Biegłam przed siebie. Wiatr łuskał mi sierść. Uciekałam przed przeznaczeniem, przez moje życie. Ale ono zawsze mnie dogoni.
- Lilly!- krzyczał za mną ojciec.
Przyspieszyłam. Nie chciałam wyjść za jakiegoś...Księcia???! Biegłam dalej.
- Lilly, uważaj!- wrzasnął.
Nie zatrzymałam się. W pośpiechu mój piękny wiatr spadł mi z włosów. Usłyszałam trzask. Chwila, i wylądowałam w lodowatej wodzie. Nie zauważyłam jej. Nie potrafiłam pływać. Opadłam powoli na dno. Otworzyłam oczy, zielonkawe niczym dojrzewające w słońcu oliwki, blakły. Woda zrobiła swoje. Nie żyję. Obudziłam się na jakieś chmurce. Podniosłam głowę i ujrzałam anielskie wrota. Stały przed nim wielkie basiory z potężnymi skrzydłami.
- Gdzie jestem?- zapytałam.
- W niebie - odpowiedział jeden.
- Ale...Umarłam?!- nie dowierzałam.
- Tak - oznajmił drugi.
- Ale moi przyjaciele!- krzyknęłam złowieszczo.
- Możesz ich zobaczyć tylko z góry, nie mozesz już tam wrócić- łzy mi się zawirowały w oczach.
Tak dostałam się do nieba.
THE END THE LONG LILLY HISTORY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz