czwartek, 27 listopada 2014

Od Silvera cd. Szafira

- Pytanie czy ja mam czas... - odpowiedziałem szorstko
- Silver, proszę - narzekała jak kobieta w ciąży, wywróciłem oczami.
- Jak będę miał czas to przyjdę do jaskini ale to później - oznajmiłem.
- Dzięki - powiedziała.

Ruszyłem przed siebie, odwróciłem się i zobaczyłem cieszącą się Szafire. Skakała na około, aż w końcu znowu wpadła do wody. Ja tylko pokręciłem głową i ruszyłem dalej. Mrok, wszędzie mrok o tak to mój żywioł. Tutaj mogę spędzić resztę życia. Położyłem się na ściółce leśnej. Podbiegła do mnie mała słodka istotka.

- Czego tutaj ? - chciałem być sam.
- Nic, myślałem, że to mój kolega ale jednak się pomyliłem.

Małe białe puchate zwierzątko zaczęło zwiewać. Dogoniłem je i przycisnąłem łapą, żeby nie zwiało. Nagle stało się coś dziwnego małe słodkie stworzenie przemieniło się w czarne, duże stworzenie, które miało uszy dość długie i niebieskie kółka na futrze.

- Co ty jesteś ? - zapytałem zaniepokojony.
- Jestem Darko...mogę być towarzyszem wilka ale nikt mnie nie chce bo jestem czarny. Widzę, że masz ten sam problem.
- Zamknij się nie mam problemu.
- Mogę Ci towarzyszyć ? - zapytał.
- Tak ale nie pod tą postacią, bo pomyślą, że kolejnego wilka sprowadziłem.
- Jasne ale ja tu zostaje. Jak będziesz mnie potrzebował to wiesz gdzie mnie szukać.

Drako zniknął we mgle. Dziwny ten stworek ale sympatyczny.

Ruszyłem dalej przed siebie. Dotarłem w umówione miejsce. Była to ciemna polana skryta głęboko w lesie. Dlaczego ? Tutaj miała stoczyć się walka.

- Widzę, że przyszedłeś ... - warknąłem gdy zobaczyłem Denara.
- Ja nie tchórze tak jak ty .. - warczy.
- Chcesz przegrać ? Chcesz się ośmieszyć ? - kpiłem z niego.
- Stój py*sk ! - krzyknął.
- Jakiś ty kąśliwy ... uważaj, bo zaraz możesz nie mieć tego języka.- wyszczerzyłem kły.
- Nie boję się ciebie - rzekł i przemienił się w Sage'a, demona który w nim drzemie i jest gotowy do mordu.
- Myślisz, że coś mi zrobisz ? - odezwałem się w najmniej odpowiednim momencie.
- Wiesz, że twój czas jest policzony ? - zapytał mnie jakby przez jego struny głosowe przemawiały wszystkie diabły. Przełknąłem ślinę kilka razy. Pomyślałem sobie w myślach , że dam radę i rzuciłem się na niego. Żarliśmy się do krwi. Jego białe futro zmieniało kolor na czerwony. Z pyska leciała mu krew, jego oczy płonęły wpadł w trans. Ja się tylko broniłem. Ucierpiałem niestety. Mój brzuch, pysk, szyja ... z tych miejsc sączyła się spora ilość krwi. Naszą walkę przerwał wilk... Cho*era to Octav ale skąd on się tutaj wziął ? Nikt o tym nie wiedział co ma się tutaj dziać. Stał pomiędzy nami aż Sage'owi emocje opadły i zamienił się w Denara.
- Co się tutaj wyprawia ? - zapytał srogim tonem.
Cisza, milczymy nie chcemy nic mówić to nie miało być tak... tutaj ja miałem się pożegnać z tym wcieleniem a teraz on wszystko zepsuł !
Patrzymy po sobie ... Octavius wodzi za nami wzrokiem. Nie jest zachwycony tym co zobaczył.
Kazał nam wracać do siebie i się nie zbliżać. Mam gdzieś swoje rany, zagoją się prędzej czy później. Najwyżej wda się zakażenie.
Jest popołudnie... kładę się u siebie i mam cały świat gdzieś. Przespałem się dłuższą chwilę po czym wpadła Szafira.
- Oooo ... Co masz czas ? - pyta.
- No powiedzmy, chodź gdzieś się przejdziemy, bo na nic innego nie mam sił - uśmiechnąłem się pod nosem.

Poszliśmy nad wodopój i rozmawialiśmy o wszystkim. Minęła godzina. Wróciliśmy do jaskini a Szafira zadała pytanie ...

< Szafira ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz