-Ej, nie chowaj się-powiedziałem żartobliwe-I tak cię widzę...
Eri powoli wyprostowała się.
-Nie przeszkadzam?-zapytałem i usiadłem na krześle nieopodal biurka.
Mruknęła coś w odpowiedzi. Uznałem to za brak sprzeciwu.
-Mam pytanie-popatrzyłem na podłogę.
-Hm?-spojrzała na mnie.
-Nie wiesz co czasem ON zrobił ostatniej nocy? Prawie wszystkie szczeniaki o tym gadają, a ja mimo to nie mogę wychwycić o co biega... Dobrze, że nie wiedzą, że on i ja to jedno i to samo ciało...
Przez chwilę Eri coś mruczała, jakby nie wiedziała co powiedzieć. Zeszło jej chyba z pięć minut na pochrząkiwaniu i tym podobnych zanim powiedziała cicho:
-On... pocałował moją siostrę... przy wszystkich...
Zerwałem się z miejsca trącając przypadkowo skrzydłem słoiczek z tuszem , którego zawartość wylała się. Nie wiedziałem co mam myśleć, ani jak go określić. Głupkiem? Wariatem? Każde kolejne tytuły nie pasowały do jego zachowania. Nie mogłem uwierzyć. Wyobrażałem sobie, że to co słyszałem jest kłamstwem, albo złym snem, ale nie...Tak nie było. To była koszmarna żeczywistość. Za pomocą magii zebrałem tusz i żegnając krótko Eri wyleciałem z gabinetu. Pędziłem jakby mnie nie wiadomo co goniło. Leciałem prosto do swojej jaskini. Chciałem powiedzieć MU w oczy co o nim myślę. Samowolki mu się zachciewa. Miałem tego dość. Od wejścia zgarnąłem zasłonę z magicznego lustra.
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?!-ryknąłem.
Minęło kilka chwil nim raczył mi odpowiedzieć jedynie cichym chichotem.
-MYŚLISZ, ŻE MOŻESZ SOBIE OD TAK PARADOWAĆ I...-w tym momencie przerwał mi.
-Uspokój się-mruknął z wrednym uśmieszkiem.-Co ci przeszkadza, że się zakochałem? Twoja pora to była? Twoja świadomość?
-NIE, ALE MOJE CIAŁO TY TĘPAKU!
-Nasze-poprawił mnie ironicznie i rozkazał zasłonić lustro.
Zacisnąłem zęby ze złości na niego. Wybiegłem z jaskini i poleciałem do pierwszego lepszego lasu. Nie wytrzymałem i z furią strzelałem w drzewa, głazy i ziemię. Niszczyłem wszystko naokoło. Ileż bym dał, żeby móc to wszystko zrobić jemu... Po kilku minutach dosłownej apokalipsy z mojej strony wylądowałem na stercie gruzów, która została po jednym z kamieni. Oddychałem ciężko. Uspokoiłem się trochę i wstałem, po czym zobaczyłem jedną z sióstr, która mierzyła wzrokiem moje ,,dzieło".
<Eri/Diana>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz