niedziela, 3 maja 2015

Od Amai ''Wataha? cz.1'' (cd.Ericchi)

- Boże! Sat, uważaj!- krzyknęłam na całe gardło odpychając basiora od przepaści. Zaciągnęłam powietrze płucami i westchnęłam.
- Zobacz, tam w dole!- wskazał łapą w dół przepaści. Staliśmy na szczycie jakieś góry, tylko że nie zbyt wysokiej. Ze szczytu było widać jakieś piękne tereny. W dole były wierzby płaczące oraz urocze jeziorko. Patrzyłam na wszystko z charyzmą, myśląc, bym mogła tam zamieszkać. Su przekręcił się niepewnie, wyprostował skrzydła i popatrzył w górę.
- Sądzisz, że to tereny jakieś watahy?- powiedział łobuzersko i zrobił fikołka w powietrzu.
- Może... Zejdziemy na dół? Teoretycznie rzecz ujmując, sądzę że na dole będą wilki - uśmiechnęłam się i podrapałam po czuprynie poprawiając kolczyk.
- Będę pierwszy!- Yuuhuuu!- wrzasnął i zleciał na dół nie zważając na skały lub ogólne zagrożenie. Szybko zbiegłam na dół. Basior pływał w jeziorku i pił wodę.
- Satsugai! Jak ja muszę się o ciebie troszczyć - podbiegłam bliżej i rozglądając się dookoła niepewnie zaczęłam pić wodę. Byłam do prawdy, wysuszona w zupełności.
Nagle usłyszałam szelest. Wystawiłam pysk z wody i rozejrzałam się w około.
- Sat? Chyba ktoś nas obserwuje - przygryzłam z lekka wargę zbliżając się do basiora.
- Za bardzo panikujesz Amai, czasem możesz poluźnić wodze. Nikogo tu nie ma - zaśmiał się.
- Powiedział pan od koszmarów. Niegrzeczny mój niewolnik - prychnęłam.
- Taa... Na pewno - popatrzył w odbicie.
Odwróciłam się lekko i niemalże nie wyskoczyłam w powietrze. Krzyknęłam i odwróciłam instynktownie głowę. Za mną krok w krok stała biała jak śnieg wadera z szarymi cętkami gdzieniegdzie oraz bujną czarną grzywą. W jej wyglądzie wyróżniały się zielono-niebieskie oczy.
- Kim jesteś?- zapytałam z niepewnością.
- Ericchi. Będę jak dorosnę Alfą Główną tej watahy. Na razie jest mój tata, potem będę ja. A, wy to kto?- popatrzyła na nas podejrzliwie.
- Ja droga panienko jestem Satsugai - basior odepchnął mnie, po czym wpadłam częściowo do wody.
- A twoja towarzyszka?- wychyliła łeb i spoglądała ukradkiem na mnie.
- A ona... To emm... Reszta - machnął łapą i znowu zgapił się w Ericchi jak w obrazek.
- No wiesz co!- wstałam szybko i odepchnęłam go w stylu ''Co ty robisz??!''.
<Ericchi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz