piątek, 8 maja 2015

Od Miranda "Wyprawa po Lodowy Kryształ cz3" (cd. Snow)

-A gdzie jest ta cała góra?
-Nie wiem, ale na pewno poza granicami naszej wataszki - zamyśliłem się. - Ale ze mnie idiota! Zapomniałem o mapie, którą znalazłem w dzienniku.
Wyciagnąłem mapę i rozwinąłem ją. Snow popatrzył się na mnie zdziwony.
-Skąd wziałeś tą mapę?
-Z torby. Nie zauwarzyłeś, że ją ze sobą zabrałem?
-Nie.
-A myślisz, ze gdzie trzymałbym tą flaszeczkę z wodą?
-No tak. To gdzie jest ta góra? - Snow przyjrzał się mapie. - Tu, są Góry Halkenu. Hmmm. Za nimi są jakieś góry. Jedną z nich musi być górą Ellassmin. Tylko, która?
-Oto jest pytanie. Pewnie najwyższa.
-Rany, ale daleko do niej jest.
-Pewnie masz rację. To po co czekamy? Lepiej choćmy tam już teraz.
-Dobra, dobra.
***************
Po długiej wędrówcre, wreszcie zbliżaliśmy się do pasma gór. Jakieś sześć godzin temu przeszliśmy przez góry Helkenu i skierowaliśmy się na połódniowy zachód. Droga czami nie była bezpieczna, ale co to dla nas?
Podrózowaliśmy spokojnie, robiliśmy sobie przerwy na dpoczynek i w ten sposób prawie dotarliśmy na miejsce. Zostało nam jeszcze tylko troche...
-Ej Mir! Mam pytanie. Jak dokłądnie działa ten kryształ?
-Hę? Sorka zamyśliłem się.
-Co robi "Lodowy Kryształ"?
-Przecież ci już mówiłem. Zwiększa dziesięciokrotnie twoje śniegowe moce.
-Aha... Rzeczywiście już mówiłeś, zapomniałem.
-Tak się troche zastanwiam...
-Ale, że co?
-Nic, tylko głośno myślę.
-To już nie myśl.
-Co prosze? - spojrzałem się na Snowa z wyżutem, ale on tylko się roześmiał.
-Chciałem powiedzieć, żebyś już niemyślał, bo dotarliśmy na miejsce - Snow wskazał na górę, o którą się opierał.

 -O luju, ale wysoka! Jak my wejdziemy? - zapytałem.
-Eee... normalnie?
-No tak - zaśmiałem się i wtedy wpadłem na pewien pomysł. - A może polecimy na górę?
-Polecimy?
-No tak zwyczajnie.
-Dolecisz?
-Oczy wiśnie, że tak. A ty?
-O mnie się nie martw.
-Ok. Lecimy?
-Jasne. Tak będzie najłatwiej.
Szybko wzniosłem się w powietrze i leciałem dalej w górę, ale natychmiast coś mnie zatrzymało i rzuciło z powrotem na ziemię. Podniosłem się i potrząsnąłem głową, żeby mi się przejaśniło. Snow podbiegł do mnie.
-Nic ci nie jest? Co to było?
-Ty mi powiedz. Spróbuję jeszcze raz.
Jak powiedziałem tak zrobiłem. Wzbiłem sie znowu, ale skutek byłten sam. Tak jakbym odbił się od ściany.
-Lepiej przestań, bo coś sobie zrobisz.
-Ta góra musi tworzyć jakieś pole siłowe, które nie pozwala wlecieć na szczyt - rozmasywałem sobie czoło. - Chyba będziemy musieli się wspiąć.
Obaj natychmiast podnieśliśmy pyski i popatrzeliśmy w górę, by spróbować dojrzeć szczyt. Bezskutecznie...
-Jakoś to przeżyjemy - powiedział Snow. - No choć.
*************
Kiedy wspieliśmy się na szczyt Ellassminu, zobaczyliśmy superowy widok. Ale poza nim na szcycie znajdowały się tysiące lśniących, lodowych płatków śniegu. Mocno przykuwały uwagę... bardzo mocno... Kiedy tylko na nie spojrzałem nie mogłem oderwać od nich wzroku. Były takie piękne... Takie wspaniałe... Takie... cudowne... hipnotyzujące...
-Ej...Snow - prawie nie mogłem nic powiedzieć. - Myślisz, że... jedna z nich - odchrząknąłem. - To ta, której szukamy?
Snow nie odpowiedział, bo miał ten sam problem, a ja wyciągnąłem łapę w stronę jednej z nich. Tak ładnie na mnie "mrugała". Kiedprawie chwyciłem śnieżynkę, coś jakby grzmotnęło i odzruciło mnie od płatków. Wstałem chwiejnie, zaskoczony tym co się stało przed chwilą. Rozejrzałem się. Za mną stał duch jakiegoś basiora. Wskazał na mnie łapą i warknął:
-Nie ruszaj ich!
Zerknąłem szybko na Snowa, ale on nadal byłzapatrzony w płątki.
-Snow! Mamy towarzystwo.
Basior niechętnie odwrócił głowę i spojrzał się na ducha. CHyba go oszołomiło, bo stanął jak wryty.
-WHITE?!
-Hę? Wy się znacie?
-To mój brat.
-Że co?
-Snow? - zapytał duch.
***********
-Co ty tu robisz White? Przecież ty..
-Wiem, umarłem - dokończył duch. - Ale pośmiertnie zostałem wybrany na strażnika Lodowego Kryształu przez magów ze śnieżnego klasztoru. Kto inny lepiej by się nadawał niż praktycznie niezniszczalny duch byłego Frozelies'a? A co ty tu robisz Snow?
-Przyszedłem po drugi składnik do kryształu. NIe mogę uwierzyć, że...
-Jak to drugi składnik? - przerwał mu White.
-Normalnie. Razem z Mirnadem - tu wskazał na mnie łapą - zdobyliśmy już jeden. Mir pokarz butelkę.
Pogrzebałem chwilę w torbie i wyciągnąłem butlę z arktyczną wodą. Podałem ją Snow'owi, który pochwalił się nią bratu. Duch spojarzał się na butelkę i powiedział coś co mnie i Snow'a bardzo zaskoczyło:
-To nie jest arktyczna woda.
-Jak to? - zachłysnął się Snow?
-Po pierwsze: wyczułbym, gdyby to był prawdziwy składnik. Po drugie: spotkałbym was przy Wietrznym Jeziorze, gdybyście mieli tam dotrzeć, by zebrać pierwszy składnik.
-No nie... -westchąłem.
-To gdzie jest to całe "Wietrzne Jezioro"?
White podszedł na skraj szczytu i wskazał w dół. Razem ze Snow'em podeszliśmy do niego i spojrzeliśmy za jego łąpą. W oddali dojrzeliśmy spore jezioro. Nawet z tąd było widać, że jest całe skute lodem. Snow spojrzał na mnie, a ja na niego.
-I co mamy teraz zrobić?
-Może lepiej najpierw zbierz już ten płatek, bo nie mam zamiaru wchodzić na tą górę jeszcze raz. Puźniej się pomyśli co dalej.
-Okej, okej..
Wróciliśmy do śnieżynek. Snow nie chciał spojrzeć na żadną z nich.
-Jak mam wybrać odpowiednią, skoro każda tak hipnotyzuje, bym ją wziął?
-Uważaj. Jeśli się pomylisz każda się rozpadnie i stracisz szansę.
-Co?!
-No to pięknie...
-To co ja mam zrobić? Każda wygląda podobnie. Skąd mam wiedzieć, która to ta jedyna?
-Nie myśl. Poczuj.
Zastanowiłem się nad wskazówką ducha. Chyba ma rację...
-Snow. Spróbuj zamknąć oczy i wyczuć tą, która cię "przyzywa".
-Co?
-Zamknij oczy i skup się na tej, która do ciebie mówi.
-Rany... Okej spróbuję...
<Snow?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz