niedziela, 28 czerwca 2015

Od Dark Raylupusa ,,Po co nas tu zabrał? cz.3" (cd. Diana)

To jakaś paranoja. Wszystko tutaj było podejrzanie znajome. Te tereny, tamte wilki, a te Alfy również! 
-Rozkuć go baranie łby!-ryknął samiec Alfa.
Wojownicy zmieszani popatrzyli najpierw po sobie, a następnie na mnie. Posłuchali rozkazu. Podobnie jak ja niczego nie rozumieli. Partnerka przywódcy watahy podeszła do mnie. Patrzyła jakby widziała...kogoś kto był martwy? Nie wiem, w każdym razie jej spojrzenie było we mnie wbite. Diana obserwowała całe zajście. Nagle ni stąd ni  zowąd ta wadera Alfa przytuliła mnie i zaczęła płakać. Nie miałem pojęcia co mam robić.
-Darksusku....-wychlipała.-Ale jak?
-O kogo chodzi?-zapytałem.
-Czyli nie pamiętasz... Nie ma się co dziwić... byłeś taki mały...-mruknął basior również podchodząc do mnie.
-Tak dawno...-wyszeptała cicho wadera.
-Przepraszam bardzo, ale ktoś mógłby wyjaśnić co się tu dzieje?-wtrąciła Diana.
Chętnie zadałbym to samo pytanie, pomyślałem.
Samiec Alfa westchnął.
-Kiedyś nie my byliśmy Alfami tej watahy... Mój brat i jego żona nimi byli...-zaczął basior.-Ale pewnego dnia po prostu zginęli zostawiając potomka, ale zbyt małego żeby przejął władzę, więc oddano przywództwo nad watahą nam i naszym potomkom.
Samica Alfa potakiwała.
-Ten mały szczeniak miał na imię Darksus-ciągnąc dalej popatrzył znacząco na mnie.-Ale i jego później zabito.
Teraz rozumiem jeszcze mniej, pomyślałem.
-Szaman-przekierował wzrok na dowódcę (który stał podejrzanie blisko Diany) miał przywrócić go do życia... Ale coś poszło nie tak i duch młodego wilka uciekł...
-I teraz jesteś tu... Pozostaje pytanie tylko jak...-dokończyła wadera.
Usiadłem z wrażenia.  Wiem skąd pochodzę! Nie nazywam się Dark Raylupus, tylko Darksus. I to faktycznie nie jest moje ciało... Czyli tamten dzienny miał rację...
-Słuchajcie łowcy-mój jak okazało się wuj zwrócił się do innej grupy wilków.-Idźcie szybko do lasu i upolujcie coś. Będziemy świętować to, że Darksus żyje i jest tu.
<Diana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz