Pobiegłam szybko do wujka Jerome który zajmował się moim smokiem. Otworzyłam delikatnie drzwi od kliniki i weszłam do środka.
- Wujku? – zawołałam a z progu wyszedł Jerome.
- O Livia, Stone się właśnie przebudza, chodź! – Poszłam szczęśliwa i zauważyłam jak Stone słodko leży ruszając łapami. – Tęsknił za tobą – uśmiechnął się wuj. Podeszłam do smoka i czule się do niego wtuliłam. Czułam jak bije mu serce.
- Ile jeszcze będzie tu tak leżeć? – spytałam
- Jeśli wstanie za kilka minut to będzie znaczyć że może opuścić szpital. A! właśnie, nie mogę mu strzyknąć leku, jego łuski są za grube –
- Mogę odchylić jego łuski, są zrobione z kamienia a ja mogę kontrolować kamienie. – Z trudem odsunęłam jedną łuskę a Jerome podał szybko środek.
- Dobrze, jak chcesz możesz tu zostać z nim – wyszedł z pomieszczenia
Oparłam się o towarzysza i zasnęłam.
* * *
Gdy się obudziłam poczułam że Stone patrzy na mnie spokojnym spojrzeniem.
- Smoczku! – cmoknęłam go w łeb – Możesz chodzić? – Stone wstał niepewnie ale utrzymał się na nogach. – Wujku! – na moje wołanie przyszedł Jerome i opatrzył Stone’a.
- Jest zdrowy ale niech na razie nie robi gwałtownych ruchów –
- Dobrze! - wsiadłam na smoka i spokojnie wyszliśmy ze szpitala – Dziękuję! – krzyknęłam po raz ostatni do Jerome i poszliśmy do domu.
- Hej Solaris! Hej mamo i tato! – zsiadłam ze smoka – Jak z Lumią? -
<Lumia? Solaris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz