… szłam przez las. Cisza, ciemno choć słońce było na niebie. Słońce? Nie wiem, może księżyc. To nie był las, lecz polanka. Tak polanka z trawą wysoką jak sosna. Może dlatego tak ciemno. Nie mogłam mówić, a może nie chciała?
- Co to jest za miejsce?- usłyszałam swoje myśli.- Czyli moja mowa, to moje myśli. Muszę uważać co myślę... wchodziłam w nicość. Na poprzednie pytanie nikt mi nie odpowiedział.
- Sama jestem. Sama, samiuteńka...
- S-A-M-A?- przerwał moją myśl donośny głos.- Czemu chcesz być S-A-M-A?
Odwróciłam się nikogo nie było. Trawa zaczęła zapadać się pod ziemie, a ja traciłam grunt pod łapami. Zakryłam oczy myśląc, że to koniec. Po krótkiej chwili stwierdziłam że unoszę się w nicości... unoszę się z inną masą nie mającą kształtów ani kolorów.
- To ty jesteś tym głosem który słyszałam w swojej głowie?- milczał.
- Co to jest za miejsce?- cisza. Ta bezkształtna masa powiększyła się. Rozwarł się i pokazał coś na kształt zębów. Nie były równe, co chwila spływała z nich ciecz. Znów się powiększył. Był wielkości Jowisza. Jowisz... to chyba największa paleta... nie wiem... zaczął wchłaniać mnie do swojego wnętrza jak czarna dziura... może to była czarna dziura? Być może... nie wiem. Ogarnęła mnie ciemność... słyszałam tylko swój oddech... Czemu oddech? Serca nie słyszałam...
- Czy ja umarłam?- nastała grobowa cisza... już swojego oddechu nie słyszała.
- T-A-K- usłyszałam ten sam doniosły głos...
*********
-O obudziłaś się. W końcu- zobaczyłam zamazany pysk wilka- jak tam twoje łapy?- milczałam.
- Sisi? Co ci co jest?- w milczeniu obejrzałam łapy które owinięte były w bandaże....
- Szafira? Słoneczko moje co się dzieje?- spojrzałam pytająco no basiora.
- Kim jesteś?
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz