- Cieszę się że cię poznałem - popatrzyłem w wąwóz, a potem odwróciłem głowę w stronę wadery.- I... Ogólnie cieszę się z tego, że chciałaś spędzić czas z takim kimś, jak ja... Bym się na pewno teraz nudził i chodził po lesie bez powodu. Dziękuję- uśmiechnąłem się.
- Nie ma sprawy... Ja pewnie też bym nie miała nic do roboty... Oprócz mojego stanowiska, co wypełniam codziennie - zaśmiała się.
Wtedy zrobiłem coś nieoczekiwanego. Pocałowałem waderę z usta. Szybko się ogarnąłem. Wstałem energicznie, ostatni raz na nią spojrzałem.
- Co ja zrobiłem?! Ona NA PEWNO kogoś ma! Jestem potworny - pomyślałem i uciekłem.
Słyszałem tylko echo w oddali niesione przez skały kanionu. Biegłem ile sił w łapach. Taka wadera, na 100% była już kogoś. Miała mnie może jako zwykłego znajomego, a ja takie rzecz wyprawiam. Powinienem się opanować, ale kusiła swoimi malinowymi ustami jak wąż (JAM PRZECZYTAŁAM BIBLIĘ!). Stało się. Nie wiem czy mi wybaczy, ale jeśli tak będę tylko znajomym, który tylko spędzał z nią czas mniej niż dzień. W jaskini zwinąłem się w kulkę. Zakryłem twarz ogonem i czekałem, sam nie wiem na co. Nade mną zwisała czyjaś głowa. To była Elise, która miała domekulepiony z sieci w górnym rogu jaskini.
- Coś nie tak?- zapytała.
Przetarłem oczy łapami i spojrzałem na nią.
- Tak- westchnąłem.
- Eh... Wiem, że coś z tobą nie tak... ARI - krzyknęła.
- Nie wiem...
- MÓW!
- Dobra...- opowiedziałem jej całą sytuację.
Wadera westchnęła, dotknęła mojego ramiona.
- Znam cię już dawno, Ari. Nie sądziłam, że masz takie zapędy do wader...- kontynuowała, ale chciałem jej przerwać.
- Ale, powinieneś iść jej poszukać. Mimo wszystko - odpowiedziała.
- Nic innego nie zostaje!- znowu wspięła się po ścianie.
Wtedy wstałem z miejsca, wziąłem głęboki oddech i poszedłem szukać Daisy.
<Daisy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz