Szłam chwiejąc się. Midnight nigdy nie da mu rady. Upadłam jak długa na ziemię. Zakręciło mi się w głowie.
-HAHAHAHAHAHA!-usłyszałam śmiech Kronosa.
-Spadaj! Odczep się!-wrzasnął Mid,na co mój brat wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem.
Doczołgałam się do nich. Zauważyłam dziwne zjawisko. Miecz mojego ,,wybawcy" mienił się błękitem. Gwieździsta Stal!!!! Kronos też to zauważył. A Mid wykorzystał jego chwilową nieuwagę. Przewrócił go i przygwieździł do ziemi. Już miał mu wbić miecz w serce gdy krzyknęłam:
-NIE RÓB TEGO!
Odwrócili się obaj. Mój brat zrzucił z siebie Midnighta i zniknął.
-Co ty zrobiłaś?!-spytał wściekły.-Prawie go pokonałem!
-Nie... Nie mogłeś tego zrobić...
-Czemu?! Bo jestem za słaby?! No tak, zapomniałem!-wywrócił oczami.
-Nie oto mi chodzi-wyszlochałam.-To nie tak... Ja wciąż mam nadzieję...
-Na co?! O co chodzi?!-tym razem Mid był zdezorientowany.
-Bo on... Kronos... Nie zawsze był taki... Ja mam jego portret... Zawsze przy sobie...-wyjąkałam i podałam mu zgniecioną kartkę.
Był na nim portret mojego brata sprzed czasów. Zanim to wszystko się zaczęło. Oto on:
-W ogóle niepodobny-rzekł Midnight.-Masz nadzieję,że dasz radę go uratować?
Pokiwałam głową,potwierdzając. Rozpłakałam się. Midnight objął mnie próbując jakoś pocieszyć.
<Midnight?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz