- Jeśli nawet jest to prawdą, to ''coś'' mojego ojca ani żadnej alfy nie zabije. Moja rodzina, tylko szczególnie alfy są nieśmiertelne! Tata chociaż spróbuje to coś wygnać z naszej watahy. Teraz niestety, ale musisz odpocząć. Przepraszam, ale chodźmy już z tego miejsca - powiedziałam szybko popędziłam kanionem.
***
Sasuke obudził się w jaskini. Siedziałam nad nim ja, Io i pielęgniarka Mistic.
- Wszystko w porządku?- dopytałam przekrzywiając głowę.
- Co się stało?- przeciągnął się.
- Mimo wszystko straciłeś przytomność. Masz guza na głowie, ale będzie już lepiej -odrzekła Mistic kładąc basiorowi na czoło lodowy okład.
- Czemu mnie zabrałaś?!- zapytał znowu.
- Wiedziałam, że i tak zemdlejesz. Oberwałeś w głowę, gdybyśmy nie wyszli z kanionu byłoby z tobą jeszcze gorzej. Solaris - mój ojciec i wujek Artemis w to miejsce wysłali już pełno wilków. Odblokują przejście i poszukają kolejnych tropów - wytłumaczyłam.
Położył się z powrotem na podłogę jaskini. Io stała przy Sasuke, jak i Mistic. One wiedzą jak się nim zająć - pomyślałam i dyskretnie wyszłam z jaskini.
Poszłam do jaskini alf. Była w niej cisza i panowało głuche echo moich kroków. Wszyscy wyszli w ''inspekcji'' do kanionu. Zmęczona położyłam się w wyrku w pokoju i zasnęłam.
<Sasuke?Io?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz