Wczorajszego dnia położyłam się dość wcześnie. Śniłam o kimś w kim się zakochałam. Na chwilę zapomniałam że był to sen. Obudziłam się rano, czułam że doskwiera mi głód. Jednakże nie chciałam nigdzie wychodzić bo czułam że spotkam tego kogoś...
Ale głód zwyciężył i ruszyłam na łowy. Po czasie wytropiłam stado danieli i ruszyłam ich tropem. Schowałam się w bujnej zieleni i czekałam cierpliwie. Nagle usłyszałam trzask. Jelenie zaczęły uciekać a ja szybko ruszyłam za nimi. Rzuciłam się na jedną, lecz w ostatniej chwili ona zrobiła unik a ja spadłam i poturlałam się w wzgórza, na dodatek na kogoś wpadłam. Wstałam szybko i się otrzepałam.
- Nic ci nie jest? - powiedziałam na leżącego basiora lekko przejęta
- Nie dzięki - wilk wstał a ja nie mogłam uwierzyć gdy się do mnie odwrócił przodem.
Zrobiło mi się gorąco i się lekko zarumieniłam. Nie wiedziałam co dalej powiedzieć, jakby ktoś wyjął mi wszystkie słowa lub odciął język. Ciągle odwracałam wzrok. Aż nagle postanowiłam coś powiedzieć.
- Jesteś... ? - spytałam go o imię
- Kaigy.. - odparł krótko, usiadłam. Nie wiedziałam jak dalej potoczy się rozmowa..
<Kaigy?? ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz