- Coś...Nie tak? - zapytałem.
- NIE. - powiedziała głośnym szeptem.
Podrapałem się w głowę. Nie wiedziałem od czego zacząć rozmowę.
- Cóż, jesteś w Slysenyssie? - zapytałem po chwili.
Kiwnęła głową.
- A ja w Treacstones'ie... - westchnąłem.
- Jutro mamy z wami lekcje W-F i transmutację...Jeśli się nie mylę, a nie mylę się nigdy - odwróciła głowę.
- Nigdy? - przewróciłem łobuzersko i sarkastycznie oczami.
- Tak - nadąsana patrzyła w innym kierunku.
- Każdy popełnia błędy - zaśmiałem się i ''zawisnąłem'' nad nią.
Pierwszy raz wykorzystałem moc lewitacji.
- Ale ja nie i kropka - tupnęła łapą w piach.
Gdyby piach był ziemią, już by zrobiła w niej dziurę, ale piasek koordynuje wstrząsy.
- A co by się stało gdybym powiedział że się mylisz - zaśmiałem się.
- Mówiłam, CI! Nigdy się nie mylę! Nigdy! - wrzasnęła.
- Chwila...Ty jesteś w Slysenyssie! - warknęła.
- Łatwo cię wkurzyć - uśmiechnąłem się.
- Nie! - oburzyła się.
- Napra...- przerwałem.
Przypadkowo , nie wiem jak wylądowałem prawie na waderze dotykając się noskami.
<Dracuna, nie bądź zbyt ostra>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz