niedziela, 23 listopada 2014

Od Białej "Klątwa Nocy cz 6"(cd.Ronin)

- ,,Masz przeznaczenie’’ Co to może znaczyć? – podrapałam się po głowie – Ale.. Czy mogę Ci mówić Ronin a nie Jack? – - Nie podoba Ci tamto imię? – Spytał zdziwiony - Nie, ponieważ nosiłeś to imię kiedy byłeś człowiekiem a ja nie lubię ludzi… - - To szkoda.. – - Tak czy siak nie przejmuj się tym co było ważne jest to co jest lub będzie – - No może i masz rację ale po co to stworzenie mi to dało? – - Chyba chciało Ci coś ,,przekazać lub powiedzieć’’ ale sama nie wiem dlaczego i po co – - Możliwe – - Ronin, ale życie jako wilk jest lepsze powiedz – - Sam nie wiem.. – Skrzywiłam się na tą odpowiedź - To co my teraz zrobimy? Nie wiemy jak ,,uzdrowić’’ ten kij a ty coraz bardziej słabniesz.. A ta dziewczynka? Ta.. Elizabeth? To twoja siostra? – - No tak.. I co? Zamierzasz do niej iść? – - Czemu by nie? – - Ponoć nie lubisz ludzi – - No nie lubię ale dla Ciebie mogę to zrobić – - To fajnie… ale wątpię żeby się to udało – Ja nic nie odpowiedziałam. Szybko popatrzyłam na niebo. Słońce powoli zachodziło. - Słońce zachodzi.. – powiedziałam ze smutkiem – Ale nie mamy czasu do stracenia! – Ubrałam na siebie uprząż – Ronin wsiadaj – On nie był chyba zadowolonym tym pomysłem – Ronin.. A co jeśli tęskni za tobą? Głowa do góry – Gdy mój towarzysz wsiadł ruszyłam powoli do przodu - Biała? Ty nie jesteś zmęczona? – - Nie.. dam radę – Po chwili zaczęłam truchtać a później powoli biec - Skąd wiesz gdzie jechać? – dziwił się - Instynkt! – uśmiechnęłam się. Biegłam tak jeszcze przez 15 minut kiedy zauważyłam że moje łapki zmieniają kolor na czarny – O nie.. – po chwili byłam cała czarna a moje oczy zmieniły kolor na żółty. Sanie również zmieniały kolor. Zaczęłam gwałtownie hamować. Ronin wyskoczył z sań gdy one się już prawie zatrzymały a ja już miałam zdejmować uprząż ale z niej wyrosły kolce które wbiły mi się w brzuch. - Biała! – podbiegł do mnie a ja resztkami sił zniszczyłam sanie na drobne kawałki - Wiesz co zauważyłam? Jak jestem po przemianie tylko wyczarowane prze ze mnie rzeczy również zmieniają kolor… - wydyszałam – Super! Zabije mnie moja własna klątwa! – ze złości uderzyłam łapami o drzewo które zamieniło się w czarne i martwe. Moja sierść była zjeżona a w moich oczach było widać wielką złość - Spokojnie.. poczekajmy do rana – położył się pod drzewem a ja zrobiłam ro samo * * * Gdy wstałam Jack’a ekhem… Ronina nie było. Zostawił mnie? Nie… nie zostawiłby mnie. Zrobiłam kilka kroków przed siebie. W nocy nic nie było widać a teraz wszystko wyraźnie a najgorsze było to że byliśmy poza watahą. Jestem w obcym miejscu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz