- Idź sobie! WYNOŚ SIĘ!!! - wrzasnęłam na nieznajomą waderę.
- Dlaczego?
- Bo ja tak mówię! Wynocha!!
- Coś jest nie tak? - zapytała zatroskana o mnie.
- Żegnam! - nieodpuszczałam.
- Ale co się stało?...
- Amzuka, masz natychmiast SPADAĆ!!! - zaczęłam już powoli tracić cierpliwość.
- Skąd znasz moje imię? - wykrztusiła z przerażeniem robiąc kilka kroków w tył z opuszczonymi ze strachu uszami.
- Nie ważne!! Wynocha!!!
Jeżeli ona tutaj zostanie to ja nie ręczę za siebie... Będę musiała zrobić wszystko, byle żeby się odwaliła i była z dala ode mnie i watahy, do której należę. Nie żeby była niebezpieczna, czy coś takiego (nawet nie sądziłam, że kiedyś coś takiego powiem), tylko to po prostu zły pomysł.
- Skąd mnie znasz? - zapytała ponownie i miała minę jakby zaraz miała się poryczeć.
- IDŹ!!!
Nagle ktoś wychylił głowę zza krzaków i powiedział:
- Co to za wrzaski?
<Kto to? Niech dokończy chętny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz