Biegłam przez jakiś ciemnu,mroczny las. Uciekałam jak najdalej od miejsca śmierci moich rodziców. Zabił ich mój brat! Ale nikt nie wie dlaczego... Czułam,że mnie też chce zabić. Bałam się. Byłam zmęczona i marzyłam już tylko o śnie. Wpadłam na basiora.
-Uhm..-chrząknęłam.-Przepraszam bardzo. Spieszę się.
-Zauważyłem-odparł.-Jak ci na imię?
-Arya...-rzekłam cicho i niechętnie.
-A ja Octavius. Alfa Watahy Zorzy Polarnej. Może chciałabyś dołączyć?-spytał.
-Nie chcę sprawiać problemów...-zaczęłam.
-Jakich problemów?-zaśmiał się.
-Bo widzisz ja....Uciekam przed bratem. Chhce mnie zabić. Rodzice już nie żyją,podobnie dwójka rodzeństwa...-westchnęłam.
-Rozumiem.... -powiedział Octavius i odwrócił się.
-Poczekaj!-krzyknęłam za nim.-Jeśli naprawdę nie sprawię problemów.... To chcę dołączyć.
-Super!-odkrzyknął. Rozległ się lwi ryk pomieszany z krzykiem orła.-Co to?!-zjeżył się Octav.
-A to..... To jest mój gryf.
-Co??????!!!!!
Wzruszyłam ramionami. Obok mnie wylądował mój stary druh,Kłapciak. Nazwałam go tak,bo ciągle kłapie dziobem na innych. Tak naprawdę nazywa się Brom. Octav zabrał mnie na teren watahy i oprowadził.
<Octavius?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz