- Calipso, czy to ty?! Naprawdę?! - wstałem i niemalże mnie wmurowało.
- To ja! - przytuliła mnie.
- Gdzie ty byłaś?!- prawei płakałem ze szczęscia.
- No, to tu, to tam - uśmiechnęła się.
- Dzięki, Bogu że żyjesz! Myślałem że już nigdy cię nie zobaczę - pocałowałem ją w nos.
- Masz widocznie szczęście , podwójne - usmiechnęła się.
- Podwójne? Sądzę że jest jedno i to naprawdę wielkie - zarumieniłem się.
- Bo, wiesz...Jestem w ciązy... - usiadła na ziemi i lekko pomacała swój brzuch.
- Naprawdę?! Moje!? - nie mogłem uwierzyć.
- Tak, a teraz się uspokój, bo wybuchniesz kochany - zażartowała.
- To świetnie! - zawołałem.
Calipso trochę się zjeżyła i napręzyła sierść.
- Coś nie tak? - zapytałem.
- Strasznie...Boli mnie brzuch - stęknęła.
- CZAS!- zaniosłem ją do lekarza.
Lekarzem był pewien smok. Nazywał się normalnie, Dragon.
- Moja partnerka rodzi!- krzyknąłem.
Dragon szybko przygotował stół i zaczął się poród.
<Calipso?>
PS. Wiadomość od Octavius'a - ''Pozwoliłam Night'owi na smoka lekarza, o imieniu Dragon, nie burzcie się za to ;) I prosze Night i Calipso wysłać formularze szczeniąt do mnie, bo na pewno umówiliście się na dwójkę szczeniaczków ;* Proszę o kontakt i w miarę rozbudowane opo Calipso, około 30 linijek, i zdania mają być rozbudowane ;) Powodzenia!''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz