Pewnego dnia stwierdziłam, że chciałabym odbyć kolejną podróż w czasie. Tym razem do przyszłości, nie tak jak ostatnio do średniowiecza... To było straszne. Byłam wtedy kompletnie nieprzygotowana do tak trudnych warunków i nie zabawiłam tam długo. Przebywałam tam około trzech dni... Współczuję wilkom, które żyją w tamtych czasach. Teraz ciekawa jestem niedalekiej przyszłości... Przeniosę się chyba na przód jakieś pół roku, rok, dwa, trzy... Ale nie więcej. Ciekawe czy spotkam drugą siebie? To byłoby całkiem ciekawe.
Gdy tylko to postanowiłam, to od razu popędziłam do reszty wilków, które właśnie kontrolowały pogodę, bo zbliżała się niespodziewana burza, więc im pomogłam, a potem przedstawiłam mój plan. Po krótkim namyśle w końcu zgodzili się. Byłam naprawdę uradowana!
Kolejną i chyba ostatnią rzeczą, którą zrobię przed podróżą to pożegnać się z przyjaciółmi. I moim kochanym chłopakiem. Gdy tylko dobiegłam, najpierw do niego, zobaczyłam, że on podrywa jakąś inną waderę, a potem ją pocałował...
- Matt! - krzyknęłam z przerażeniem. Spojrzał powoli na mnie i powiedział:
- To nie tak jak myślisz...
- Zdradziłeś mnie... - powiedziałam z płaczem - Dlaczego?...
- Hm... Mam być szczery?
- A czego innego bym niby chciała?
- Więc tak: jeszcze nigdy nie dałaś się pocałować, mało czasu spędzasz ze mną, tylko ciągle z tą twoją przyjaciółeczką... - kpił, ale jeszcze nie skończył mnie upokarzać - Nawet ona jest lepsza od ciebie, bo... Zastanówmy się... Ma charakterek. Ja takie lubię. Trudne i niedostępne. Nie takie zwyczajne i szare, nawet jeżeli jesteś tutaj młodą Alfą... Jak ma na imię ta twoja przyjaciółka? Chyba K...
- Nie mów dalej!... - wyszlochałam. Miałam go dosyć. Wybrałam złego basiora... Jak ja mogłam być taka ślepa?!
Pod wpływem emocji już się przeniosłam w czasie nie mówiąc ani słowa swojej przyjaciółce. Dowie się od innych. Otworzyłam delikatnie oczy. Nagły błysk światła kompletnie mnie oślepił. Zamknęłam ponownie oczy. Leżałam na ziemi. Odczekałam jeszcze chwilę, po czym otworzyłam oczy szerzej. Byłam w jakimś lesie. Dziwne... Może po prostu to jakiś skutek uboczny? Byłam przecież na chmurach. Z resztą nieważne. Chwiejnie wstałam i otarłam łapą łzy, po czym zaczęłam się zaciekawiona rozglądać, próbując ustalić, w którym roku tym razem jestem. Postanowiłam poszukać jakiś innych wilków.
Po upływie zaledwie około 15 minut jakaś szara wilczyca w czapce policjantki stanęła mi na drodze i wrzasnęła na powitanie:
<Kazuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz