- Chwila, jak ty tu zostajesz ja nie uciekam!- krzyknęłam i ustałam w miejscu jak słup.
- Nie! Uciekaj!- wrzasnął ponownie.
Popatrzyłam na wrota wejścia do ''okręgu''. Kamienie zlatywały na jedyną drogę wyjścia. Z pośpiechu przecisnęłam się przez stos mniejszych odłamków skalnych, które leciały na tak łatwo, jakby ktoś z dzbanka wylewał wodę.
- Sasuke!- prześlizgując się krzyknęłam ostrzegająco.
Basior zwyczajnie nie mógł nic zrobić i przecisnął się przez przejście przed spadnięciem na niego olbrzymiego głazu.
- Uff... Nic ci nie jest?- zapytałam i podbiegłam do niego.
- Mi? Nic - parsknął.
- Coś nie tak? Widzę, że zbytnio dobrze ci nie jest - pociągnęłam go za łapę w dół by usiadł.
Zdawało mi się, że zaraz niemal zemdleje.
Zdziwiona i pełna poplątanych emocji próbowałam mu pomóc. Sasuke, chciał wstać oraz właśnie... Biegac?
- Sas, wiem że coś jest nie tak, USIĄDŹ - wrzasnęłam.
Wtedy basior mnie usłuchał i odpoczął chwilę.
- Dobrze już?- zapytałam po chwili.
- Sądzę że tak - podrapał się po głowie.
- Chyba dostałeś porządnie w głowę, prawda?- zmartwiłam się.
- Nie pamiętam... Chyba...- zabrałam mu głos.
- Może masz wstrząśnienie mózgu!?
- Nie... Pamiętam wszystko tylko uderzenia nie - znowu przekręcił głową.
- Oby było dobrze - wstałam i otrzepałam się z kurzu.
Popatrzyłam na zawolone przejście do miejsca gdzie zginął mój kuzyn. Całe sklepienie i łuk bylo niedostępne do przejścia. Mogło było tam wejść tylko drogą powietrzną.
- Co to było...- pomyślałam.
- Teraz chodź, idę zawiadomić ojca co się stało! Detektywi muszą to rozwiązać, wiec że to raczej nie był przypadek - przygryzłam wargę i pomogłam basiorowi wstać, mimo tego że odrzucał z lekka pomoc.
<Sasuke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz