wtorek, 10 marca 2015

Od Darklupus'a "On i ja cz.8"(cd.Eri)

Już przygotowywałem pazury, żeby się jej pozbyć, ale zanim zdążyłem zbliżyć łapę do szyi tego wybryku natury usłyszałem głos Diany:
-Zostaw, szkoda fatygi-machnęła łapą.
-W sumie to masz rację-powiedziałem przez zęby.-Po co mam się męczyć, skoro takie słabe bubu długo i tak nie pożyje?
Jasnej waderze zbierało się na płacz. Byłem zadowolony z siebie. Uwolniłem ją z uścisku, po czym podszedłem do lepszej alfy i kontynuowaliśmy spacer. Opowiedziała mi o sobie, ja jej trochę też. Kilka godzin po północy odprowadziłem ją do jaskini i pożegnałem się. Ja cię, w życiu bym nie pomyślał, że taka potężna i piękna wilczyca może być spokrewniona z takim nie wiadomo czym. Wracając do siebie wpadłem na kolejny pomysł jak mogę tamtego boidudka nastraszyć. Po załatwieniu sprawy ułożyłem się na legowisku ostrożnie, żeby nie zepsuć swojego dzieła. Zasłoniłem oczy, bo wstawało słońce.
*przemiana*
Wstałem od razu. Nie wiem jak to możliwe, ale widziałem jak ON potraktował Eri. Nie  mogłem wytrzymać i skoczyłem na cztery łapy i przygotowałem się do lotu. Nagle poczułem, że przednie łapy kleją mi się do podłoża. Ja je zobaczyłem oniemiałem. Były o łokcie czerwone. Coś, czym były pokryte spływało na skalną podłogę. Kiedy pierwszy szok minął podniosłem łapę i powąchałem. To nie była krew, tylko..... WIŚNIOWA KONFITURA! Wkurzyłem się. Mam GO naprawdę dość! Pośpiesznie zmyłem klejący delikates z siebie i niemalże z prędkością światła poleciałem w stronę miejsca, gdzie w nocy ON pozostawił Eri. Ciągle tam była. Leżała zwinięta w kłębek na ziemi. Podleciałem do niej i trąciłem ostrożnie skrzydłem w ramię.
-Odejdź potworze...-wyszeptała.
-To ja Eri-powiedziałem delikatnie.
Odwróciła głowę w moją stronę.
-Ja... chciałbym cię z całego serca przeprosić za to, co ON powiedział do ciebie. Ja i on to dwie różne osoby. Nie przejmuj się tym co mówi. Wstań... Jeszcze raz przepraszam... Ja nie uważam, że wyglądasz źle... Wcale nie masz wiewiórczego ogona, a takie wyjątkowe oczy nadają ci według mnie uroku.
Eri wstała z moją pomocą. Swoim skrzydłem powachlowałem trochę, żeby ją otrzepać z kurzu.
<Eri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz