Przygotowałam ostatnie rzeczy. Podszedł do mnie Octavius.
-Już wszystko gotowe?-zapytał.
-Oczywiście-odparłam z uśmiechem.-Dzieci już są?
-Livia jest na dole ze swoim smokiem, a Solaris zaraz wróci-odpowiedział mój mąż.
-A Lumia?
-Nie mam pojęcia gdzie jest...-spuścił lekko głowę-Mówiła dzisiaj rano, że ma ważne sprawy na głowie i dotąd nie wróciła.
-Nie uważasz mój drogi, że ona coraz częściej znika na całe dnie?-popatrzyłam na niego.
-Myślisz, że wpakowała się w coś?-powiedział po chwili.
-Nie wiem... Mam nadzieję, że będzie pamiętać o tym dzisiejszym obiedzie-westchnęłam.-Stosunkowo rzadko spotykamy się wszyscy razem.
Octavius westchnął. Do jaskini wszedł Solaris z Livią. Przywitali się i spytali kiedy siądziemy do stołu. Powiedziałam im, e jak chcą to już mogą. Moja córka zapytała się czy jest już Lumia. Odpowiedziałam ze smutkiem, że jeszcze nie. Solaris zaproponował, żebyśmy poczekali jeszcze chwilę. Zgodziłam się, ale zaczęliśmy powoli nakrywać do stołu. Trochę to zajęło, a strażniczka mroku ciągle nie wracała. Wychyliłam się z jaskini. Na terenach kręciła się masa wilków, ale nie było wśród nich Lumii. Nie dopuszczałam do siebie złych myśli. Uspokoiło mnie trochę to, że ona dysponuje dużą mocą, więc nie ma opcji, żeby ktoś jej coś zrobił. Pomyślałam, że chyba za bardzo pozwalamy jej na wszystko. Gdyby nas bardziej szanowała wróciłaby już.
<Octaviusie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz