Szłam korytarzem. Widziałam na ścianach najróżniejsze plakaty i rysunki ze zwierzętami. Niektóre mijałam obojętnie, a innym poświęcałam nieco uwagi. Patrzyłam trochę na podłogę i doszłam do wniosku, że właściciel chyba trochę za mało płaci sprzątaczce. Nagle zauważyłam jakieś poruszenie. Stanęłam gotowa do obrony. Na szczęście to była tylko kamera monitoringu. Pomyślałam o Foxy'm. Miałam cichą nadzieję, że nic nie przeskrobał. Niestety moja ludzka postać przeszkadzała w obecnej sytuacji. Jako wilk o mocy ciemności widziałam w nocy perfekcyjnie. Jako człowiek będąc w tym budynku musiałam wytężać wzrok, żeby nie wpadać na ściany lub ewentualnie rozrzucone przedmioty. Nie wiem już jak długo się tam kręciłam. Nie miałam pojęcia czy mijały minuty, czy godziny. Ta pizzeria była istnym labiryntem. Nagle usłyszałam coś.
-To ja-głos ten był niski.
Ta fraza powtórzyła się jeszcze kilka razy. Dobiegł do moich uszu również przyciszony krzyk mojego lisa. Taki sam, jaki wydał z siebie w dniu naszego poznania. Ruszyłam szybko w kierunku źródła dźwięku. Ogarnął mnie niepokój. ,,A jeśli coś mu się stało?"- zapytałam samą siebie. Zauważyłam po jakimś czasie chyba blask małej lampy. Podeszłam tam. Okazało się, że to było tak naprawdę ostatnie światło zachodzącego księżyca. Zbliżał się dzień. Po kilku kolejnych krokach coś rąbnęło mnie w głowę. Oszołomiona straciłam kontakt ze światem i osunęłam się na ziemię.
I tak minął wieczór i poranek-noc pierwsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz