Siedziałam w naszej kryjówce. Sasuke znowu poszedł na polowanie. Wyszłam z kryjówki, by rozprostować kości. Szam sobie bez celu. Wiedziałam, że jeśli Sasuke będzie chciał to mnie znajdzie. Coraz dalej oddalałam się od naszej kryjówki. Wyczułam woń wilków zmieszaną z zapachem krwi. Jakaś wataha ma wojnę. Nagle wyleciał skądś wilk, atakując mnie, krzyknął:
- Gotuj się na śmierć!
- Ani mi się śni - warknęłam, a z mojego ciała natychmiastowo wystrzeliły kolce.
Nie wiem co on do mnie ma. Momentalnie wzniosłam się w powietrze, by uniknąć jego kłów. Wilk na moje nieszczęście także miał skrzydła. W mojej głowie Yuudai mówił „Po co się męczysz? Daj mi go, a twój problem zniknie”.
Wyszeptałam:
-Yuudai’u z kręgów nieumarłych pokaż mu , że nie może Cię pokonać
Chwilę później to Yuudai miał nade mną władzę. Ja nic nie mogłam zrobić. Teraz zacznie się prawdziwa walka. Yuudai to moja ostateczność. On nigdy nie używa skrzydeł.
<Wilku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz