- Jestem Luna - usłyszałem głosy wadery i basiora.
Nastawiłem uszy i spojrzałem z górki w dal. Akurat wyszedłem na spacer z Dianą, i obserwowaliśmy widoki, chociaż jej to nie obchodziło. Próbując ją rozśmieszyć i ściszonym tonem głosu recytowałem kawały. Diana również spostrzegła nieznajomego basiora z Luną oraz wyprężyła grzbiet. Zaczęła się do nich skradać z niemal pionowej, porośniętej pełnymi ilościami drzew pionowej górki.
- Pstt... Diana?! Co ty robisz?!- krzyknąłem.
- Uczę się polować, wystraszę ich tylko troszkę - zaśmiała się szyderczo i zanim miałem ją powstrzymać już była na dole.
Na to zza krzaków wychylił się Bonnie. Razem patrzyliśmy z zaciekawieniem co robi Diana, a że była trudnym szczeniakiem mogła zrobić wszystko. Jednym skokiem była już na Lunie i lekko ugryzła ją w lewe ucho.
- DIANA - krzyknąłem i zleciałem na dół.
Luna szybko poradziła sobie z ''dzieckiem wampira'' oraz spojrzała na mnie.
- Kim jesteś?- spytałem się basiora, a Diana jakby nigdy nic przytuliła mi się do przedniej łapy.
- Jestem Sugar - oznajmił.
- A ja Artemis, alfa watahy - wyjaśniłem i nadal nie spuszczałem wzroku z waderki.
- Tak mi się wydaje... Sugar chciał dołączyć - zabrała mu głos Luna.
- Ahh, tak? Proszę, proszę. Możesz dołączyć - teraz patrzyłem w kierunku Bonnie'ego schodzącego do nas z górki.
Zakręcił uszami i podszedł robotycznym krokiem do nas.
- Witam wszystkich - powiedział i mrugnął zarazem.
Sugar jak i Luna skinęli głowami.
- Z drugiej strony przepraszam za Dianę, czasem jest brutalna - uśmiechnąłem się, a wadera zaczęła zadawać kopniaki animatronikowi.
Odszedłem trochę dalej.
- Dobrze, więc... Jakie stanowisko chcesz pełnić?- zapytałem spoglądając na niego spod grzywki.
- Opiekun młodych... Zabijający i... Ginekolog - na to Luna trochę zmazerniała i się zdziwiła.
Nie od dzisiaj basior przyjmuje takie stanowisko.
- Ja się ciebie boję- śmiejąc się oddaliła się o kilka kroków.
Ja również się zaśmiałam, nie spuszczając oka z Diany i animatronika. Co by się stało, gdybym ją zgubił! Solaris by mnie prędzej zabił.
- Dobrze, dobrze. Jaskinia? Zaprowadzę cię, chodź za mną - odrzekłem kierując się w kierunek północny.
<Sugar?Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz