sobota, 7 marca 2015

Od Raylupusa ,,On i ja cz.1" (cd. Artemis)

Wstałem. Uśmiechnąłem się na widok złocistych promieni słońca. Rozejrzałem się i o odetchnąłem z ulgą. Nic tu większego się nie stało. Otrzepałem się z kurzu i wyruszyłem w poszukiwaniu śniadania. Po kilku godzinach krążenia wylądowałem. Pustka. Zrezygnowany poczłapałem w stronę mojej jaskini. Po jakimś czasie dostrzegłem mały krzaczek malin. Było na nim kilka skromnych kępek owoców. Rzuciłem się na nie łapczywie. Po maleńkim posiłku usiadłem na pniaku po obalonym drzewie. Mój brzuch domagał się więcej. Zaczynałem mieć dość życia pustelnika. Musiałem tu być, bo nie chciałem mieć na sumieniu JEGO czynów. Ale górski teren nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zrozumiałem, że nie mam już chyba wyboru i muszę poprosić GO o pomoc. Z trudem mi to przychodziło, ale przemogłem się i  wreszcie wkroczyłem do jaskini. Podszedłem ostrożnie do zasłony znajdującej się w moim domu i jednym ruchem łapy odsunąłem ją. Cały spięty popatrzyłem na mojego niby brata. Stał tak samo jak ja, ale był bardziej wyluzowany. Uśmiechnął się na mój widok.
-Jednak przyszedłeś-zaśmiał się.-Sam już nie potrafisz zapewnić sobie jedzenia?
Starałem się zachować spokój.
-Prawda... Chyba domyślasz się czego od ciebie chcę?
-Tsa...-ziewnął ukazując ostre zęby.-Ale nie wiem, czy to zrobię...-na jego pysku pojawił się wredny uśmieszek.-Mam ważniejsze sprawy do roboty...Teraz zasłońże to lustro... nie chce mi się z tobą gadać, a słońce mnie razi.
Po tych słowach razem naciągnęliśmy zasłonę. Usiadłem pod ścianą i zacząłem się zastanawiać. Nie wiem jak długo tak kontemplowałem, ale  nagle poczułem woń wilka. Chyba wadery. Zauważyłem, że zaraz wzejdzie księżyc. Przerażony wbiegłem w głąb jaskini i starałem się jak najbardziej wtulić nos w ziemię, żeby ON tego nie poczuł. Na próżno. Po chwili straciłem kontrolę. Mój wróg zaczął.

**************

Ocknąłem się na drzewie. Popatrzyłem w dół. Stała tam jakaś wadera. Na oko była trochę młodsza ode mnie. Zleciałem z drzewa.
-Cześć-przywitałem się-Co tu robisz?
-A tak sobie postanowiłam przejść się-jej głos wykazywał, że była gotowa do obrony w razie ataku.-A ty?
-Ja? Mieszkam tutaj-mruknąłem.-Raylupus jestem.
-Soul-odparła.-Od kiedy jesteś pod terenami naszej watahy?
-CO?! Jakiej watahy?-zdziwiłem się.
-A, Watahy Zorzy Polarnej. Gdybyś był starszy uznałabym cię za jakiegoś szpiega. Należysz w ogóle do jakiejś watahy?
-Nie z bardzo...-przyznałem.
-To choć ze mną-uśmiechnęła się lekko-Może nasz Alfa cię przyjmie.
Zastanowiłem się przez chwilę. On mógłby wyrządzić komuś krzywdę... Ale po chwili wpadłem na pomysł jak mogę go uziemić. Uśmiechnąłem się na myśl, że tym razem to ja zrobię mu na złość.
-A co mi tam. IDĘ!
Po tej rozmowie Soul zaprowadziła mnie szlakiem na drugą stronę Gór Zatracenia. Byliśmy już zapewne na terenach Watahy Zorzy Polarnej. Zastanawiałem się jaki jest ten ich Alfa. Jak minęło kilka minut spotkaliśmy jakiegoś wilka o niebieskim futrze. Wadera się zatrzymała. Zapewne to był Alfa watahy.
<Artemis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz