- Witaj...- powiedziałam przez mgłę.
Basior popatrzył na mnie złowieszczo.
- I żegnaj! - wskoczyłam na niego tocząc się do wąwozu.
- Ty głupia dziewczyno! Bywaj - wyjął z kieszeni nóż i wbił mi go w plecy.
- CIĘCIE! - krzyknął mój przyjaciel Veke.
Zeszłam z planu odklejając z pleców ''wbity'' plastikowy nóż.
- Dobrze zagrane Nova - mrugnął mi Veke.
- Dziękuję - zarumieniłam się.
- Nova, musimy się ucharakteryzować na opętaną pannę z domu Woodu - uśmiechnęła się i wzięła mnie do studia makijarzystki.
- Jak tam praca? - zaczęła pudrować mi policzki.
- No, cóż...Trudno, Elizabeth, trudno - westchnęłam.
- Kiedyś, byłam aktorką łatwo nie było - wyciągała szminkę z szkatułki.
- Ale może nudzić - oparłam łapę o krzesło.
- Nie, jak fajnie się wygląda - wysmarowała mi usta żółtym błyszczykiem.
Weschnęłam ponownie. Elizabeth wyjęła ze skrzyni kilka pajęczyn i położyła mi je na głowę. Odsunęła się i spojrzała na mnie.
- Jeszcze...Z dwie większe pajęczyny i bez tej mniejszej - wlazła niemal do skrzyni.
- Lubisz tę pracę - ziewnęłam.
- I to jak! - oznajmiła wesoło.
- Nova, Nova! - do studia wpadł pan Griston.
Griston był naszym szefem. Wszytskich aktorów, reżyserów wszystkim zarządzał.
- Nasza Nova! Wielka gwiazda filmowa - powiedział z akcentem francuza.
Uśmiechnęłam się.
- Musi iść gdzi indziej...- dokończył zdanie.
- CO?! - wstała z krzesła jak torpeda, patrząc na szefa.
- Ale co złego robiłam!? - nie dowierzałam.
- Wszystko, dobrze ale musisz zostać przeniesiona. Do innego studia, na inny plan i tak dalej - palnął szybko.
- Ale dlaczego?! - spojrzałam mu w oczy z gniewem.
- No, normalne przeniesienie, jak na przykład twój przyjaciel Mattew...On też musiał odejść - odpowiedział szybko.
Obejrzałam się na Elizabeth. Zrobiła dobrą minę do złej gry. Griston wyszedł, a ja ze smutkiem padłam na krzesło.
- Nie martw, się Nova. Tam gdzie będziesz...Może będzie lepiej - uspokojała mnie.
- ALE NIE CHCĘ! - grymaszyłam.
- Ohh... - nie miała na mnie siły.
- Słuchaj. Moja najlepsza przyjaciółka i aktorka, odchodzi. Wiesz dlaczego? - dodała.
Wzruszyłam ramionami.
- Bo, jest dobra i musi się lepiej rozwijać w sztuce filmów. Tutaj jesteś już za dobra. Przeznaczenie wybiera ciebie na próbę. Bądź silna! - dokończyła.
- Masz rację... - pożegnałam się z nią.
***
Na kolejny dzień byłam na terenach nowej watahy.
- Nova, zapewne? - zapytał biały basior.
- Tak - przyznałam.
- Nie martw, sie będziesz się czuła tak jak w Hollywolf! - uśmiechnął się.
- Oby była nadzieja - powiedziała filmowskim akcentem.
THE END ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz