niedziela, 8 marca 2015

Od Artemis'a ''Dzien Wader cz.1'' (cd.Sunset)

Rano wyruszyłem do jaskini Sunset. Była już wiosna. Przebiśniegi kwitły na łące, białe, śnieżne i pachnące. Ociekające poranną rosą w pięknym lesie. Czyste, rześkie poranne powietrze przeszywało moje płuca. Wiele kwiatów wyszło z pod wilgotnej ziemi, po długiej i mroźnej zimie. Po tylu śniegach, po tylu płatkach białego puchu, latającym w powietrzu. W końcu słońce mogło zgrzać moje troszeczkę jaśniejsze futro niż w lecie. Wystawiłem nos do wiatru i pozwoliłem by setki zapachów trafiło do mojego nosa. Było tam pełno zapachów, ale jedno przykuło mnie zupełnie- WIOSNA! Przeskakiwałem kolejno powalone, uśpione kłody drzew, zwalonych przez niezwykle mocne i groźne śnieżyce. Wiosna tętniła mi żyłach, czułem ją całym ciałem i umysłem. Co może tak uszczęśliwić, jak po szarych i białych widokach  można zobaczyć żywy, tryskający życiem zielony?!. Zielone drzewa, powoli puszczające pąki. Kwiaty, pachnące jak najlepsze perfumy z najlepszych drogich sklepów w Nowym Jorku. I nie tylko piękna, wiosna. Nie tylko czas, kiedy wypoczęte ptaki wracają z południa. Dziś Dzień Wader! Święto w którym można obdarować czymś swoją ukochaną. Niektórzy sądzą, że to święto nie ma sensu. Jednak, ja sądzę, że fajnie jest dać komuś upominek i cieszyć się... Hmm... Cieszyć się sobą i spędzić wspólny czas. Pobiegłem na piękną, wiosenną polanę. Łąka... Urocza łąka z niezwykle ładnymi kwiatami. Tulipany, krokusy, żonkile, i inne rośliny. Trochę pobiegałem po łące i pozbierałem czarujący bukiet kwiatów. Pachniał tak mocno i miodowo, że mogłoby je zjeść. Pobiegłem z bukietem do jaskini Sunset. Wyprostowałem się pod wrotami, chrząknąłem i zapukałem łapą w próg jaskini.
Nagle wyszła z niej Sunset.
-To dla pani z okazji Dnia Wader - uśmiechnąłem się.
- Och, Artemiś!- przytuliła mnie.
Wzięła bukiet i powąchała kwiaty.
- Wiedz, że to jeszcze nie wszystko - dodałem.
- Nie?- spojrzała na mnie spod grzywki.
- Chodź za mną - zaśmiałem się i zaprowadziłem waderę do pewnego miejsca.
Były to tereny polany/łąki, gdzie dalej zbierałem kwiaty. Zasłoniłem Sunset oczy i po chwili odsłoniłem.
Zobaczyliśmy niezwykłe drzewo:

- Jakie ono piękne!- Sunset podbiegła do drzewa.
Na korze był napisany cały alfabet.
- A cóż to za zagadka Artemisiu?- spytała.
- Między literami ''R'' i ''U'', jest najpiękniejsza osoba na świecie jaką znam - powiedziałem.
Sunset nakierowała wzrok na te dwie litery. Między nimi były litery ''TY''.
- Jakie to słodkie- przytuliła mnie.
Wtedy dałem jej słodkie co-nieco.
***
- To będzie ciąg dalszy niespodzianek?- siedzieliśmy pod różowym drzewem.
- Pewnie, że tak - uśmiechnąłem się.
<Sun?:3 Jakiś naszyjnik czy cuś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz