środa, 15 kwietnia 2015

Od Raylupus'a "On i ja THE END "

Krótko podziękowałem Dianie. Za dużo dziwnych i nieokiełznanych odczuć we mnie tańczyło, żeby mówić. Wzbiłem się w stronę nocnego nieba. Wyglądało jeszcze cudowniej niż kiedykolwiek je sobie wyobrażałem. Niczym ciemna narzuta z miliardami migających diamentów. Nie widać było ani jednej chmury kiedy wzlatywałem jeszcze wyżej. Ignorowałem chłodny powiew powietrza, który czochrał mi futro. Czułem się jakbym chciał złapać te wszystkie gwiazdy nade mną. Odwróciłem się i zacząłem szybować. Moim oczom ukazał się księżyc-wspaniały okrągły srebrzystoszary dysk. To było...Niesamowite? Niewiarygodne? Cudowne? A może wspaniałe? Za mało było wówczas odpowiednich określeń. Zniżyłem lot i rzuciłem okiem na każdy teren. Wszystko było kompletnie inne...Bardziej tajemnicze, jakbym oglądał zupełnie inne miejsca. Kiedy wylądowałem w Wilczych Górach, żeby trochę uspokoić serce, które zachowywało się jakby miało zaraz wyskoczyć mi z piersi zacząłem rozmyślać. Wpadło mi, że może ON nie jest taki zły..? Że może jednak można się z nim dogadać..? Może jednak..? Wstałem i zwróciłem pysk ku niebu, żeby jeszcze popodziwiać gwiazdy. Tak, pomyślałem. To jest noc, w której zwrot ,,moje życie" nabiera nowego, lepszego znaczenia. Przybyła do mnie nowa nadzieja na lepsze dni. Zrozumiałem, że ze wszystkich decyzji, jakie kiedykolwiek podjąłem ta o dołączeniu do watahy była najlepsza. Pomyśleć, że przez tyle miesięcy, tygodni, dni... Po prostu unikałem tego. Nagle niebo przecięła spadająca gwiazda, a ja wystartowałem w stronę swojej jaskini. Pod osłoną nocy napisałem do NIEGO list, żeby odczytał go jak przejmie kontrolę. Kartkę wsunąłem pod lustro i poszedłem spać zostawiając mu wolą rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz