Taravia usiadła na krześle, a ja założyłem jej na szyję medalion. Zabłyszczał on złotym jak skarby świata kolorem.
- Huffleween! - oznajmiłem z uśmiechem.
Taravia była chyba bardzo ucieszona, podskakując podeszła do Miranda.
- Mirand - skinąłem łbem.
Założyłem na pierś basiora naszyjnik przydziału. Tak samo, złoty kolor okrył swym blaskiem salę.
- Oto dwóch niezwykłych puchonów przede mną stoi - zaśmiałem się. Uśmiechnęli się oboje.
- Macie teraz transmutację - dodałem i schowałem medalion przydziału do szkatułki.
- To już idziemy - Mirand otworzył drzwi.
- Aaaa! Prawie zapomniałem! - na to szczeniaki odwróciły się.
- Każdy szczeniak od jutra będzie nosił szkolny krawat z kolorami swojego domu. Slysenyss - kolory zielone i srebrne, Ferronath - żółte i czerwone, Treacstone - niebieski i brązowy, a Huffleween - złoty i czarny. Dam wam już dziś wasze ''malutkie herby'' noście je z dumą - założyłem im na szyję złoto czarne krawaty.
- Teraz każdy pozna że jesteście z Huffleween'u. Uniwersalne i świetnie się prezentują - zaśmiałem się.
Szczenięta pobiegły na lekcje z Bloody, a ja zostałem na sali baletowej.
<Mirand?Taravia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz