Byłem atakowany przez jakiegoś debila. Jeszcze do tego miał większą energie i nie miał ogromnej ranny na brzuchu. Wadera nie mogła mi pomóc jak na początku. I tak była bardzo miła.......... Po godzinie leżałem na ziemi cały poparzony. Podszedł do mnie i wybuchnął ogromnym śmiechem. Ja się tak nie bawie!-powiedziałem w myslach i wbiłem mu magiczny miecz. Popatrzył się na mnie jak na idiote. Padł martwy koło moich zakrwawionych stóp. Wadera wyszła z ogromnej kuli ognia. Podbiegła do mnie i zaniosła do jaskini. Była taka miła...... taka fajna...........lubie ją nawet bardzo. Zemdlałem na jej rękach.
<Arya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz