Ale, nadal są moimi braćmi, mimo wszystko. I proszę, nie obwiniaj się... Teraz rozumiem - przytuliłem ją i pocałowałem w policzek.
Livia nic nie powiedziała, tylko przekręciła pyszczkiem i spojrzała mi spokojnie w oczy. Odwdzięczyła uścisk. Nie chcę, by moja jedyna wadera miała wyrzuty sumienia przez coś, co sądzi że jest jej winą. Jest niezwykła i powinna to poszanować.
Mniej czasu z nią spędzałem i dlatego tak zareagowała... Powinienem więcej czasu jej poświęcać i od dzisiaj tak będzie.
- Przejdziemy się jeszcze kawałek?- zaproponowałem kiwając przekonywująco łbem.
- Z tobą wszędzie - podbiegła do mnie szybko.
Jak się ucieszyłem, że zrozumiała. Nie chcę by moja mała Livia była smutna, a co gorsze miała wyrzuty przeze mnie.
<Livia? ;33>

Chcieliście, to macie XD

Kolejne ogłoszenie XD
No to tak, wiem, że na razie jest mało głosów, ale większość przeważa ''tak''. Sory, że tak szybko ale sądzę w tej sprawie, że to moja dezyzja. Będę robić Zorza_Polarna/Daily, ponieważ wydaje mi się oryginalne i to coś innego niż inne watahy i to będzie nas wyróżniać. Więc, będzie taka seria.
Program vloga będzie zawierał:
* Krótki referat o wybranym przeze mnie wilku
* Informacje o watasze
* Suchary Octavii XD
* Wilcze projekty, rysunki zapowiedzi
* Propozycje i zachęty.
To nie musi być vlog tylko o watasze, będę tam też mówić o innych rzeczach, co sądzę, że wam się spodobają x3. Nie przedłużając, pierwszy odcinek będzie MOŻE dziś. Chociaż postaram się nagrać, liczą się u was dobre chęci do oglądania i ciekawość ;D
I coś innego niż Zorza_Polarna/Daily...
Chcieliście Questy?
PROSZĘ BARDZO XDD 
Quest polega na dokończenia tego opowiadania (to nie jest zbytnio ''Quest'' ale okej XD)

Była noc. Wybrałem/am się na spacer do lasu. Od jakiegoś czasu, miałem/am problemy z zasypianiem. Pomyślałem/am, że taka wyprawa o zmierzchu może być bardzo ekscytująca. Idąc ścieżką coś wpadło mi w oko. Nagle znalazłem/am przed jakimś dziwnym wodospadem. Wodospad ten, nie był wielki. Średni, mały wypływający ze szczytu wzgórza skalistego pokrytego mchem i pojedynczymi roślinkami. Postanowiłam/em pozostać przy wodospadzie i porozkoszować się jego pięknem i tajemniczością. I tak, w jaskini nie mogłbym/am zasnąć. Wsłuchując się w wodę bębniącą w kamienie pionowej rzeczki, usłyszałem/am płacz. Postawiłem/am uszy i spojrzałem/am w stronę wody. Nic nie zobaczyłem/am. Zdziwiłem/am się mocno... Coś nagle zniknęło? Nie sądzę...
- Może to moje przewidzenia?- pomyślałem/am.
I znowu placz. Teraz zerwałen/am się na równe nogi i podszedłem/am bliżej. Zza krzakiem obok wody stało szczenię. Wpatrywało się w powierzchnię wody. 
- Przepraszam? Mały, czyżby nie powinieneś być z mamą w domu?-zapytałem/am. Wilczek odwrócił się. Teraz ujrzałem/am jego blady pyszczek i futro. I te... Oczy, oczy bez połysku, jakby był niewidomy.
- Co ci się stało!??- powiedziałem/am na głos i ruszyłem/am w stronę szczenięcie.
Wtedy co tylko zapamietałem/am to szybko plusk wody. 
(...) 
Opowiadanie macie dokończyć sami. Ilość linijek jest dowolna, ale nie dopisujcie tylko po trzy zdania. Żądam soczystego i świetnego opowiadania, więc postarać się ;DD.
Dalsze Questy.... To można już nazwać Questami XD
W każdy piątek - o godzinie 18:00 będą one na czacie.
Zadaję na czacie pytania, odnośnie watahy, wilków. Na odpowiedź wilk ma czas 45 sekund. Mało, nie? On wysłania mojego pytania na czasie nastawiam stoper, jak wilk odpowie i dobrze - dostaje punkt. 
Jak pomyli się nic i jak nie odpisze nic. Jak, gdzieś musicie iść, powiadomcie mnie. Zebrane punkty będzie się wymieniać na MT, przez co, można je łatwiej zdobyć ;)
Zachęcam do przybycia w ten piątek!!!

Pozdrawiam,
~Octavia

poniedziałek, 30 marca 2015

Od Livii "Kolejne rozterki cz.2"(cd.Addagion)

Chodziłam z Addagion'em obok pięknego lasu, gdzie liście były niebieskie i pachnące różami. Wiosna - kwiaty kwitną, ptaki śpiewają, ale co najważniejsze rodzą się nowe smoki. Smoki są piękne, niektóre ogniste,a inne lodowe. Jedne miłe, drugie groźnie. Przypomniałam sobie wiersz o smokach wiosną. Zaczęłam nucić go bardzo cicho, ale stopniowo co raz głośniej:
Smoki wykluwają się z jaj,
Tu jest Smoczy Raj!
Wiosną, właśnie wtedy...-- i właśnie w tym momencie, na moje nieszczęście zaczęłam mówić głośniej. Nigdy nie pamiętałam ostatniego wersetu.
Kiedy wszystko jest zielone...
-Łąki rosną umajone? - zapytał z uśmiechem
-Załóżmy, że tak - szepnęłam -  prawdę mówiąc sama zapomniałam -  zaśmiałam się
Zatrzymał się, a ja potem.
-Nie... - szepnął
-Nie? Co nie? - zapytałam go
-Ty jesteś Alfą a ja... - nie dokończył
-A ty moją miłością! I nic tego nie zmieni.
-Ale co z Sonatanem i Arianem?
-A... zapomniałam o twoich braciach! I sądzisz, że no wiesz... - szepnęłam bardzo, BARDZO cichym głosem - przeze mnie..
Ale Addagion to usłyszał.
-Nie, no coś ty! Nie przez ciebie, tylko Sonatan i Arian to moi bracia i my jesteśmy razem od zawsze...!  I jakoś ciężko mi ich porzucić...
-Ale przecież nie musisz ich porzucać. Po prostu, no wiesz...

<Addagion? To koniec? :( >

Informacja!

Moje drogie wilczki,
Myślałam od pewnego czasu nad tym, ale nagle wataha ucichła. Na howrse ostatnie przesłane opowiadanie było wraz z nowym wilkiem - Risą. Wtedy, nic się nie pojawiło do dziś. Na poczcie, lepiej, lecz nie aż tak. Dostałam tylko trzy, tak trzy opowiadania. Zdziwiło mnie to. Do tego czasu powinnyśmy razem mieć jakieś 30+ opowiadań za sobą! (lub nawet mnie) Chciałabym się spytać was, czy jakoś wataha was ''znudziła''? Czy jakby jej sens się rozpłynął? Chętnie, lecz z bólem jak taka jest prawda założę, dla was nową, z inną alfą. Ale czy tego chcecie? Myślałam co może być przyczyną tego upadku opowiadań i aktywności. Może mam zawiesić bloga? NIE. Chwila, chcę najpierw poznać przyczynę utraty aktywności:
- Czy ta wataha wam się znudziła?
- Czy macie brak pomysłów na opowiadania?
- Czy po prostu nie macie czasu (co to dziwne, bo nikt prawie nie pisze oprócz Ami).
Wiem, że każdy może mieć wzloty i upadki, ja to rozumiem. Ale, chcę znać odpowiedzieć na to pytanie. Możecie wiadomości wysyłać mi na pocztę i howrse. Jak nie dostanę żadnej, to... To raczej mówi samo za siebie ;///... Chyba się domyślicie co będzie. Na każde z zaleceń spróbuję pomóc rozpadającej się watasze.
Myślałam też, czy chcecie bym nagrywała dla was vlogi? :D Będą się nazywać ''ZORZA POLARNA DAILY#''. Filmiki będę nagrywać ja, ze swoim głosem, twarzą. Będą tam różne zabawy, ogłoszenia, pomysły, rady, rysunki wilków, wszystko co dusza zapragnie! Jak chcecie coś takiego by wataha nie upadła, daję wam ankietę. Sądzę, że każdy to przeczyta i proszę o zrozumienie i zagłosowanie w ankiecie :DD
Z poważaniem
~Octavia

niedziela, 29 marca 2015

Od MidaAssasina "Wojna i umarlak cz.1"(cd.Octavius)

Była wojna....... wszędzie rozchodziły się zgrzyty mieczy i maltretowane ciała przez ostrza. Właśnie dokańczałem zabijać grupke wrogów, gdy dostałem w ramię. Popatrzyłem się na nie i stwierdziłem że to bełt. Wyciągnąłem go i popatrzyłem na tego kto to zrobił. Poleciałem na niego z wielkim wkurzeniem. Dostałem znowu tylko że w brzuch. Ból stawał się nie do zniesienia, jednak biegłem dalej. Przedziurawiłem go nożem i odrzuciłem na bok. Teraz KU*** dostałem w drugie ramię. Upadłem i wyjąłem strzały. Zauważyłem Alphe watahy, którą atakujemy, z kuszą. Rzucił się na nie z mieczem. Zrobiłem unik, serie ataków, kontre............ walczyłem tak aż już w rękach nie czułem krwi. Byliśmy nad krawędzią ogromnej przepaści wodnej w dół. Popatrzyłem się na niego, a on zrobił uśmiech i wrzucił mnie tam. Straciłem przytomność.
********************
Obudziłem się nad świetlistą plażą. Wszędzie roznosiły się zapachy drzewa kokosowego.
-Dobre miejsce na śmierć...-pomyślałem. Nagle po paru sekundach usłyszałem kroki. Dostojne, poważne i dobrze stawiany. Tak chodzi najczęściej Alpha albo zacny człowiek. Kroki były coraz głośniejsze. Aż nagle ucichły.
-Halo?-kopnął mnie w korpus.
-Halo?-odpowiedziałem tym samym.
-Kim jesteś?-spytał poważnym tonem.
-Umarlakiem.-odpowiedziałem.
-Ahhhh miło mi ,,umarlaku"... Żyjesz czy  umarłeś?
Miałem wstać i zaśmiać się, ale byłem w kałuży krwi. Odwróciłem się ledwo w jego strone i go zobaczyłem.............Octavius...............
<Octavius? sory że mnie nie było ale się postaram częściej>

sobota, 28 marca 2015

Od Ami ,, Super dzień cz.1'' (cd. chętny)

W stałam, spięłam włosy, poczułam pełno energii i od razu poszłam na przechadzkę. Biegałam sama, z Andreą , z królikami,sarnami, goniłam ptaki i latające wilki , skakałam nad krzaczki i pływałam w stawie , postanowiłam więcej biegać, gdy już skończyłam usiadłam blisko kamienia , byłam nad wąwozem , było tam pięknie co wynagrodziło mi igły z choinki w łapach i nadmierne przemęczenie .Po odpoczynku wstałam i zobaczyłam kogoś za kamieniem , to był królik ,zaczął uciekać, był biały i tłusty , i tak szybki. Pomyślałam ,, będzie uczta" od tego sportu bardzo się zmęczyłam, gdy go złapałam podeszłam do drzew , od był naprawdę duży ... może to był zając , ale to był największy zajęczak jakiego widziałam i jakiego miałam w pysku . Nie chciałam go sama zjeść , a więc wstałam i chciałam iść na przykład do Andrei ale nagle usłyszałam szuranie i zobaczyłam twarz wilka, znanego i z watażki.
<chętny>

Od Addagion'a ''Kolejne rozterki cz.1'' (cd.Livia)

Siedząc przy brzegu jeziora patrzyłem w swoje odbicie. Wspominając zatracone i dawne chwile. Jakoś się coś tu zmieniło. Miałem choćby takie uczucie. Jakoś razem z chłopakami się od siebie oddaliliśmy. Moi bracia, jakby nimi nie byli. Mało gadaliśmy, każdy miał swoje zajęcia. Sonatan biega z głową w chmurach, a Ar jest zakochany i też nie ma czasu by pogadać z bratem. Westchnąłem głęboko i wrzuciłem do jeziora kamień. Nagle ktoś podszedł do mnie. Obejrzałem się przez ramię.
- Livia?- spojrzałem na rozpromienioną twarz wadery.
Usiadła koło mnie, i obserwowała co się w okół dzieje.
- Coś... Nie tak?- popatrzyła na mnie spod grzywki.
- Trochę... Ale to nic nie ma do rzeczy... Jesteś alfą i zamiast zajmować się mną powinnaś zajmować się swoimi obowiązkami - położyłem głowę na łapach.
- Chyba mnie nie wyganiasz - zaśmiała się lekko.
- Nie, coś ty - uśmiechnąłem się. - Grzechem było by z tobą nie gadać - dodałem po chwili.
-A ty nadal się nie zmieniłeś - podeśmiała się.
- Tak, tak... - kiwałem głową.
***
Po rozmowie postanowiłem, że razem z Livią pójdziemy na spacer. Zainteresowała ją moja propozycja... Byłem od czasu zamknięty w sobie. Spacerowaliśmy pięknymi kwitnącymi ścieżkami. Uśmiechałem się od ucha do ucha. Wiosna już nadeszła.
<Liv?>

Od Artemis'a ''Przez jakiś czas... cz.1'' (cd.Sunset)

''Od jakiegoś czasu rozmyślałem nad różnymi dla innych wilków ''nużącymi'' sprawami. Takimi, jak kamyk znikały w wodzie tworząc małe fale nieporozumienia. Niebyt stał się rzeczywistością i cieszyłem się że mam tą jedyną - Sunset. Każdego dnia gdy wstaję od obowiązków, czeka na mnie twarz która zawsze się uśmiecha. Nie zostawia mnie, bierze za łapę i pomoga mi żyć. Wilk, którego obdarowuję uczuciem i wszelkim zaufaniem. Uczucie co, spada jak kamień w wodę. Nigdy nie wypłynie na powierzchnie i przez wieki będzie na dnie. To samo czuję. Mimika, chęć do życia i zrozumienie. Kocham moją małą Sunset. Jedyny zrozumiała, że nie jestem już strasznym pragnącym zemsty basiorem. Tylko po prostu... Chcę... Byśmy byli zawsze razem. Ona przytrzymuje mnie do codzienności czym jest wielkim osiągnięciem, a dla mnie... Dla mnie słodyczą którą mogę się cieszyć. Moja mała jedyna Sunset. Szczery uśmiech w promieniach wiosennego słońca, tryskający szczęściem. Wiele przygód, doświadczeń. To wszystko z tą jedyną waderą. Nawet moje serce z szarego i ciężkiego błazu stało się czystym i przeźroczystym diamentem. Przeglądając stare pachnące karty ksiąg mogłem popatrzyć na otwarty na zewnątrz świat, otworzyć się na innych i pokazać... Że, nie jestem aż takim koszmarem. Potrafię podać innym swoją pomocną łapę. Dziękuję losowi za wszystko czego mnie nauczyła moja ukochana wadera

Artemis''
Pisałem w pamiętniku. - Te wpisy kiedyś mi jeszcze pomogą i podciągną na duchu - pomyślałem.
Odstawiłem pióro na swoim miejscu i przeciągnąłem się leniwie. Otrzepałem się z kurzu jaskini. Powolnym krokiem wyszedłem z jaskini. Usłyszałem odgłos idącego robota. To Bonnie wrócił z przechadzki. Ten też się zmienił, nie chciał zbytnio innych straszyć i bawił się od czasu do czasu ze szczeniakami. Jako słodki niebieski królik, mógł spalić swoje obwody poszedł spać. Mijając go i kiwając głową poszedłem dalej. Sunset na pewno już czekała na mnie na polanie od dawna.
<Sunset?>

niedziela, 22 marca 2015

Od Selen "Don't you forget cz.5"(cd.Kaigy)

Stanęłam jak wryta. Usiadłam nie odwracając się do basiora. Myślałam przez dość krótką chwilę co miało to znaczyć. Jedno zdanie mogło mieć dwa znaczenia. Na początku przyszło mi na myśl... Nie, mogła znaczyć zupełnie co innego a ja teraz głupia, pogrążam się nic nie mówiąc i moje brudne myśli prześlizgują mi się w głowie niczym białe larwy po gnijącym mięsie sarny. Spojrzałam po chwili na niego przez ramie. Kai patrzył mi w oczy a ja co chwila odwracałam wzrok. Podniosłam się i odwróciłam powoli w jego stronę. Uniosłam brew i przekręciłam oczyma, po czym podeszłam do niego bliżej.
- Słucham? - odpowiedziałam ze zdziwioną miną
- To co słyszałaś..
- Wiesz twoja wypowiedź mogła mieć wiele znaczeń - odparłam - ..i raczej nie jest to znaczenie o którym myślę.. 
- A o czym myślisz? - uśmiechnął się
- Myślę że wiesz o czym myślę.. - lekko odwzajemniłam uśmiech.

< Kaigy? również brak weny :< >

sobota, 21 marca 2015

Od Kaigy'ego ''Don't you forget cz.4'' (cd.Selen)

- Taa? A czego nie zauważyłem księżniczko?- podniosłem szarmancko brew.
- Jak jesteś taki inteligentny domyśl się - odwróciła z fochem łeb w inną stronę. Zerknąłem na nią i pomyślałem przez chwilkę co mogę jej odpowiedzieć.
- Więc... Pozwolisz mi pójść?- wymamrotała pod nosem.
- Poczekaj chwilkę, chwila albo dwie ci nie zaszkodzą - uśmiechnąłem się.
- Taak? A o co niby ci chodzi?- usiadła w oburzoną miną.
- No to tak... Jak ci się podoba moja osoba nie musisz się tego wstydzić - zaśmiałem się i uśmiechnąłem zarazem.
Wadera się zdziwiła, a potem popatrzyła na mnie spod grzywki.
- No tak średnio bym powiedziała - wstała i machnęła mi ogonem przed nosem.
- Taak? Aby na pewno? Możesz myśleć jak chcesz, ale ja na pewno czuję to samo.
<Selen? sorry zupełny brak weny ;//>

Od Eri ''On i ja cz.12'' (cd.Raylupus)

- Czego chcesz?- warknęłam i wyszczerzyłam kły.
- No nie wiem... Ponaśmiewać się z największej pokraki chodzącej po ziemi?- zaśmiał się i położył na kamieniu leżącym obok.
- Odpuść sobie - parsknęłam i odwróciłam się.
Basior znowu we mnie rzucił kamieniem.
- O CO CI CHODZI?! Czy coś z tobą nie tak?!- znowu energicznie popatrzyłam na niego piorunującym wzrokiem.
- Alfa nie powinna krzyczeć na swoich ''poddanych'' oddanych na każde ich słowo i rozkaz. Naprawdę, wspaniałe wybrnięcie z sytuacji alfo - przekręcił łbem.
- Czy mogę więc po prostu ODEJŚĆ. Zostaw mnie wreszcie!
- Zazdrosna o siostrę? Ehhh widać - zaśmiał się znowu.
- Nie chodzi mi o to
- Taaa? A o co?
- O to, żebyś wiedział że NIGDY ale to NIGDY nie będziesz taki jak prawdziwy Raylupus. On jest miły, dzielny, serdeczny i potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy. Ty tylko jesteś jego najgorszym przeciwieństwem i chcę byś wiedział, że twoja osoba co teraz siedzi ci gdzieś w ciele jest lepsza od ciebie. Nie potrafi ranić uczuć, jest lojalna, uczciwa, oraz harmonijna. Według mnie zawsze by pomógł przyjaciołom. Zawsze. Teraz wybacz, do widzenia - powiedziałam z pokorną miną i odeszłam od okropnego basiora.
- Chcę być sama - pomyślałam i odeszłam na pewną odległość.
Ze łzami w oczach patrzyłam na wodospad. Miliony, tryliony kropelek wody złączyły się w całość i płynęły jednym potężnym nurtem, mogącym zrobić wszystko. Niezwykłe.
***
Kolejny dzień w gabinecie rady był zwyczajny. Siedziałam po jednym miejscu okrągłej sali i zapisywałam różne rzeczy w zeszycie. Wymyślałam nowe sposoby na to, by nasza szkoła była lepsza. By szczeniaki były weselsze niż kiedykolwiek poprzez... Ulepszenia, wycieczki, atrakcje. Nasza szkoła nie była do końca rozwinięta w tej sytuacji i musiałam zaradzić. Nudny poranek w sali. Nagle ktoś wszedł do sali. Od razu odłożyłam pióro nieomal wylałam tusz. Do dali wbiegł Raylupus. Schowałam głowę między stosy książek.
<Ray?;P>

środa, 18 marca 2015

Od Ami ,, Żegnaj drogie życie " cz.2 (cd.Risa)

Stałam na mokrej, żyznej ziemi , można powiedzieć że cały obszar watahy to jedna wielka kałuża . Oglądałam księżyc i gwiazdy, gdy nagle usłyszałam szumy .
- Kto to ? -Spytałam rozglądając się dookoła.
Nikt nie odpowiedział usłyszałam jedynie głośne sapanie i pluskanie kałuż , zobaczyłam Risę , całą zakrwawioną i jakiegoś wściekłego basiora który ją gonił.
- Ej ! Ty gnojku ! zostaw ją!- Krzyknęłam i zauważyłam że był w pełni skupiony na waderze.
Podbiegłam tam a ona mnie nie widziała i szybko otworzyła portal , on chciał skoczyć za nią ale go odepchnęłam . Cała się najeżyłam , wyszczerzyłam kły i podbiegłam do niego , on natychmiast mnie odepchnął i spojrzał na mnie groźnie.
- Ktoś ty ?! - Spytałam .
- Nie twoja sprawa... Co ja się przejmuję jakąś waderą?!- Powiedział i chciał odbiec.
- Stój !- Zatrzymałam go i szybko się na niego rzuciłam.
-Nie masz prawa! -Krzyknęłam.
Wbiłam głęboko kły a on krzyknął niskim głosem i zepchnął mnie  na ziemię , przytrzasnął mi szyję łapą i wysunął pazury.
- Mogę cię zabić za jednym mrugnięciem oka więc lepiej nie zadzieraj!- Krzyknął i zniknął.
Ja wstałam cała we krwi i pobiegłam szukać Risę , szukałam ją długo , poszłam za tereny watażki za oblodzone góry , przez stare tory i obok jeziora , weszłam na rozległą polanę i zobaczyłam ją leżącą , obok niej jakieś dzikie wilki i sępy.
- Poszli  stąd ! - Krzyknęłam i resztką sił podbiegłam do wadery.
Podniosłam ją i zaprowadziłam obok jej jaskini. Gdy doszłam na miejsce powoli się położyłam a ona zeszła mi ze grzbietu , spojrzała na mnie i nagle znów zemdlała. Ja czekałam i w między czasie przyniosłam jej jedzenie i picie , ledwo co ją widziałam bo to była najciemniejsza noc w moim życiu , nagle przeszedł mnie lekki dreszcz i zawiał silny wiatr, nagle za mną pojawił się ów basior.
- Ami... uciekaj. - Powiedziała ledwo żywa Risa.
- Nie ! Nie dam co tu zginąć!._ Krzyknęłam i rzuciłam się na basiora.
On uderzył mnie w brzuch i strzelił strzałą , zanim zdążyłam wstać skoczył na mnie i wbił mnie w ziemię.Ja stanęłam i zaczęłam uciekać , on się odwrócił w stronę wadery, weszłam na jaskinię Risy i na niego skoczyłam , on odrzucił mnie bardzo daleko.
< źle się dzieje Ris>

wtorek, 17 marca 2015

Od Ami "Głębokie Przemyślenia cz.1"(cd.Andrea)

Siedziałam w jaskini stanęłam przed moim ,, lusterkiem" i się uczesałam , wyszłam na zewnątrz , wszędzie biegały razem , połowa z nich w parach . Nie powiedziałabym że to mi przeszkadza , raczej zmusza do przemyśleń , chyba pierwszy raz byłam tak poważna , ale od razu się rozchmurzyłam gdy zobaczyłam Hardwella , ostatnio często z nim rozmawiałam .
- O Hard , jesteś . -Podbiegłam do niego i poszliśmy razem.
- Hej. - Uśmiechnął się miło.
- Co tam , coś ciekawego ostatnio się wydarzyło?
- Ee.. ja tam byłem w mieście na imprezie , nie powiem też powinnaś chodzić. - Powiedział.
Nic nie powiedziałam uśmiechnęłam się i podbiegłam obok szkoły , pooglądałam szczeniaki , nauczycieli , poszłam przed jaskinię Andrei, szczerze mówiąc nie wiedziałam co z sobą zrobić.
- Hejka przejdziemy się? - Spytałam.
- No chodź , a gdzie , tylko nie do jeziora cieni . - Uśmiechnęła się i poszła w moją stronę.
- Nie co ty, choć ... do lasu , albo ... wiesz co choć po prostu.- Powiedziałam i od razu ruszyłam przed siebie.
- Okej , już biegnę.- Powiedziała.
Szliśmy razem a ja naglę stanęłam .
- Poczekaj! - Powiedziałam i pobiegłam w drugą stronę.
Szczerze mówiąc nie miałam konkretnego celu ale chciałam zrobić coś ważnego .
Pobiegłam do Kaigiego .
- Kaigy! Jak by co to nas nic nie łączy.-Powiedziałam ciężko sapiąc.
-Yyy... to dobrze. -Powiedział.
- Okej skarbiec lżejszy .-Powiedziałam do siebie.
Poszłam do Andrei, i spojrzałam na basiora biegnącego obok mnie.
- Andi , może .. może zrobimy sobie taki babski wieczór..? Omg ! Ja szaleje!- Powiedziałam i padłam na ziemię.
- Pewnie ,tylko dlaczego ? - Uśmiechnęła się i spojrzała z ciekawością.
- No chce się wyżyć,pogadać , poimprezować może... pogadamy o basiorach.- Powiedziałam i czekałam z niecierpliwością na odpowiedź.
- Dziś ? - Spytała i zaczęła powoli iść.
-No tak.Pewnie . - Wstałam i poszłam za nią.
Szliśmy w stronę drzew i zaczęliśmy biegnąć .
< I jak , może to jakoś będzie>

poniedziałek, 16 marca 2015

Od Risy "Żegnaj, drogie Życie" cz.1 (cd.chętny)

Biegłam w szaleńczym tempie, potykając się o różne krzaki, spowalniana przez poranioną tylną łapę. Obok ucha świszczały mi strzały, przerażona uciekałam przed Raindropem. Na jego pysku widziałam ślady krwi zakrzepłej już jakiś czas temu. Nie wiem, czyja to była krew, ale to było straszne. Nagle poczułam coś ciepłego i lepkiego na boku. Krew.
Zaklęłam pod nosem, biegłam dalej. Ignorowałam ból i wyczerpanie, nie było czasu, by się zatrzymać. Raindrop chce wydusić ze mnie zaklęcie przywołania demona i ducha, które chciał usłyszeć od Falli. W sumie, prędzej czy później mnie dopadnie, ale prędzej wyzionę ducha niż podam mu słowa czaru. Obok ucha zaświszczał mi pocisk.
"Strach jest tylko iluzją"
To powiedziała mi moja siostra przed śmiercią. Może gdybym wtedy użyła Krwawego Sumienia, Falla by żyła, a Raindrop nie goniłby mnie! Jedynym wyjściem było chyba przywołanie portalu, co niosło za sobą ryzyko, że basiorowi uda się do niego wbić zanim go zamknę. Do odważnych świat należy, co nie?
- Duchu, zabierz mnie tam, gdzie bezpiecznie!
Przede mną otworzyło się przejście. Nie wiedziałam, dokąd on prowadził, ale warto było spróbować. Wskoczyłam do niego w ostatniej chwili, ale Raindrop zdążył przejechać mi pazurami po boku. Krzyknęłam z bólu.
Wylądowałam w samym środku jakiejś polany. Portal zamknął się za mną, a wilki, których było tam niemało, patrzyły na mnie ze zdziwieniem. Poczułam, jak nogi się pode mną uginają, a świat zawirował mi tysiącem barw. Ostatnie co zapamiętałam to głosy wilków, a potem już była jedynie ciemność.
<chętny?>

Od Selen "Don't you forget cz.3"(cd.Kaigy)

- Co? - patrzył na mnie dziwnie
- Nie, nic - spoważniałam. - Co za brak poczucia humoru - pomyślałam
- Skoro tak uważasz.. - poszedł przed siebie
Usiadłam nie miałam zamiaru iść za nim, może mi się podobał może nie, ale skoro ma mnie gdzieś to sobie odpuszczę. Na początku próbowałam być zabawna i jakoś wzbudzić jego sympatię ale wiedziałam że udaję kogoś innego. Postanowiłam pokazać jaka naprawdę jestem..
- Idziesz? - popatrzył za mną
- Nie - powiedziałam chłodno i krótko
- A to czemu? 
- Dziwne że zacząłeś się tym interesować.. - podeszłam do niego i machnęłam go ogonem w pysk - ... nie jesteś dobry w ukrywaniu uczuć, ale też nie jesteś najlepszy z "patrzenia"- popatrzyłam na niego 
- Nie pogrywaj ze mną .. - warknął
- Cała prawda o tobie... - odwróciłam wzrok 
- O czym ty do mnie mówisz.. Selen ? - podniósł brew
- O tym że jesteś taki bystry, że nie zauważyłeś że.. - prawie mu to wykrzyczałam, ale urywając zdanie posmutniałam . - Nie ważne, i tak cię to nie zainteresuje. Widzisz chyba tylko czubek własnego nosa.. - powoli poszłam w swoją stronę.

<Kaigy?? CZO TY NA TOO?? ;P >

niedziela, 15 marca 2015

Od Raylupus'a "On i ja cz.11"(cd.Eri)

Staliśmy w oczekiwaniu na ogłoszenie siostry Eri. Kiedy rozpoczęła ci przed nami zaczęli coś między sobą mówić tak, że nie słyszałem ani słowa Diany. Sfrustrowany już chciałem zwrócić im uwagę, gdy zobaczyłem, że futro mi ciemnieje. Słońce! O nie, pomyślałem. O nie, nie i jeszcze raz .... NIE.
*przemiana*
Od razu po uzyskaniu kontroli prześlizgnąłem się  na bok i zacząłem przeciskać cicho w krzakach tak, żeby mnie nikt nie zauważył. Byłem coraz bliżej mojego Demonka. Nie słuchałem co mówi. Skupiałem się na tym, jak cudownie wygląda. Kiedy byłem już niedaleko wyskoczyłem z krzaków i podszedłem od tyłu do Diany rozkładając skrzydła. Szczeniaki przed nami już mnie zauważyły, ale ona nie. Zaskoczyłem ją i .... pocałowałem. Tak, zrobiłem to. Zaraz po tym zmieniłem się w cień i poszedłem w swoją stronę. Byłem w raju. Dosłownie. Jaka ona piękna..., rozmarzyłem się. Pierwszy raz w życiu. Jak już byłem w swojej normalnej materialnej postaci chodziłem jak pijany. Tak błogo się czułem jak nigdy dotąd. Przejrzałem się w wodzie i jeszcze złapałem ptaka. Podczas posiłku trochę się umazałem, ale nie szkodzi. Rozsiadłem się na drzewie dłubiąc sobie w zębach. Strasznie żylaste to ptactwo. Patrzyłem na przechodzące raz po raz wilki. Było ich stosunkowo mało. Po kilku godzinach wypatrzyłem tamtego białego ufowilka. Rzuciłem jej w głowę kamieniem wielkości truskawki. Trafiłem w dziesiątkę. Nie mogłem się powstrzymać i parsknąłem śmiechem. Zauważyła mnie. W oczach miała kłęby pytań i uczuć.
-Co tam pokrako?-popatrzyłem na nią z góry.
Nie odpowiedziała.
-Do ciebie mówię dziwaku!
<Eri? Spk, Diana się zgodziła na taka akcję>

piątek, 13 marca 2015

Od Ami "Jak dolaczylam? cz.4"(cd.Andrea)

Siedzieliśmy razem w jaskini , postanowiliśmy się przejść , stanęliśmy i razem pomyśleliśmy gdzie pójść.
- ej a może do Jeziora Cieni. -Zaproponowałam .
- Oszalałaś ?! nie sądzie .... że to dobry pomysł. -Powiedziała.
- Co wymiękasz ?... heh dobra jak wolisz coś nudnego.. - Powiedziałam z małym uśmieszkiem.
- Nie , nie,nie !Ja po prostu nie chce tam iść bo ... no okeeej. -Powiedziała zażenowana.
Szliśmy a Andrea opowiadała o tym lasie , ja słuchałam i słyszałam o nim straszne rzeczy, ale to mnie nie zniechęciło .
Pomyślałam że to będą niezłe emocje .
- Na to jezioro została rzucona klątwa , klątwa rzucona przez Artemisa.
- Aha.. spoczko . - Powiedziałam myśląc co powiedzieć.
-O i mam zamiar zapuścić ... te kudły . - Powiedziałam.
- Heh ... ja tam sobie podobam.. o Foxi ? - Spytała a on po chwili do niej podbiegł.
- Czy mógłbyś pójść do watażki , boje się że coś co się stanie.-Powiedziała zatroskana .
On odszedł a my poszliśmy dalej , gdy dotarliśmy na miejsce  zaczęliśmy zwiedzać, chodziliśmy po pieńkach , oglądaliśmy mroczne drzewa . Nagle usłyszeliśmy przeraźliwe jęki.
- Mówiłam , tu jest nie bezpiecznie , chodźmy lepiej , nie to że jestem miękka ale chce jeszcze żyć .- Powiedziała i zaczęła się oglądać bo nagle zniknęłam z jej oczu .
- Ami ?! gdzie ... . - Odwróciła się i zobaczyła bąbelki w wodzie .
- No pięknie ... - Powiedziała i wskoczyła do wody.
- Patrz co znalazłam... Andrea , Andreaa ej .. o nie ! - Wskoczyłam do wody .
Wszędzie było ciemno , co chwile coś    łapało mnie za łapy i ciągnęło , zobaczyłam coś na kształt wilka  .
Przypłynęłam do niej  cały czas starając się nie dać  wciągnąć przez cienie  złapałam Andree na zewnątrz .
Nagle coś mnie  wciągało w duł coraz niżej a mi brakowało powietrza , Andi wypłynęła na zewnątrz , wzięła powietrze i popłynęła mnie uratować. Ciągnęła  mnie z całych  sił , udało jej się . Wybiegliśmy z tond i poszliśmy do jaskini.
- Mówiłam ! - Powiedziała i usiadła.
-Yyy .. sorka , poczekaj ... - Powiedziałam i wyplułam  pełno wody. 
( I jak ?)      

środa, 11 marca 2015

Od Hoodoo "Mój krok cz.4"(cd.Lumia)

-Czemu nie-uśmiechnąłem się i wziąłem Lumię za łapę.
Chyba się trochę wtedy zarumieniła. Prawdopodobnie ja też. Poszliśmy wolnym krokiem w stronę naszego ulubionego Mrocznego Lasu. Napawałem się każdą chwilą w jej towarzystwie. Było mi cudownie. Doszliśmy wkrótce do urwiska. Wtedy nie wiem czemu, ale lekko cmoknąłem  ją. Na szczęście nie skomentowała tego. Następnie usiedliśmy sobie na krawędzi skalnej. Popatrzyłem w dół i o mało nie spadłem z zaskoczenia. W kraterze, który został pewnie po upadku tamtego smoka siedziała jakaś wadera. Nie byłem tam z góry w stanie określić która to była i co konkretnie robiła, ale obok niej kręcił się jakiś ognistorudy lis. Nagle popatrzył na mnie i na Lumię. Patrzył się jakieś trzy minuty, a potem zaczął trącać w bok waderę, która była tam z nim. Jak nie zareagowała podbiegł do skalnej ściany i zaczął się wspinać w naszą stronę. Wstałem i podniosłem Lumię.
-Co się dzieje?-zdziwiła się jak już stała.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć lis pojawił się koło nas. Stał na dwóch łapach. Miał jedną przednią łapę żelazną, a zamiast drugiej miał hak. Wszystkie pazury miał wielkie i zakrzywione. Na jednym oku miał przepaskę, a drugie patrzyło wściekle właśnie na nas. Chyba chciał nas właśnie zaatakować.
-Cofnij się Lumia-powiedziałem, a lis rzucił się na mnie.
<Lumia? Domyślasz się kto był na dole?>

wtorek, 10 marca 2015

Od Kaigy'ego ''Don't you forget cz.2'' (cd.Selen)

- A ty to...?- spojrzałem na waderę.
- Jestem Selen... Nie dawno dołączyłam - odpowiedziała.
- To dobrze, że kolejna masa wilków dołącza tutaj do nas. Taa... Artemis i Solaris będą mieli co robić...- wstałem i poszedłem swoją ścieżką.
- Nie mów tak!- krzyknęła i poszła za mną.
- Mogę tak nie mówić, ale kolejne młode alfy... Czyli ogółem to... Dzieciarnia... Taa...- westchnąłem.
- Ja się tam cieszę. Przynajmniej ród alf się powiększa - zaśmiała się.
- A może to źle, że nowych alf jest więcej? Myślałaś nad tym?
- Czemu niby?
- Każdy powinien dbać o siebie. Tak jak JA SAM musiałem radzić sobie sam, gdy ojciec poświęcał więcej czasu innym szczeniakom w szczenięcej szkole- zawarczałem.
- Dziwny temat się zaczyna...- westchnęła.
- Masz rację... A tak ogólniej... Skąd przybyłaś?
- Z... Z daleka... Za dużo by opowiadać - machnęła łapą.
- Moje życie jest zwykłe. Ciemności, samotność i ciemności. Nic więcej w moim życiu nowego się nie ''zacznie''
- Skąd to wiesz?
- Miałem opuścić watahę... Tsaa... Zatrzymano mnie... Czy powinienem odejść? W poszukiwaniu bitew, walk, przygód?- zapytałem.
- To twój wybór...- spuściła głowę.
- Zastanowię się... Może będę wiedział niedługo - dopowiedziałem. - Powiedziałeś przygoda? Jak cię pierwszy raz zobaczyłam myślałam że jesteś sztywniak a nie poszukiwacz przygód - zaśmiała się.
- Każdy potrafi ukrywać... Ja jestem mistrzem...
- Tsaaaa... Jesteś zwycięzcą...- śmiała się.
- To nie jest śmieszne!- oburzyłem się.
- Ale sie rumienisz jak się gniewasz - nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Ja... Ja się nie rumienię!
- Akurat!
- Możemy pozostawić ten temat?- przygryzłem potajemnie wargę.
- Jak aż tak ci to przeszkadza możemy!- uśmiechnęła się. - Ale udajesz niedostępnego... Weź się uśmiechnij wreszcie!- wrzasnęła śmiejąc się.
-  Chciałabyś- parsknąłem
- Tak
- Jejku... Umęczysz mnie tutaj - poszedłem swoją ścieżką.
- Czekaj, może porozmawiamy o Jezusie?
<SELEN?! XDDD GINNY POSZALAŁA>

Od Eri ''On i ja cz.10'' (cd.Raylupus)

Ray otrzepał mnie skrzydłem z kurzu.- Wszystko w porządku?- zapytał po chwili, patrząc na mnie.
- Nie powinnam się dać by ktoś mi dokuczał... To... Okropne, że się dałam! Nikt nie powinien mi podskoczyć!- zawarczałam i wyprężyłam grzbiet.
- Nie mogłaś nic zrobić i tak. Jak teraz czujesz się dzielniej to...- przerwałam mu.
- Pokażę mu, że nie jestem tą gorszą - westchnęłam i odbiłam się od ziemi.
- Gdzie lecisz?- zapytał.
- Sama nie wiem... Jest sobota... Więc... Może przelecimy się do Naruta Curaco?- dopytałam.
- Nie widzę przeszkód - uśmiechnął się.
Szliśmy w ciszy. Magiczny las świecił różowymi światłami zaczarowanych grzybów i drzew. Unoszące się w powietrzu rośliny, gdzieniegdzie fioletowy grunt. Dziwaczny, ale piękny las. Doszliśmy w końcu do Naruta Curaco.
- Chwilka... Czyli, ty nigdy nie będziesz mógł być sobą?- dopytałam.
- Ja... Sam nie wiem. Raczej nie - odpowiedział po chwili namysłu.
- To bardzo szkoda... Ja chciałabym mieć tego... Ehh... Normalnego Ray'a zawsze przy sobie - dodałam z uśmiechem.
- Ja też bym chciał widzieć chociaż pierwszy raz w życiu noc... Ale nic nie poradzę...
- No niestety... Kto ostatni w wodzie to zgniłe jajo!- krzyknęłam i wbiegłam do wody w tym samym czasie co Ray.
Pływaliśmy gdzieś z pół godziny. Ochlapywaliśmy się wodą, nurkowaliśmy i robiliśmy pod wodą różne akrobacje. Wyszliśmy wtedy znów na brzeg, a ja wysuszyłam bujne futro.
- Hmm.. Ciekawe gdzie jest moja siostra - usiadłam na ziemi.
- Dam urwać sobie łapę za to, że spaceruje - Ray właśnie wykonywał różne ćwiczenia fizyczne.
- Aha... Poczekaj, skąd to wiesz?- zapytałam.
- Jako Darklupus, zapamiętuję tylko dziwne rzeczy. Nic nie widzę, ale mam podświadomość, i jakbym... Znał innego wilka, a nawet z nim nie rozmawiałem - oznajmił.
- Chyba jesteś jedyny w swoim rodzaju- położyłam głowę na przednich łapach.
- Nie... Inni nie tylko mogą być inni w środku, ale na zewnątrz też. A ta inność u niektórych tworzy niezwykłe rzeczy - zaśmiał się.
- Czyli... Odmienność jest dobra?- wtedy akurat przed nami znikąd stanęła Nozomi.
- Siema lamuski, jak tam na świecie?- uśmiechnęła się serdecznie.
- Byliśmy w trakcie rozmowy - westchnęłam lekko.
- A, zapomniałam - zaśmiała się Nozomi.
- O co chodzi? - spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem.
- Wiecie... Sama nie wiem... Ktoś kazał wszystkim szczeniakom pojawić się na polanie...- odrzekła.
- A co może być takiego ważne?
- I w sobotę- dokończyłam.
- A ja mam wiedzieć? Wszyscy was szukają - dopowiedziała.
Ruszyliśmy za Nozomi. Kłusem doszliśmy do polany. Było tam całe zbiegowisko szczeniaków, w tym Diana.
Siostra siedziała na wysokim kamieniu i czekała jak wszyscy się uspokoją.
- Diana?Co tu się dzieje?- zapytałam przedzierając się przez grupy moich rówieśników.
- Mam coś ważnego do powiedzenia - parsknęła.
Usiadłam wraz z Ray'em i Nozomi na końcu ''stada'' i przyglądaliśmy się Dianie chcącą coś powiedzieć.
<Ray? brak weny zupełny ;///>

Od Darklupus'a "On i ja cz.8"(cd.Eri)

Już przygotowywałem pazury, żeby się jej pozbyć, ale zanim zdążyłem zbliżyć łapę do szyi tego wybryku natury usłyszałem głos Diany:
-Zostaw, szkoda fatygi-machnęła łapą.
-W sumie to masz rację-powiedziałem przez zęby.-Po co mam się męczyć, skoro takie słabe bubu długo i tak nie pożyje?
Jasnej waderze zbierało się na płacz. Byłem zadowolony z siebie. Uwolniłem ją z uścisku, po czym podszedłem do lepszej alfy i kontynuowaliśmy spacer. Opowiedziała mi o sobie, ja jej trochę też. Kilka godzin po północy odprowadziłem ją do jaskini i pożegnałem się. Ja cię, w życiu bym nie pomyślał, że taka potężna i piękna wilczyca może być spokrewniona z takim nie wiadomo czym. Wracając do siebie wpadłem na kolejny pomysł jak mogę tamtego boidudka nastraszyć. Po załatwieniu sprawy ułożyłem się na legowisku ostrożnie, żeby nie zepsuć swojego dzieła. Zasłoniłem oczy, bo wstawało słońce.
*przemiana*
Wstałem od razu. Nie wiem jak to możliwe, ale widziałem jak ON potraktował Eri. Nie  mogłem wytrzymać i skoczyłem na cztery łapy i przygotowałem się do lotu. Nagle poczułem, że przednie łapy kleją mi się do podłoża. Ja je zobaczyłem oniemiałem. Były o łokcie czerwone. Coś, czym były pokryte spływało na skalną podłogę. Kiedy pierwszy szok minął podniosłem łapę i powąchałem. To nie była krew, tylko..... WIŚNIOWA KONFITURA! Wkurzyłem się. Mam GO naprawdę dość! Pośpiesznie zmyłem klejący delikates z siebie i niemalże z prędkością światła poleciałem w stronę miejsca, gdzie w nocy ON pozostawił Eri. Ciągle tam była. Leżała zwinięta w kłębek na ziemi. Podleciałem do niej i trąciłem ostrożnie skrzydłem w ramię.
-Odejdź potworze...-wyszeptała.
-To ja Eri-powiedziałem delikatnie.
Odwróciła głowę w moją stronę.
-Ja... chciałbym cię z całego serca przeprosić za to, co ON powiedział do ciebie. Ja i on to dwie różne osoby. Nie przejmuj się tym co mówi. Wstań... Jeszcze raz przepraszam... Ja nie uważam, że wyglądasz źle... Wcale nie masz wiewiórczego ogona, a takie wyjątkowe oczy nadają ci według mnie uroku.
Eri wstała z moją pomocą. Swoim skrzydłem powachlowałem trochę, żeby ją otrzepać z kurzu.
<Eri?>

Od Soul "Nowa znajomość?cz.1"(cd.Lumia)

Przechodziłam przez tereny, akurat był zachód słońca, miałam zamiar iść na skałę na której zawsze o tej porze przesiaduję, ale na niej zobaczyłam różowo-czarną waderę, nieśmiało podeszłam do niej i usiadłam obok
- Witaj. - powiedziałam lekkim szeptem
- O cześć, nie zauważyłam cię. - wadera odwróciła łeb w moją stronę
- Ładny widok no nie? - jedno stronny uśmieszek na moim pysku mógł wnioskować tylko jedno, rozmarzyłam się o chłopaku moich marzeń - Lutinie, tak wiem, marzenie prawdopodobnie nie spełnione
- Tak... piękny. - wyszeptała wadera patrząc na zachodzące słońce
- Jak masz na imię? 
- Lumia, a ty?
- Soul, miło poznać. - podałam dla Lumii łapę
- Jesteś nowa?
- Pff... nie, ja akurat jestem kilka tygodni, o ile nie miesiąc. A ty ile tu jesteś?
- Oj długo, kilka lat.
- Pewnie znasz tą watahę szczegółowo.
- No, racja.
Po chwili słońce zaszło, było ciemno jak nie powiem gdzie
- Noc... jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie. - powiedziałam, rozłożyłam swoje małe skrzydła i skoczyłam z skały w dół, po chwili zmieniłam ''trasę'' i wzniosłam się ostro w górę, leciałam w stronę księżyca, po chwili zobaczyłam Lumię która lata obok mnie

(Lumia? Brak weny TT^TT )

poniedziałek, 9 marca 2015

Od Snow'a "Spacer cz.3"(cd.Elise)

Cieszyłem się. To mało powiedziane. Wspaniałe uczucie. Niektórzy się cieszą, że dostali czekoladę (XD), inni, że siostra urodziła szczeniaka... Ja cieszę się, ponieważ Elise powiedziała "Tak", TAK! Uśmiechaliśmy się miło i rozmawialiśmy.
-To co, spacer? - zapytałem ją
-Mmm - zastanawiała się - może być - odpowiedziała w końcu radosna
Poszliśmy nad plażę. Była piękna. Nie zwyczajna, tak jak inne. Na terenach naszej watahy była też ładna, ale ta przebijała wszystkie.
-Ostatnio w watasze dużo się działo... 2 ciąże, nowe szczeniaki, dużo... związków - powiedziałem
-Taa... racja - przyznała
-Aaa... zapomniałbym... Wszystkiego Najlepszego z Okazji Dnia Wader!!!-skoczyłem przed nią
-Dziękuje!-przytuliła mnie
Spacer był długi, może 3 godzinny, ale i tak nikt się nie zmęczył. W końcu byliśmy szczęśliwi i mieliśmy o czym rozmawiać.

<Elise? >

Od Tsune'a "Nowy? "

Gapiłem się na krzaki, w które wbiegł Aisuru. Szliśmy dróżką przez las, razem z Lutinem. Myślałem o zielonym basiorze.
-Czasami... - szepnąłem - Aisuru mnie wkurza
-A tam - sprzeciwił się Lutin - daj mu już spokój. Mi uratował życie... - nie dokończył
-A MI NIC...! -krzyknąłem - on... ja... - dodałem i pobiegłem w głąb lasu
Lutin na początku próbował za mną biec, ale po krótkim czasie gonienia przestał. Pobiegłem jeszcze trochę, aż zatrzymałem się przy jakimś drzewie. Było to jedno drzewo, trochę pustej przestrzeni, a w okół niego krzaki. Usiadłem. Myślałem, co dalej. Zza krzewów słyszałem coś... jakby płakanie, ale po chwili przestało. Podniosłem się, podszedłem bliżej i wysunąłem głowę przed krzaki. Siedziała tam Sunset Shimmer.
-Sun? - mruknąłem - co... co ci?
Wadera się odwróciła.
-Ooo... Tsune, cześć...
-Ty... płakałaś?
-Nie. Ja?! Skąd.
-To dobrze, a i słyszałem, że jesteś z Artemis'em więc gratulacje
-Tak i Artemis też tu jest. ARTEMIS!-zawołała go
Basior przyszedł.
-Miłej nocy - rzuciłem nonszalancko i odszedłem

<Koniec>

WYNIKI!!! :)

Oto filmik z... Wynikami!
Jak ktoś się nie może doczytać, proszę:
''Gratuluję Sunset! Nie jest przewodniczącą, ani zastępcą, ale jest w radzie!!!''
Kolejne:
''Snow, Galaxy i Gloire, też są w radzie!''
I:
''Wychodzi na to, że Nozomi jest alfą, a Eri przewodniczącą, lecz...''
Ostatnie:
''Losowanie chętnie zrobię po raz KOLEJNY. Dziwne, że Eri mimo że jest alfą też przewodniczącą... Piszcie do o tym sądzicie na howrse lub e-mail. Pozdro, Octavia :*''

I to tyle :P

Rada Szkolna!

Do Rady Szkolnej się dostają (do losowania):
Snow (1)
Sunset (2)
Gloire (3)
Nozomi (4)
Galaxy (5)
Ericchi (6)
 To co jest w nawiasach oznacza numerek do losowania. Przyda się

Od Artemis'a ''Dzień Wader cz.3'' (cd.Sunset)

Poszliśmy w stronę jaskini rodziców.
- A co jeśli mnie nie zaakceptują?- zjeżyła się.
- Moi rodzice są mądrymi i rozsądnymi alfami... Zrozumieją każdego o czystym sercu - uśmiechnąłem się.
- Nie wiem...- spojrzała w inną stronę.
- Przestań... Nie myśl tak...- objąłem ją skrzydłem.
Byliśmy dwadzieścia metrów od wejścia do jaskini. Z daleka zobaczyliśmy mojego tatę, wychodzącego z groty. Sunset nastroszyła futro i wskoczyła w krzaki.
- Sunset!- tupnąłem nogą i włożyłem głowę w krzak.
- Oni nigdy mnie nie zaakceptują - zakryła twarz łapami.
- Nigdy, jak nigdy cię nie przedstawię - złapałem ją za łapę.
Ona mnie szybko ugryzła.
- Ałł!- zawyłem.
- Przepraszam... Ja nie mogę... Jestem za niska dla ciebie...- westchnęła.
Pomyślałem chwilę i dotknąłem waderę łapą.
- Teraz jest dobrze?- zapytałem.
Sun wstała. Była o wiele wyższa.
- I jak?- uśmiechnąłem się.
- Jejku! Lepiej, chodźmy - nabrała otuchy.
Weszliśmy do jaskini. Mama robiła obiad, a ojciec przeglądał papiery.
- Tato, mamo!- wrzasnąłem.
- Witaj Artemisie, widzę że przyprowadziłeś do nas koleżankę - powiedziała mama z uśmiechem.
- Sunset nie jest moją koleżanką, jest moją dziewczyną- pocałowałem ją w policzek.
Ojciec stukł filiżankę.
- Nie sądziłem, że kiedyś Artemis będziesz miał waderę, cieszymy się - odrzekł po chwili.
<Sun?>

Od Eri ''On i ja cz.8'' (cd.Raylupus)

- Czyli mam dobrze myśleć, że... Jakby ''nie jesteś'' sam  swoim ciele?- zapytałam.
- Trochę tak... I ciszej bo nas jeszcze kto usłyszy - szepnął.
- Znając życie mój kuzyn Lutin albo Gloire czają się pod trybunami - popatrzyłam w szpary między deskami trybun.
- Raczej nie... - wskazał łapą na boisko i grających na nich kuzynów.
- Ale... Wracając do tematu... Nie wiem co powiedzieć na temat twojej osobowości... Trudno wyznać teraz co po łbie mi chodzi - uśmiechnęłam się.
- Nie chcę o tym mówić wszystkim, dziwne to jest... Jeszcze za dziwaka mnie wezmą...
- Rozumiem cię... To uczucie, kiedy sądzisz, że... Nie możesz być sobą w pełni - położyłam łapę na jego ramieniu.
***
Był wieczór. Już się kładłam do snu. W tę noc, byli u nas moi kuzyni. Wujek Jerome gdzieś wyjeżdżał i sami chcieli do nas przyjść. Miło mi się rozmawia szczególnie z Gloire'm. Było już w zasadzie późno. Księżyc był w pełni na nocnym niebie, a wszyscy w naszej jaskini pogrążyli się w śnie. Miałam swój ''jaskiniowy'' pokój z otworem. Mogłam obserwować co się dzieje w magicznym lesie. Nie mogłam zasnąć i przekręcałam się z boku na bok. Zawsze dziwne jest uczucie, kiedy inni śpią, a ja jestem śpiąca i muszę się męczyć. W końcu z wkurzenia rzuciłam kamieniem z posadzki pokoju.
- JEJKU!- krzyknęłam.
Nie mogłam spać, wstałam i spojrzałam przez małe okienko w pokoju. Latały na dworze świetliki, a magiczne grzyby rosły w mgnieniu oka. Nie mogłam wyżej zobaczyć, wskoczyłam na świecącego się grzyba w moim pokoju i użyłam go jako stołka. Za okiennicą zobaczyłam Dianę. Wchodziła właśnie w krzaki, możliwe że ktoś z nią szedł. Gdzie ona chodzi w NOCY!?- pomyślałam.
Przeniknęłam przez ścianę i poszłam w kierunku gdzie przechadzała się moja siostra.
Dotarłam do wodospadu. Tam siedziała siostra z... Raylupus'em? Zdziwiło mnie to. Jednak, patrząc inaczej był zupełnie inny. Zdawało mi się, czy to fatamorgana? Ogółem, obserwowałam ich.
- Ahh, ta Diana - przekręciłam oczyma.
Nagle zerwała się z miejsca i zawróciła w kierunku jaskini. Wilk został sam. Chciałam się wycofać, jak siostra zawróciła. Odwróciłam się na pięcie i jak nieszczęście.. TRZASK. Patyk trzasnął pod moją błękitną łapą.
- KTO IDZIE?!- krzyknął wilk.
Biegł w moim kierunku i skoczył na mnie. Miałam uczucie, że chciał mnie zagryźć. Zakryłam energicznie łapami twarz, ale on wtedy zeskoczył ze mnie.
- Co tu robisz?! Mniej ważna alfo
- Jak mniej ważna - oburzyłam się.
- No takie małe dzidzi... O wiele bardziej twoja siostra zasługuje na alfę główną, nie ty! Spójrz na siebie! Wyglądasz na zupełnego mieszańca... Oczy w innych kolorach jak kosmita... Pręgi na grzbiecie jak jakaś pantera i kolory takie... A i ogon, jak zupełnie u wiewiórki - zaśmiał się.
Zrobiło mi się nie dobrze. Zakryłam łapami twarz i zaczęłam płakać.
- Gdzie normalny Raylupus?!- myślałam przez łzy.
<Ray?>

Od Lutin'a ''Tylko nie to!cz.2'' (cd.Soul)

Śmiałem się z wadery. Kto je korę z drzew? Wierciłem się ze śmiechu na drzewie, a gałąź na której siedziałem się załamała. Gdy była w połowie ''drogi'' do ziemi, odskoczyłem i wzbiłem się w powietrze. Podleciałem do wadery, która wbiła wzrok w ziemię.
- Ejj... No weź... Każdemu się może zdarzyć, że zmieni orientację i stanie się... Wegetarianinem - zaśmiałem się lekko.
- Taa... Pewnie - mruknęła i spojrzała w inną stronę.
- Poczekaj... Chyba Cię znam... Czy ty jesteś tą waderą jedną z najlepszych w W-F'ie? - moje skrzydła znowu zmieniły się w ''kostki''.
- Ja? Eee... Nie jestem żadną ''najlepszą'', skąd ta myśl?- zapytała.
- Widziałem chyba, jak biegasz na boisku, chyba, że tobą była jakaś inna szarawa wadera - wbiłem pazury w ziemię i wyprężyłem się.
- Możliwe... Że to ja...
- Możliwe, czy na pewno?
- Możliwe, znaczy...
- Czyli jak?
- ALE DZIWNIE SIĘ Z TOBĄ GADA!- krzyknęła.
- Trudno, taki mamy klimat
- Tsaa... Klimat z twoich ''wykwintnych'' pytań w kategorii ''debilnych'' - warknęła.
- To już mnie znasz. Teraz Lutinos przez wielkie L, wymiata ponownie! Yuuuhuuu - wybiłem się od ziemi i zrobiłem przewrot w powietrzu.
- Lubisz się chwalić, taa?- westchnęła.
- Chwalenie? Zupełnie nie - znowu podleciałem do niej.
- Akurat...
- Nie prawda
- Prawda
- Nie - rozwaliłem jej grzywkę.
- TAK - zrobiła to samo.
- Jejku... Nie chcę się kłócić z agresywną kobietą.
<Soul? X'D>

Od Pappity ,,Moje pierwsze przygody" cz.1 (cd. ktokolwiek).

Szłam właśnie scieżką gdy nagle zobaczyłam wilka.
-Witaj, kim jesteś?- zapytałam zaciekawiona.
-Jestem Solaris, alfa tutejszej watahy.-A ty?
-No więc troszeczkę, tak jakbym się zgubiłam jestem Papitty.-A mogę dołączyć do watahy?
-Oczywiście, zapraszam.
I tak dołączyłam do watahy, Solaris przedstawił mnie innym wilką.
Nagle Solaris powiedział do mnie.
-Muszę, iść oprowadzi Cię Lumia.-Nie będzie Ci to przeszkadzało?
-Nie, oczywiście niema problemu.
-OK, zacznijmy od terenu Naruta Curaco- opowiadała Lumia.
Gdy doszliśmy, w tamte tereny wsztrzymałam oddech były piekne.
-Ładne te tereny- zaśmiałam się czysto.
-Też, Mi się podoba- westchneła Lumia.
-A, kim właściwie jesteś w tej watasze?
-Alphą zastępczą, sprzedawcą magicznego sklepu i strażniczką mroku.
Kiedy, skończyła obeszliśmy jeszcze wielkie drzewo, polanę, las zakochanych, tajemniczy dom, ogród tropikalny, magiczną dżunglę, wyżyny polne, zatokę watahy, las zieleni, plażę, i kilka innych terenów. Na końcu Lumia pokazała Mi niebezpieczne miejsca.
-A teraz pokażę Ci twoją jaskinię- zaśmiała się Lumia.
Moja jaskinia była piękna, pływały w niej delfiny.
-Och, późno już się zrobiło, muszę iść- westchneła Lumia.
-Żegnaj, miło było Cię poznać.
Gdy odeszła zagłębiłam się w mojej jaskini, nagle usłyszałam ciche pukanie.
Gdy ruszyłam do wejścia i otworzyłam drzwi zobaczyłam.......
<Lumia, ktokolwiek?>

Od Eglantine ,,Będzie ciekawie" (cd. Octavius)

Wystawiłam głowę z jaskini. Popatrzyłam na niebo. Pomyślałam o Octaviusie. Przypomniało mi się jak niegdyś spędzaliśmy całe godziny, dni razem. Trochę zatęskniłam za tym. Ostatnio to on tylko siedzi z wilkami z watahy. Cofnęłam się do jaskini i zastałam Octaviusa już przy stole. Usiadłam obok.
-Octav...-zaczęłam.
-Hmm?-odwrócił się do mnie.-O co tam chodzi?
-Pamiętasz, jak byliśmy młodsi?
-Wiesz...-objął mnie skrzydłem.-Trudno nie pamiętać kochana.
-A teraz jak jest?-spuściłam trochę głowę.
-Chodzi o watahę?
-Nie... O to, że brakuje nam czasu dla siebie nawzajem. I chciałabym, żebyśmy pojechali gdzieś, żeby być tylko we dwoje. Nie mówię, że gdzieś bliżej, ale poza tereny watahy. Co ty na to?
Przez chwilkę nic nie mówił.
-A co z watahą?
-Przestań, przecież mamy tu prawie sto dorosłych wilków, które potrafią zadbać o siebie, a przecież nasze dzieci zostają z nimi! Nie zrobiłbyś tego dla mnie?-zrobiłam słodkie oczka.
-Nie wiem...-popatrzył jeszcze raz na swoje nieskończone śniadanie.
-No proszę...To jak będzie?
<Octav? Plis... Zgódź się>

niedziela, 8 marca 2015

Od Raylupusa ,,On i ja cz. 7" (cd. Eri)

Trafiło mi się bycie teraz rezerwowym. Przejechałem wzrokiem po trybunach. Dostrzegłem na nich Eri. Wzbiłem się w powietrze i podleciałem do niej. Usiadłem obok.
-Muszę ci coś wyjaśnić...-zacząłem.
-Co...?-nie popatrzyła nawet na mnie.
Podsunąłem się bliżej i powiedziałem przyciszonym głosem:
-Wiem, że widziałaś jak ,,patrzyłem" się na twoją siostrę...
-Czekaj, czemu usłyszałam cudzysłów?-spojrzała na mnie zdziwiona.
-Bo... to nie ja patrzyłem...-w tym momencie moja własna łapa zdzieliła mnie po pysku.
-Co ty robisz?!
-Ja... noszę w... sobie.... dru...giego..... wilka.... on... działa... w... nocy.... moja kolej jest w dzień... on potrafi.... czasem dodać coś od siebie..... w .... dzień.... i... to ... on....-mówiłem bardzo cicho i z przerwami, bo ON nie chciał mi pozwolić.
-PATRZY SIĘ NA MOJĄ SIOSTRĘ?!-zerwała się z miejsca.
-Ciszej!-powiedziałem.-Proszę cię... nie mów nikomu, nawet rodzicom.... Proszę...
-No dobra...-mruknęła.
<Eri? jakoś tak krótko wyszło>

od Sunset "Dzień Wader cz.2" (cd. Artemiś)

Przytuliłam się do Artemisa i powąchałam cudowny bukiet kwiatów. Basior otworzył pudełko czekoladek, ktore od niego dostałam i poczęstował mnie jedną. Była przepyszna!
-W życiu nie jadłam tak dobrej czekolady!
-Wszystko co najlepsze dla mojej ukochanej waderki - zarumieniłam się.
-Jesteś taki kochany! - wtuliłam się mocniej w jego futro, a on odwzajemnił uścisk. - Mówiłeś, że to niby nie koniec niespodzianek, prawda?
-Tak. Zamknij oczy.
-Dobrze - zamknęłam i poczułam, że Artemis założył mi coś na szyję.
-Możesz już otworzyć oczy.
Spojrzałam się na żółte, przeźroczyste, kamienne serduszko. Podniosłam je i spojrzałam przez nie na słońce. Było cudowne!
-O rety! Jest wspaniały!!! Dziękuję!
Odwróciłam się do Artemisa. Trzymał pluszaka-wilka, który wyglądał jak on. Identyczny! nie mogłam się nacieszyć.Tak szybko się przytuliłam do basiora, że aż powaliłam go na ziemię, a sama upadłam na niego. Zaśmiał się i mnie objął.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.
-Zasypiesz mnie tymi prezentami. A jaki?
-Taki.
Pocałował mnie prosto w usta. Poczułam się dziwnie. Jakby coś mnie przeniknęło, ale to pewnie z powodu tego, że to nasz pierwszy pocałunek. Teraz czułam, że nie chcę, by ta chwila sie skończyła. NIestety musiało to w końcu nastąpić. Przestaliśmy się całować, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Leżałam tak chwilę obejmowana przez Artemisia i zasnęłam. Kiedy się obudziłam nadal byłam w uścisku basiora, który teraz patrzył mi się w zaspane oczy. Rozejrzałam się, żeby ukryć rumieniec i popatrzyłam na otczający nas krajobraz.
-Jak długo spałam?
-Jakieś półtorej godziny
-Półtorej godziny?! A ty?
-A ja nie spałem.
-To co robiłeś?
-Pilnowałem cię i robiłem za poduszkę.
Znowu się zarumieniłam. Podniosłam się z ziemi i pozbierałam upominki. Artemis też się podniósł i wziął ode mnie prezenty.
-To gdzie teraz?
-Chciałem cię przedstawić swojej rodzinie.
-Co?! - przestraszyłam się. - Na prawdę tego chesz? Nie myślisz, że to troche za wcześnie?
-Jestem pewny, że to odpowiedni moment.
-No dobrze.
Artemis poprowadził mnie do jaskini jego rodziców. Ruszyłam za nim niepewnie, więc basior podszedł do mnie i złapał mnie za łapę.
-Boisz się?
-Troche...
-Nie ma co się martwić. No choć.
<Artemis?>

Od Raylupus'a "On i ja cz.7"(cd.Eri)

Trafiło mi się bycie teraz rezerwowym. Przejechałem wzrokiem po trybunach. Dostrzegłem na nich Eri. Wzbiłem się w powietrze i podleciałem do niej. Usiadłem obok.
-Muszę ci coś wyjaśnić...-zacząłem.
-Co...?-nie popatrzyła nawet na mnie.
Podsunąłem się bliżej i powiedziałem przyciszonym głosem:
-Wiem, że widziałaś jak ,,patrzyłem" się na twoją siostrę...
-Czekaj, czemu usłyszałam cudzysłów?-spojrzała na mnie zdziwiona.
-Bo... to nie ja patrzyłem...-w tym momencie moja własna łapa zdzieliła mnie po pysku.
-Co ty robisz?!
-Ja... noszę w... sobie.... dru...giego..... wilka.... on... działa... w... nocy.... moja kolej jest w dzień... on potrafi.... czasem dodać coś od siebie..... w .... dzień.... i... to ... on....-mówiłem bardzo cicho i z przerwami, bo ON nie chciał mi pozwolić.
-PATRZY SIĘ NA MOJĄ SIOSTRĘ?!-zerwała się z miejsca.
-Ciszej!-powiedziałem.-Proszę cię... nie mów nikomu, nawet rodzicom.... Proszę...
-No dobra...-mruknęła.
<Eri? jakoś tak krótko wyszło>

Od Eri ''On i ja cz.6''(cd.Raylupus)

- Miło, że rozdajesz waderą kwiaty. To niezwykle dobre podejście - uśmiechnęłam się.- Wiem, że jako basior w ten dzień to mój obowiązek - odrzekł z uśmiechem.
- To dobry czyn i jeszcze raz dziękuję - powąchałam kwiatka ostatni raz i odeszłam dalej do Nozomi.
- Pan Majster dla Ericchi, taaa?- uderzyła mnie łapą w łopatkę.
- Nozomi, wiesz, że... Ehh... Na razie aż tak za bardzo basiorami się nie interesuję?- westchnęłam.
- Wiem, wiem - przekręciła oczyma.
***
Była lekcja eliksirów. Obserwowałam bacznie nauczycielkę Bloody i na każdy ruch jaki robi do warzenia eliksiru.
Siedziałam koło Nozomi, a że w sali było 5 wielkich długich ławek, od ściany do sciany tylko z miejscem na przejście, przede mną na skosie siedziała Diana, a za nią Ray. Próbowałam się skupić na lekcji, zamiast rozmyślać o miłym basiorze.
- Nie jestem taką waderą...- powiedziałam na głos.
- Eri?- trąciła mnie łapą Nozomi.
- Nic... W porządku - znowu spojrzałam w stronę 2.
Jakoś Ray dziwnie patrzył na moją siostrę, ale tak jakby... Chciał a nie chciał. Na nią każdy leci... Szczęściara... Po lekcjach wzięłam torbę i przewiesiłam przez prawe ramię. Ruszyłam w stronę domu. Jednak, kusiło mnie by zajść na boisko. Słońce było już wysoko na niebie. Niebo  było prawie bezchmurne z pojedynczymi chmureczkami. W słońcu basiory grali w piłkę. Usiadłam na początku trybun i zaczęłam oglądać ich grę.
<Raylupus? brak weny>

Od Dark Raylupusa ,,On i ja cz.5" (cd. Eri)

-Może być-uśmiechnąłem się szarmancko do wadery.
Poszliśmy przez tereny pod księżycem. Na oko stwierdziłem, że zaraz
będzie północ.
-Wiesz, że zaraz będzie północ?-zwróciłem się do Diany.
-I co z tego?-zdziwiła się.
Odczekałem kilka minut i powiedziałem:
-Wszystkiego najlepszego z okazji dnia wader!-rozłożyłem ciemne
skrzydła.
-Jak miło-kąciki jej warg wygięły się w lekkim uśmieszku.
-Wybacz, że nie zostanę dłużej, ale jutro jest ta cała szkoła nie?
-Nom...-westchnęła.-Niestety.
-Więc może cię już odprowadzę... Jak zostaniemy dłużej to jutro
będzie jeszcze gorzej nie?
-W sumie...... To wracamy.
Jak już doszliśmy to mruknąłem do niej na odchodnym, żeby czekała na
mnie po następnym zmierzchu, bo będę już wiedział gdzie szukać i
przybędę wcześniej. W odpowiedzi powiedziała, że będzie. Wróciłem
do ,,naszej" jaskini. Mój wzrok spoczął na kajdanach, w których chciał
mnie tamten padalec zamknąć.
-Jak ty mnie, tak ja ciebie-burknąłem zamykając na klucz kajdan na
łapie.
Kluczyk wsadziłem do małego dołka w skale pod ścianą i przykryłem
kamieniem. Ciekawe czy go znajdziesz cwaniaczku, pomyślałem i czekałem
aż głupek wróci.
*przemiana*
Ziewnąłem miło było poczuć znowu na jasnym futrze ciepłe promienie
wiosennego słońca. Zauważyłem, że kajdan jest na swoim miejscu.
Uśmiechnąłem się, że ON nie uciekł. Ale dostrzegłem, że klucza nie
ma. Zacząłem się nerwowo rozglądać. Super, pomyślałem. Chyba on się
uwolnił i teraz w odwecie mnie zamknął! Na szczęście po jakimś czasie
znalazłem klucz pod kamieniem. Pośpiesznie uwolniłem się i poleciałem
na łąkę. Po co? Po kwiaty dla wader. Przecież dzisiaj jest ich
święto. Na łące wybrałem najładniejsze kwiaty. Wcześniej
poprzedniego dnia dowiedziałem się ile wader jest jeszcze szczeniętami.
Po tym poleciałem w stronę wilczej szkoły. Popędziłem jak wariat.
Chciałem koniecznie złapać wszystkie wadery i wręczyć im kwiaty. Na
dobry początek znajomości. Zdążyłem, bo akurat pierwsza się
zbliżała. Była prawie cała biała i miała smocze skrzydła.
Podleciałem do niej. Przywitałem się, złożyłem życzenia z okazji
Dnia Wader i przedstawiłem się. Ona też podała swoje imię i
podziękowała za kwiat. Powtarzałem to samo ze wszystkimi jakie
przychodziły do szkoły. Po jakimś czasie zauważyłem, że jeszcze dwie
powinny przyjść. Z daleka dostrzegłem nadchodzące Dianę i Eri. Nie
przedstawiałem się, bo one już mnie znają, ale dałem kwiaty i
złożyłem życzenia. Jak składałem Dianie Dark Raylupus odezwał się
moimi ustami : ,,Pamiętaj o nocy...". Na to ona tylko odpowiedziała
oschle ,,Będę" i poszła dalej. Udałem, że nic się nie stało.
Następnie zwróciłem się do Eri:
-Tobie też wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Wader-i wręczyłem jej
ostatni kwiat jaki miałem.
-Dziękuję-uśmiechnęła się i powąchała kwiat.
<Eri?>

Od Jeffa ,,W ten wyjątkowy dzień" cz.1 (cd. Vapper).

Wstałem, lekko zaspany w jaskini panował już mały bałagan.
-A, co to za ruch o takiej porze?
-Dzisiaj jest dzień wader, halooo tu ziemia Jefff!
-A tak, zapomniałem.
Wziełem szybko to co miałem dla Vapper i Nozomi na dzień wader.
Czyli zestaw pięknych noży na kazdą okazję dla Vappey wyglądał tak
A dla ukochanej Nazomi sztylet (do cwiczeń)

Oraz też dla Nazomi słodkiego miśka.
Później razem spędziliśmy piękny dzień (Vapper była trochę niezadowolona że Nazomi dostała sztylet). Poszliśmy do kawiarni i dużo się śmialiśmy. Chociaż nakrzyczałem na kelnera że za słodke lody. Wcześnym wieczorem razem z Vapper oddaliśmy Nozomi pod opiekę opiekunce. Gdy w końcu byliśmy sami. Powiedziałem do Vapper
-Mam dla ciebię niespodziankę zamknij oczy i nie podglądaj- uśmiechnełem się szarmancko. Zaprowadziłem ją plażą do hotelu. Wziąłem od klucznika klucze i ruszyłem do pokoju numer 2. Gotowe, uśmiechnełem się a Vapper otworzyła oczy.
-Jak tu pięknie
-Specjalnie dla mojego rumianka- zaśmiałem się.
<Vapper? +18?>

Od Artemis'a ''Dzien Wader cz.1'' (cd.Sunset)

Rano wyruszyłem do jaskini Sunset. Była już wiosna. Przebiśniegi kwitły na łące, białe, śnieżne i pachnące. Ociekające poranną rosą w pięknym lesie. Czyste, rześkie poranne powietrze przeszywało moje płuca. Wiele kwiatów wyszło z pod wilgotnej ziemi, po długiej i mroźnej zimie. Po tylu śniegach, po tylu płatkach białego puchu, latającym w powietrzu. W końcu słońce mogło zgrzać moje troszeczkę jaśniejsze futro niż w lecie. Wystawiłem nos do wiatru i pozwoliłem by setki zapachów trafiło do mojego nosa. Było tam pełno zapachów, ale jedno przykuło mnie zupełnie- WIOSNA! Przeskakiwałem kolejno powalone, uśpione kłody drzew, zwalonych przez niezwykle mocne i groźne śnieżyce. Wiosna tętniła mi żyłach, czułem ją całym ciałem i umysłem. Co może tak uszczęśliwić, jak po szarych i białych widokach  można zobaczyć żywy, tryskający życiem zielony?!. Zielone drzewa, powoli puszczające pąki. Kwiaty, pachnące jak najlepsze perfumy z najlepszych drogich sklepów w Nowym Jorku. I nie tylko piękna, wiosna. Nie tylko czas, kiedy wypoczęte ptaki wracają z południa. Dziś Dzień Wader! Święto w którym można obdarować czymś swoją ukochaną. Niektórzy sądzą, że to święto nie ma sensu. Jednak, ja sądzę, że fajnie jest dać komuś upominek i cieszyć się... Hmm... Cieszyć się sobą i spędzić wspólny czas. Pobiegłem na piękną, wiosenną polanę. Łąka... Urocza łąka z niezwykle ładnymi kwiatami. Tulipany, krokusy, żonkile, i inne rośliny. Trochę pobiegałem po łące i pozbierałem czarujący bukiet kwiatów. Pachniał tak mocno i miodowo, że mogłoby je zjeść. Pobiegłem z bukietem do jaskini Sunset. Wyprostowałem się pod wrotami, chrząknąłem i zapukałem łapą w próg jaskini.
Nagle wyszła z niej Sunset.
-To dla pani z okazji Dnia Wader - uśmiechnąłem się.
- Och, Artemiś!- przytuliła mnie.
Wzięła bukiet i powąchała kwiaty.
- Wiedz, że to jeszcze nie wszystko - dodałem.
- Nie?- spojrzała na mnie spod grzywki.
- Chodź za mną - zaśmiałem się i zaprowadziłem waderę do pewnego miejsca.
Były to tereny polany/łąki, gdzie dalej zbierałem kwiaty. Zasłoniłem Sunset oczy i po chwili odsłoniłem.
Zobaczyliśmy niezwykłe drzewo:

- Jakie ono piękne!- Sunset podbiegła do drzewa.
Na korze był napisany cały alfabet.
- A cóż to za zagadka Artemisiu?- spytała.
- Między literami ''R'' i ''U'', jest najpiękniejsza osoba na świecie jaką znam - powiedziałem.
Sunset nakierowała wzrok na te dwie litery. Między nimi były litery ''TY''.
- Jakie to słodkie- przytuliła mnie.
Wtedy dałem jej słodkie co-nieco.
***
- To będzie ciąg dalszy niespodzianek?- siedzieliśmy pod różowym drzewem.
- Pewnie, że tak - uśmiechnąłem się.
<Sun?:3 Jakiś naszyjnik czy cuś?>

sobota, 7 marca 2015

Od Lumii "Mój krok cz.3"(cd.Hoodoo)

- Hoodoo.. .ja...- zamknęłam pudełko.- To nie jest dobry pomysł... nie chce cię znowu zranić... ja... ja nie jestem boginią... ja już to potworem.. potworem który ma za nic czyjeś uczucia... ja tego nie zmienię, to mój charakter..
- Lumia nie mów tak...
- Ale to cała prawda! Jestem potworem...- odwróciłam się do niego tyłem i znowu popłynęły mi łzy.
- Przeżyje to- podsuną w moje łapy pudełko z pierścionkiem- objesz.
Niechętnie wzięłam ozdabiane drewniane pudełko. Było piękne, starannie wykonane, każdy szczegóły dokładnie wyryte w dębowym drewnie. Zdobienia były w tematyce roślinnej, niezbyt ją lubię, ale te były przecudne. Każdy zawijas, każde drzewko żyło w moich oczach. Przyjrzałam się bliżej. Ta sceneria na pudełku coś mi przypominała.
- Podoba się?- zagadną Hoodoo.
- Tak, piękne... czy to jest?
- Tak... to jest polana w Lesie Mroku... pamiętasz?
- Tak- zajrzałam do środka. Piękny złoty pierścionek z fioletowym kamyczkiem
- Będzie  i pasować do oczu.
- Kiedy to wszystko zrobiłeś?
- Ech... miałem trochę czasu to zrobiłem.... to co zgadzasz się?
- Nie jestem pewna tego....
- Ale ja jestem! - powiedział stanowczo.- Chce ułożyć z tobą życie . Chce żyć z tobą na zawsze....
To słowo „ na zawsze” obiło mi się mocno o uszy. On chce żebym była jego.... tylko jego..
- A może ja nie chce! - burknęłam.- nie chce się tak wiązać!
Nastała chwila ciszy. Doszło do mnie to co powiedziałam.
- Widzisz? Znowu to robię … Nie chce tak. Ja nie nadaję się na tak długie związki. Będę się w nim dusić, przy okazji raniąc cię. Tego się boje... Słowa potrafią mocniej zranić nisz czyjeś szczęki czy szpony...
- Tak to prawda- przerwał mi.- Potrafią mocno zranić, Ale ty nie musisz się tego bać. Kocham cię nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mocno... A prawdziwa miłość wszystko wytrzyma. Może ja tak za wcześnie z tymi zaręczynami? Potrzebujesz chwili czasu, nie warto podejmować pochopnych decyzji. Miłość cierpliwa jest.
- No może masz racje. Potrzebuję paru dni na zastanowienie się. To co  mały spacer?
< Hoodo? ;3>

Od Diany "On i ja cz.4"(cd.Dark Raylupus)

-Przepraszam,czy my się znamy?-zapytałam.
-Właściwie to nie. Albo tak... Trochę to trudne-odparł.
-Yhym. Chodź seksiaku,bo się obudzą-wskazałam łapą w stronę rodziny.
Wyszliśmy z jaskini.
-Mam pytanie-zaczęlam.-Czemu przychodzisz do mnie w nocy? Nie możesz w szkole?
-Jak już mówiłem to trochę trudne-spojrzałam na niego krytycznie.-Pojawiam się tylko w nocy.
-A w dzień?-zapytałam,po czym ziewnęłam.
-Jestem w innej formie. Czasami przejmę nad nią kontrolę. Znasz mnie wtedy jako Raylupusa. Ja jestem Dark Raylupus.
-Aha. Będę ci mówić Drayki.
<Sorr,bez weny ;-;>

Od Andrei "Jak dołączyłam cz.3"(cd.Ami)

Odprowadzenie cię to będzie czysta przyjemność-uśmiechnęłam się życzliwie.
-To miło-odpowiedziała tym samym.
Wtedy z krzaków wyskoczył Foxy. Tuż koło mnie się potknął i leżąc na brzuchu popatrzył na Ami uśmiechając się.
-A to jest Foxy, mój towarzysz-byliśmy już w okolicy sami.-Przywitasz się malutki?
Lisek wstał i trochę wstydliwie podszedł do Ami. Zgrzytnął i kłaniając się grzecznie mruknął ,,Foxy". Ami zachichotała.
-Słodki.
-To idziemy?
*********
-Dobrze wybrałaś watahę-powiedziałam już przy jaskini.-Na pewno będziesz się tu dobrze czuć.
-Mam nadzieję-mruknęła Ami.
-Nie przejmuj się-trąciłam ją przyjaźnie w bok.-Wszystko się ułoży jak trzeba. Wiem z doświadczenia.
Foxy podskoczył. Zdaje się, że polubił Ami. Jeszcze zanim weszła do jaskini powiedziałam:
-Jak chcesz mogłabym jeszcze jutro iść z tobą gdzieś i pokazać ci jeszcze kilka rzeczy
<Ami? Zakumplujemy się?>

Od Raylupus'a "On i ja cz.3"(cd.Diana)

-Młode Alfy?-zapytałem Artemisa.
-Tak-uśmiechnął się.-Dziewczynki mojego brata.
-Raylupus-zwróciłem się do dziewczyn.
-Diana-burknęła ciemniejsza.
-Eri-mruknęła druga.
Nagle poczułem się dziwnie. Zrozumiałem, że coś zainteresowało JEGO. Nie zdradzałem po sobie nic. We czwórkę, albo raczej w piątkę ruszyliśmy dalej. Dotarliśmy do jakiegoś wielkiego zamku. Artemis wprowadził nas do środka. Wszystko wyglądało bardzo ładnie. Po jakimś czasie weszliśmy na taras. Artemis zaczął opowiadać i pokazywać widok. Pejzaż podobał mi się, ale nagle jakaś wielka moc kazała mi przekręcić głowę. Próbowałem oporować, ale się nie udało. Łeb miałem ustawiony prosto w stronę...DIANY. Ze wszystkich sił próbowałem przestać. Na próżno. ON MI KAZAŁ TO ROBIĆ. Nie sądziłem, że aż taką mocą on dysponuje. Przecież jakiekolwiek działania podczas dnia kosztują go zapewne niewiarygodne ilości energii.  Dobrze, że cała pozostała trójka patrzyła na panoramę, bo bym się spalił ze wstydu. Błagałem GO, żeby pozwolił przestać. Odpowiedział mi tylko: ,,SIEDŹ CICHO!". Spędziłem tak kilka najgorszych minut mojego życia. Na moje nieszczęście wtedy Diana odwróciła się i zobaczyła, że się gapię, a przynajmniej to tak wyglądało, bo ja wcale nie chciałem. Wtedy nie wytrzymałem i przełamałem opór drugiego i wyleciałem z tarasu w inne komnaty. Schowałem się w jednej z nich. Później znalazł mnie Alfa.
-Co się stało?-dziwił się.-Czemu tu siedzisz?
-Chciałem trochę sam pozwiedzać-tłumaczyłem się.
-Następnym razem powiedz. Choć, bo zaraz się ściemni.
Zesztywniałem na dźwięk tych słów. Musimy się pospieszyć.
-No to chodźmy! Po co tracić czas?
Dołączyły później do nas dziewczyny. Diana dziwnie na mnie spojrzała. Wtedy po prostu marzyłem, żeby być już w jaskini. Jak to już nastąpiło Artemis zostawił mnie samego. Wyciągnąłem z moich pakunków (bo zabrałem swoje rzeczy ze starego domu) grube anty-magiczne kajdany. Koniec wbiłem mocno do ściany obok posłania. Wziąłem kluczyk i zamknąłem je na swojej łapie. Chciałem już ukryć kluczyk prze NIM, ale NIE ZDĄŻYŁEM!

*przemiana*
Spostrzegłem jakiś klucz w swojej łapie. Zaraz potem zobaczyłem kajdan zamknięty na tylnej łapie. Zachichotałem. Głupek chciał mnie uziemić. Coś nie wyszło, pomyślałem. Zręcznie przekręciłem zamek w kłódce. Po chwili już używając moich nietoperzastych skrzydeł byłem w powietrzu. Rozglądałem się za jaskinią Diany. Zauważyłem wtedy w niej coś niezwykłego. Oszaleję, jeśli jej nie poznam bliżej. Po dłuższym czasie odnalazłem właściwe miejsce. Wkradłem się i znalazłem posłanie Diany. Przyglądałem się chwilę jej śpiącej. Później ostrożnie, żeby nie zranić jej moimi ostrymi pazurami trąciłem ją w bok ze słowami:
-Noc dobra..... Witaj-uśmiechnąłem się, jak otworzyła oczy.
<Diana? Wiem, że miało być krótkie, ale drugie jest :I Sory>

Od Jeffa ,,Myślę że jestem...Albo jednak nie.." cz.5 (cd. Jerome/ Hardwell/ Vapper)

-Nie, także uciekajcie puki życie wam miłe.
Schowałem, nóż do kieszeni i poszłem do barmana.
-Dzień dobry, czy dzisiejszy dzień panu miły, bo jak nie...-Tu przerwał Mi barman
-Oczywiście że miły, i to bardzo nigdy nie miałem tylu kli...-nie dokończył go wyjełem nóź i wbiłem mu go w brzuch. A teraz zdychaj bydlaku-zaśmiałem się.
Wziełem dwie butelki najlepszego wina i wróciłem do reszty naszego tajemniczego gangu.
-Asz, to się Jeff dobrze spisał- uśmiechnął się szef naszej bandy.
Szybko rozlaliśmy dwie butelki. Bar był dosłownie nasz bo wszyscy uciekli.
Wypiliśmy te dwie i jeszcze 10 innych butelek wina.
-Panowie co powiecie na chipsy, albo coś innego?- zapytałem
-Dawaj Jeff, Dożuć jeszcze po flaszcze i będzie dobrze.
Szybko wziełem to co miałem i pootwierałem nasz cały prowiant.
Kiedy zjedliśmy i porządnie wypiliśmy szef bandy powiedził
-A teraz, zabijać i wyczytał kto ile osób ma zabić.
Nie wyczytał tylko Jeffa,
-A ty Jeff pomęcz z jedną osobę.
Wszytkie wilki się rozeszły, ruszyłem do Bliskiego baru dla wilków ,,Tulipan"
Szybko porwałem jedną osobę i zabrałem ją głęboko w las do mojej kryjówki której nikt nie znał, nawet Vapper. Miałem tam sprzęty do torturowania.
A więc włożyłem wilka do klatki, i zaczełem przygotowywać jego męki.
-Gotowe, wyjdź z klatki i sam połóż się na tym stole, jeśli zycie Ci miłe!- wskazałem na stół z którego wystawały ostre kolce.
Wystraszony, wilk krok po kroku zbliżył się do Jeffa i nagle...
-Ty nędzna szmato, ty wilku- zaczął wilk...
-Zamknij jadaczkę chyba że chcesz żeby Ci ją usunać- warknełem
-Doooobbbrzeee
-A teraz na stół.
Tym razem posłusznie położył się na stole i brzyguły go kajdany w tym samym momentcie z sufitu zaczeły wyjeźdzać ostre noże i powoli zaczeły ciąć moją ofiarę. Wilk darł się wniebogłosy nagle ucichł i umarł. Jego ciało było przekrojone na cztery części z których sączyła się krew. Wyszłem z kryjówki, i ruszyłem do watahym. Byłem całkowicie pijany.
<Vapper, Hard, Jerome?>

Od Ariana ''Na ratunek! cz.1'' (cd.Daisy)

Zobaczyłem Daisy która wylądowała w gnieździe jakiegoś ptaka. Nie zastanawiałem się co robić. Ruszyłem do ataku. Gniazdo było strasznie wysoko nad ziemią. Było ono na czubku wielkiego dębu, najgruszego w całej watasze. ''JAK TU WEJŚĆ?!''- pomyślałem i rozglądałem się nerwowo.
Do mojej głowy wszedł plan. Albo się wdrapię, albo przeteleportuję, co to jest niezwykłą trudnością. Jako jedyny z moich braci nie potrafiłem... Ehh... Moje moce czesto zawodziły. Nawet Sonatan potrafił WSZYSTKO, zawsze i to ZAWSZE. Próbowałem się teleportować. To na nic.
- KURDE!
Zacząłem się wspinać po grubym pniu. Był twardy, tak że nawet trudno było wbić w jego pazury. Byłem w połowie ''drogi na górę''. Wtedy, zobaczyłem że potężne ptaszysko wróciło i... Nie miałem czasu na myśli. Wdrapać bym już nie zdążył. Energicznie pomyślałem o teleportacji. Chwila i...ZADZIAŁAŁO! Stałem łapami w miękkim gnieździe z wielkim gałęzi. Daisy się ucieszyła jak mnie zobaczyła. Za pomocą magii odrzuciłem od niej pisklęta i podbiegłem do niej. Chwila... Ta... Gorzej być nie mogło. Kilka centymetrów przed moim pyskiem zobaczyłem szpony ptaszyska. Zamknąłem szybko oczy..I... Nic się nie działo. Otworzyłem oczy i zobaczyłem uśmiechającą się Daisy. Popatrzyłem w inną stronę. Czas jakby... Się zatrzymał. Ptaszysko, jak i jego pisklęta się nie ruszały. Tylko ja i Daisy mogliśmy żyć teraz... ''Normalnie''...
- Oj, dziękuję!- przytuliła mnie, a ja ją.
- Chyab odkryłem nowy żywioł... Dziwnie że tak długo an niego czekałem... Ale uciekajmy, jak przypadkowo nie odczaruję tego zaklęcia - powiedziałem.
Teleportowałem się z Daisy na dół. Znowu czas ruszył, a ptaszysko uderzyło mocno w swoje gniazdo. Uciekliśmy w las.
<Daisy?>

Od Vapper ''Narodziny cz.3''

- Ojej... Jakie to Jeff słodkie - powiedziałam.
- Nie ma za co - przytulił mnie.
- Fajnie, że wreszcie dałeś małej coś... Mało zabójczego - popatrzyłam jak Nozomi bawi się zabawką.
Nozomi bawiła się maskotką, aż nagle pociągnęła na plecach za taką sprzączkę. Z maskotki wysunął się nóż. Mała chwyciła go w łapki i zaczęła w nim biegać po całej jaskini. Mi szczęka spadła do ziemi.
- Myślałam że już dla dziecka dasz umiar!- krzyknęłam - Popatrz na nią- wskazałam łapą na waderkę która biegała po jaskini jak szalona.
Złapałam ją szybko w zęby. Mała opuściła uszy.
- Aby mi to było ostatni raz- odebrałam jej nóż.
- Ale jakoś, ma ten... Heh... ''Zabójczy'' instynkt po rodzicach - przytuliłam Jeff'a.
THE END XDDD
<Sory ze krótkie>

Od Artemis'a ''On i ja cz.2'' (cd.Raylupus)

- Witaj Soul, ,mogę w czymś pomóc- penetrowałem krzaki.
Wadera i nowo przybyły basior dziwnie się na mnie popatrzyli.
- Czy, czegoś szukasz?- zapytała Soul.
- Tak... Bonnie'ego zgubiłem...- westchnąłem.
Na to Soul lekko się zaśmiała.
- O co chodzi?- dopytałem i się odwróciłem.
Waderka chrząknęła i powiedziała:
- Bonnie, to wielki mechaniczny królik! Nie znajdzie alfa go w krzakach!
- Byś się nie zdziwiła - wyciągnąłem z krzaczorów mojego towarzysza.
- CHWILA. Co się z nim stało!?- krzyknęła Sou, a basior zesztywniał.
- Eee... Ja... Ćwiczyłem zaklęcie powiększenia i... Coś wyszło źle - na to Bonnie przekręcił się i usiadł mi na łapie ze skrzyżowanymi rękoma.
Nie usłyszałem odpowiedzi na moej zdanie.
- A co kolegę tu sprowadza?- zapytałem.
- Jestem Raylupus i chce dołączyć- odpowiedział pewnie.
- Lubię pewniaków. Witaj w Watasze Zorzy Polarnej. Gdzie każdy znajdzie sens życia i zaczerpnięcia świata pełnymi płucami - zaśmiałem się.
- Oprowadzić cię?- zapytałem.
- Pewnie!- krzyknął, a Soul poszła gdzieś.
- Zaczniemy zwiedzać naszą piękną i uroczą watahę. Spodoba ci się na pewno - uśmiechnąłem się i zacząłem prowadzić.
Zwiedziliśmy kilka terenów. Wytłumaczyłem młodemu, że będzie chodził do szkoły, o co chodzi itp... Nagle na naszą drogę wyszły młode alfy mojego brata. Eri i Diana.
- Hej, wujku - powiedziała dumnie Eri.
- Siema - westchnęła Diana.
- Może zabierzecie się z nami? Oprowadzam waszego nowego kolegę- dodałem.
<Raylupus?>

Od Octavius'a ''Jak dołączyłam? cz.2'' (cd.Ami/chętniak)

Przedstawiałem nową waderę innym wilkom. Jednak, nie miałem czasu jej oprowadzać, musiałem leciec na zwiady. Jak już chciałem zapytać, kto może oprowadzić Ami, pojawiła się Eglantine.
Zaskoczyła mnie od tyłu, przykryła usta łapą i odsunęła mnie na kilka metrów od grupki.
- OCTAVIUS! CO TO DO CHOLERY ZA KOCHANKA JEST!?- krzyknęła.
- Jaka kochanka?- zapytałem.
- ONA!- wskazała łapą na Ami.
- To jest nowa wadera w watasze. Tylko przedstawiłem ją innym wilkom - odrzekłem.
- Oby tak było... Mam cię na oku ''kochanie''- i zrobiła się niewidzialna.
Znowu podszedłem do grupy wilków.
- Ktos może oprowadzić Ami? Ma stanowisko w dziedzinach kinowych i rozrywkowych - usmiechnąłem się.
- Pewnie, ja ją oprowadzę- powiedział ktoś.
<Ami? chętniak co oprowadzi Ami?>

Od Jerome ''Myślę że jestem...Albo jednak nie... cz.4'' (cd.Hardwell/Jeff)

- HARD!- krzyknąłem i przedostałem się do małej sceny z parkietem.
- Co się dzieje Jeromek?
- ZARAZ, CO?
- Jeromek, o co chodzi?
- Jaki Jero- przerwał mi.
- No gadaj
- Ehhh... Może chodź na chwilę... Bo... Zauważyłem coś dziwnego - przygryzłem wargę.
Wskazałem palcem na facetów siedzących przy barze. Ciągle się na nas gapili.
- O co tym łobuzerstwom chodzi?- zapytał Hard.
- Ja chcę się o to spytać... A może drinka? By zapomnieć o nich?- dopytałem.
- Pewnie! Ale po drugiej strony baru... Nie tam gdzie siedzą te zboczeńce - zostawił mikrofon na scenie i poszliśmy na drinka.
Usiedliśmy na wysokich fotelach i zamówiliśmy swoje drinki. Piłem właśnie swój koktajl ze słomki i podszedł do nas jeden z tego ''gangu''.
- Co ten befsztyk tu robi?- spytał Hardwell.
- A co ma robić? Idzie powciągać cukier- zaśmiałem się z Hardwellem.
Facet usiadł koło mnie, i zasłonił twarz kapturem. Spojrzałem na mojego ziomka typem ''WTF?''.
Wtedy facet przemówił:
- Wilki nie powinny bawić się na świeżym powietrzu?- uśmiechnął się nieznajomy szarmancko.
- WTF? Kim ty jesteś?!- zapytał Hardwell.
Gość zdjął kaptur. Miał czarne włosy, układające się w grzywkę, czerwone oczy i rany jakby... Po przecięciu nożem kącików ust? Na szczęście tylko pozostałości.
- Ja pierdo**! Jeff! Ty tu?!- krzyknąłem.
- Witaj duszo nieczysta - zaśmiał się.
- Co tu robisz nieznajomy?- wydusił Hard.
- Ja? To co wy... Szczególnie tylko po jedno tu przyszedłem - pokazał nam w kieszeni ostry nóż.
- Jezuu... Jeff.. Ty na emeryturę jeszcze nie przeszedłeś?
<JEFF?! XD HARDWELL?>

Od Raylupusa ,,On i ja cz.1" (cd. Artemis)

Wstałem. Uśmiechnąłem się na widok złocistych promieni słońca. Rozejrzałem się i o odetchnąłem z ulgą. Nic tu większego się nie stało. Otrzepałem się z kurzu i wyruszyłem w poszukiwaniu śniadania. Po kilku godzinach krążenia wylądowałem. Pustka. Zrezygnowany poczłapałem w stronę mojej jaskini. Po jakimś czasie dostrzegłem mały krzaczek malin. Było na nim kilka skromnych kępek owoców. Rzuciłem się na nie łapczywie. Po maleńkim posiłku usiadłem na pniaku po obalonym drzewie. Mój brzuch domagał się więcej. Zaczynałem mieć dość życia pustelnika. Musiałem tu być, bo nie chciałem mieć na sumieniu JEGO czynów. Ale górski teren nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zrozumiałem, że nie mam już chyba wyboru i muszę poprosić GO o pomoc. Z trudem mi to przychodziło, ale przemogłem się i  wreszcie wkroczyłem do jaskini. Podszedłem ostrożnie do zasłony znajdującej się w moim domu i jednym ruchem łapy odsunąłem ją. Cały spięty popatrzyłem na mojego niby brata. Stał tak samo jak ja, ale był bardziej wyluzowany. Uśmiechnął się na mój widok.
-Jednak przyszedłeś-zaśmiał się.-Sam już nie potrafisz zapewnić sobie jedzenia?
Starałem się zachować spokój.
-Prawda... Chyba domyślasz się czego od ciebie chcę?
-Tsa...-ziewnął ukazując ostre zęby.-Ale nie wiem, czy to zrobię...-na jego pysku pojawił się wredny uśmieszek.-Mam ważniejsze sprawy do roboty...Teraz zasłońże to lustro... nie chce mi się z tobą gadać, a słońce mnie razi.
Po tych słowach razem naciągnęliśmy zasłonę. Usiadłem pod ścianą i zacząłem się zastanawiać. Nie wiem jak długo tak kontemplowałem, ale  nagle poczułem woń wilka. Chyba wadery. Zauważyłem, że zaraz wzejdzie księżyc. Przerażony wbiegłem w głąb jaskini i starałem się jak najbardziej wtulić nos w ziemię, żeby ON tego nie poczuł. Na próżno. Po chwili straciłem kontrolę. Mój wróg zaczął.

**************

Ocknąłem się na drzewie. Popatrzyłem w dół. Stała tam jakaś wadera. Na oko była trochę młodsza ode mnie. Zleciałem z drzewa.
-Cześć-przywitałem się-Co tu robisz?
-A tak sobie postanowiłam przejść się-jej głos wykazywał, że była gotowa do obrony w razie ataku.-A ty?
-Ja? Mieszkam tutaj-mruknąłem.-Raylupus jestem.
-Soul-odparła.-Od kiedy jesteś pod terenami naszej watahy?
-CO?! Jakiej watahy?-zdziwiłem się.
-A, Watahy Zorzy Polarnej. Gdybyś był starszy uznałabym cię za jakiegoś szpiega. Należysz w ogóle do jakiejś watahy?
-Nie z bardzo...-przyznałem.
-To choć ze mną-uśmiechnęła się lekko-Może nasz Alfa cię przyjmie.
Zastanowiłem się przez chwilę. On mógłby wyrządzić komuś krzywdę... Ale po chwili wpadłem na pomysł jak mogę go uziemić. Uśmiechnąłem się na myśl, że tym razem to ja zrobię mu na złość.
-A co mi tam. IDĘ!
Po tej rozmowie Soul zaprowadziła mnie szlakiem na drugą stronę Gór Zatracenia. Byliśmy już zapewne na terenach Watahy Zorzy Polarnej. Zastanawiałem się jaki jest ten ich Alfa. Jak minęło kilka minut spotkaliśmy jakiegoś wilka o niebieskim futrze. Wadera się zatrzymała. Zapewne to był Alfa watahy.
<Artemis?>