Szłam sobie po lesie z Midnightem. Rozmawialiśmy o moim bracie.
-Nie lubisz go,prawda?-spytałam.
-Masz rację. Wręcz go NIENAWIDZĘ-odparł.-Chciał cię zabić itd.
-To nie on-oznajmiłam-To Kronos.
-Może i ale w jego cie.....
Nie dokończył. Przewróciłam się na ziemię z krzykiem bólu. Mid zawołał Broma,który zabrał mnie do tego lekarza,który mnie niedawno badał. Ten,wygonił Midnighta. Zamknął drzwi i powiedział:
-To chyba przedwczesny poród.
Krzyczałam z bólu. Zemdlałam z wykończenia. Miałam jakąś wizję. Byłam w niej mglistą postacią,a przede mną stał tytan Kronos.
-Taaak....Na chwilę mnie osłabiliście-rzucił złowrogo.-Ale tym razem to ja was osłabię. Rzucam na jedno z twoich dzieci klątwę. Będzie takie jak ja.
-Nie!-krzyknęłam.
Obudziłam się. Znowu byłam w jaskini lekarza.
-Zemdlała pani. Mam nadzieję,że to jednorazowy przypadek.
Później wszystko odbyło się bez problemów(nie licząc okropnego bólu). Po kilku godzinach do sali wparował Mid.
-Co się dzie.....?!-przerwał na widok dwóch puszystych kulek.
-Basiorek i waderka-rzekłam.
I się rozpłakałam.
-Co jest?-zapytał Mid.
Pokazałam mu basiorka oznaczonego klątwą.
-O mój boże-wyszeptał.
<A Mid ja jestem basiorkiem ;). Jeśli chcesz to ty waderką,a jak nie to ja... Ale mówię od razu. Nie daję sobie rady z tyloma szczeniętami!(Mam jeszcze Tamoryan i Firnen.)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz