Siedziałam na drzewie już od dłuższego czasu. Jakoś nikogo nie było w pobliżu. Złapałam się mocno ogonem o gałąź i opuściłam się zwisając jak nietoperz. Mój licznik głodu powoli zbliżał się do zera. Puściłam się i spadłam w krzaki. Zaczęłam się śmiać. Zobaczyłam jakiegoś jelenia który widocznie nie miał co robić tylko jeść. Pokręciłam głową i pobiegłam w jego stronę. Skoczyłam mu ta plecy i zaczęłam rozgryzać go. Próbowałam dogryźć się do serca. Serce było najsmaczniejsze. Jeszcze popiłam to wszystko krwią i ruszyłam dalej. Krew kapała mi trochę z pyska. Na twarzy miałam swój uśmiech. Nagle kogoś zobaczyłam.
<Ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz