sobota, 27 grudnia 2014

Od Addagion'a ''Happy Birthday...To me cz.2''(cd.Diana)


Na drugi dzień wstałem roześmiany i z lekkim uśmiechem na twarzy. Przeciągnąłem się i poszedłem do kuchni. Tam już od rana pracował Sonatan. Wszedłem powoli do kuchni. Oparłem się o próg drzwi.
- Jak tam? - zapytałem Sonatana.
- Piekę ciasto - zaśmiał się.
- Ale...Z czym? Wiesz że my nie jemy tak ''normalnie'' - zapytałem go ponownie.
- Wiem, ale symbolicznie - uśmiech nie znikał mu z twarzy.
-Wreszcie ta wymarzona dojrzałość! - zrobiłem łapą ruch w stylu ''Yeah!''.
- A wiesz gdzie jest Arian? - właśnie wyciągał owoce z małej lodówki.
- Powinienem ja się ciebie o to spytać - wzruszyłem ramionami.
- Ja na chwilę wyjdę - uśmiechnąłem się.
Na dworzu było trochę mroźno. Siarczyste powietrze było bardzo ciężkie. Chodząc po ośnieżonym lesie, zobaczyłem Dianę.
- Diana! - krzyknąłem.
Wadera szybko się odwróciła.
- Addagion! - przytuliła mnie jedną łapą.
- Wydajesz mi się coraz wyższa - zaśmiałem się.
- Mam jutro urodziny głupcze. Bedę wreszcie dojrzała i bedę mogła robić co chcę. I muszę się pochwalić, jestem zastępczą alfą - puściła mi oczko.
- To super, cieszę się. Bo ja dzisiaj kończę te dwa lata - westchnąłem.
- Mogłeś tak mówić od razu! - krzyknęła
<Dianka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz