Obserwowałam w na niebie lecące ptaki. Nagle wpadłam na jakiegoś basiora.
- Przepraszam...- wgapiłam się w niego.
Był naprawdę przystojny.
- To nie pani wina - wyszczerzył się.
Zaśmiałam się i popatrzyłam na niego z pod grzywki. Nie wiem ile minut tak na siebie patrzyliśmy. W pewnej chwili wyskoczyłam jak z procy.
- Miałam coś ważnego do załatwienia - przegryzłam wargę.
- A co?- energicznie złapał mnie za łapę i przyciągnął mnie do siebie.
<Rick?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz