- Miło, że rozdajesz waderą kwiaty. To niezwykle dobre podejście - uśmiechnęłam się.- Wiem, że jako basior w ten dzień to mój obowiązek - odrzekł z uśmiechem.
- To dobry czyn i jeszcze raz dziękuję - powąchałam kwiatka ostatni raz i odeszłam dalej do Nozomi.
- Pan Majster dla Ericchi, taaa?- uderzyła mnie łapą w łopatkę.
- Nozomi, wiesz, że... Ehh... Na razie aż tak za bardzo basiorami się nie interesuję?- westchnęłam.
- Wiem, wiem - przekręciła oczyma.
***
Była lekcja eliksirów. Obserwowałam bacznie nauczycielkę Bloody i na każdy ruch jaki robi do warzenia eliksiru.
Siedziałam koło Nozomi, a że w sali było 5 wielkich długich ławek, od ściany do sciany tylko z miejscem na przejście, przede mną na skosie siedziała Diana, a za nią Ray. Próbowałam się skupić na lekcji, zamiast rozmyślać o miłym basiorze.
- Nie jestem taką waderą...- powiedziałam na głos.
- Eri?- trąciła mnie łapą Nozomi.
- Nic... W porządku - znowu spojrzałam w stronę 2.
Jakoś Ray dziwnie patrzył na moją siostrę, ale tak jakby... Chciał a nie chciał. Na nią każdy leci... Szczęściara... Po lekcjach wzięłam torbę i przewiesiłam przez prawe ramię. Ruszyłam w stronę domu. Jednak, kusiło mnie by zajść na boisko. Słońce było już wysoko na niebie. Niebo było prawie bezchmurne z pojedynczymi chmureczkami. W słońcu basiory grali w piłkę. Usiadłam na początku trybun i zaczęłam oglądać ich grę.
<Raylupus? brak weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz