środa, 21 stycznia 2015

Od Taravii ''Nadgryzione serce da się załatać cz.2'' (cd.Mirand)

Popatrzyłam ukradkiem na kartkę leżącą na piasku żarzącego słońca. Położyłam na niej łapę i odłożyłam dalej z uniesioną głową. Wypięłam pierś i spojrzałam wysoko w inną stronę. Przymknęłam oko i spoglądnęłam na kartkę. Westchnęłam i wzięłam kartkę do łapy. Przeczytałam zawartość kartki i podniosłam nieco brew. Pobiegłam do jaskini i rzuciłam się na posłanie wyłożone miękką zasuszoną trawą. Energicznie wypuściłam pyskiem powietrze.
- Dobra... Pójdę - wyszeptałam pod nosem.
Przeczesałam kilka razy moje złociste futro grzebieniem z kości słoniowej i wyjrzałam z jaskini. Wysoko nad głową, ponad skałą kanionu słońce zachodziło powoli. Szybko wybiegłam z groty i biegłam ciasnym korytarzem między czerwonymi skałami. Biegłam w stronę parku. Niestety w tym biegu moje futro zupełnie się skołtuniło. Często tak się robiło, jak biegłam w naelektryzowanym futrze czesanym kością słoniową w promieniach słońca. Gdy wybiegłam w ''gorących'' gór, zmieniłam kurs w stronę parku.
***
Byłam już na miejscu. Dalej zobaczyłam Miranda. Wbiegłam w krzaki które ponownie wyczesały mi futro. Znowu weszłam na ścieżkę i podeszłam do niego.
<Mirand?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz