- Biała?!Slyszysz mnie?- wadera traciła przytomność.
- Co za pajac i debil cię zaatakował!? Nie miał nawet za grosz szacunku dla wadery - warknąłem.
- Szybko, do szpitala już blisko - krzyknął Octavius.
Białem ubywało coraz więcej krwi, wreszcie zemdlała.
- BIAŁA! - płakałem prawie.
Wbiegliśmy do szpitala i zawołaliśmy smoka Zed'a. Miał zatomować krwawienie w naturalny i nieszkodliwy sposób.
**
Minęło kilka godzin, a ja jeszcze siedziałem w opuszczonym szpitalu i gapiłem się w moje odbicie w szybie gabinetu lekarskiego. Nagle zza drzwi wyszedł Zed. Stanął w drzwiach i ścisnął mi łapę.
-Przykro mi...- powiedział smutno.
- CO?! Biała nie może umrzeć!!! A chciałem jej się oświadczyć - padłem na ziemię.
- Daj mi ją zobaczyć - już płakałem.
- Dobrze...- wpuścił mnie na salę.
Na stole operacyjnym leżała Biała z zamkniętymi oczyma. Zalałem się łzami i obcałowałem jej zimną twarz. Stanąłem nad nią i lekko się pochyliłem.
- Czy ty chcesz ją ożywić?- zapytał smok.
- Muszę, musi mi się udać! Nie ma innego wyjścia - wycedziłem i wytworzyłem moc,który ztargnęła do jej serca.
- Teraz trzeba czekać- Zed zostawił mnie na sali.
Czekałem tam kolejne godziny patrząc na sączącą się kroplówkę.
Nagle na monitorze pojawiły się ''wyżynowe'' kreski.
- Biała? - wstałem i nadzieją do niej podszedłem.
Wadera otworzyła zaspane oczy.
- Nie mów nic...Śpij... - pocałowałem ją w czoło.
- Co się stało? - powiedziała ze spokojem.
- Za dużo do opowiadania - dotknąłem moim nosem jej nosa.
Gdy Biała zasnęła przenieśliśmy ją na salę. Powoli dochodziła do siebie.
- Będzie wszystko ok?- pytała.
- Mogę ci to zapewnić. Moja filozofia to ''Umrę z tobą'', albo złamię przysięgę i będę całe życie nieszczęśliwy - przytuliłem ją.
- Ronin... - zrobiła nieśmiałą minę.
- Kocham Cię i nie opuszczę nawet po śmierci - oznajmiłem mężnie.
<Biała?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz