Wstałam rano i jak zwykle zaczęłam przygotowywać śniadanie. Kiedy już skończyłam robić gofry,trochę mnie zemdliło. Postanowiłam nie zwracać na to uwagi(uznałam,że to z przemęczenia) i wstawiłam wodę. Wtedy na dół zeszła Ericchi.
-Cześć kochanie-powiedziałam z uśmiechem,mierzwiąc jej grzywkę. Znowu mnie zemdliło,ale tym razem mocniej.
-Eri,dokończ śniadanie. Źle się czuję. Córka od razu zabrała się do roboty. Ja pobiegłam do łazienki i chyba nie muszę opisywać co ja tam robiłam. Po piętnastu minutach wyszłam. Przy stole siedziała już reszta rodziny.
-Firnen,co ci jest?-zapytał Solaris. Może to zauważył,a może Eri mu powiedziła. Nie wnikam.
-Nic-rzuciłam. Zabraliśmy się do jedzenia. Ja nie ruszyłam gofrów,ale wypiłam kawę. Dziewczynki musiały iść na jakieś zebranie dodatkowe w szkole(pomimo wekeendu). Solaris dopytywał co mi jest,ale po jakimś czasie dał mi spokój i poszedł do biura. To ja poszłam do lekarza. Po badaniu krzyknął z uśmiechem:
-Gratuluję! Pani jest w ciąży! Zatkało mnie,a lekarz kontynuował:
-Dwa duże i zdrowe basiorki. Podziękowałam i wyszłam. Musiałam z kimś pogadać. Z bratem? Nie,on pewnie ugania się za waderami. Solar? Nie miałam jeszcze odwagi,żeby mu to powiedzieć. Andrea? To chyba nie jest dobry pomysł... To z kim?!,wrzasnęłam w myślach. Livia? Livia! Ona też jest w ciąży. Pobigłam do niej.
-Hej?-odezwałam się niepewnie przed jaskinią. Przywitał mnie Addagion.
-Cześć Fir. Coś się stało?-zapytał.
-Co? Yyy... Tak. Jest Livia? Muszę z nią pogadać.
-Tak,jest. Wejdź do środka.
Wprowadził mnie do salonu. Ładnie tu,pomyślałam. W tym momencie przyszła Livia.
-Cześć. Już jestem-rzuciła.
-Robiłam ciasteczka,ale nie wyszły. Zjarały się-zachichotała.
-Muszę pogadać. Coś mnie trapi..-westchnęłam. Spoważniała. Usiadłam na fotelu,a ona przede mną na sofie. Po chwili dołączył się do nas Ad.
-Bo ten... Ja... No... Ja jestem znowu w ciąży-wyrzuciłam z siebie.
-Gratulacje!-Ad uścisnął mnie serdecznie.
-Czy to źle?-zapytała Livia na widok mojej miny. -Sama nie wiem... Mamy już dwójkę... A ma być jeszcze jedna dwójka. I nie wiem jak to powiedzieć Solarisowi... Bo dzieci to obowiązek itd...
-Hmmm... Masz rację. I chyba cię rozumiem. Też bałam się powiedzieć o tym Ad'owi-uśmiechnęła się Livia.
-A nie powiecie o tym Solarowi? Mam zamiar powiedzieć mu to w swoim czasie...
-Pewnie-odparli chórem.
-Co masz zamiar mi powiedzieć?-odezwał się za nami aż nazbyt znajomy głos,którego tak bardzo nie chciałam usłyszeć. Odwróciłam się. W wejściu stał Solaris. <Livia lub Solar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz