-Nie no,super. Miło że zwróciłeś na nas uwagę tych tu-wskazałem łapą dookoła-rzuciłem.
-Oj-wzruszył ramionami.
Odwróciliśmy się tyłem do Firnen. Jej koń od razu rzucił się w wir walki. Zacząłem podziwiać to zwierzę. Było śmiertelnie dokładne.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!-usłyszałem wrzask.
Odwróciłem się szybko. Alfa tej... A'la watahy porywał moją siostrę. Rzuciło się na mnie kilka małych potworków.
-Wynocha!-krzyknąłem.
Nagle trawa zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie. Pochłonęła szybko stwory i wróciła do poprzedniej formy.
-Jak to zrobiłeś?-zapytał Sonatan.
-Nie wiem-odpowiedziałem.
Fire przeklinał. Nawet tego nie powtórzę. Spojrzał na nas z pogardą.
-Nie pozwolę wam wsiąść na mój grzbiet. Okropnie śmierdzicie-rzucił.
-TY GADASZ?!-zawołaliśmy chórem.
-To takie dziwne?-zapytał złośliwie.
-Uhm... Gdzie on mógł pójść z moją siostrą?-spytałem.
Zaczęliśmy rozglądać się z Sonatanem. Nic. 30 minut na nic. Fire tylko zaśmiał się ironicznie.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał mój kumpel.
-Z was-odparł ogier.-Ciekawe dokąd mógł zabrać Firnen. Może do swojego zamku? Jakby co to jest tam-wskazał kopytem przed siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz