-Hejka! Co robisz? - zapytałem.
-Idź sobie. NIe widzisz, że jestem zjęta?
-Też mi miło cię widzieć. Co robisz? - powtórzyłem na co westchnęła z niechecią.
-Jak już musisz wiedzieć, to próbuje się nauczyc nowej mocy.
-Aktualne ci nie wystarczą?
-Nie - warkneła.
-To fajnie. Mogę się przyłączyć? Przydałby się trening...Lumia!
-Co? - przewróciła oczami.
-Ty umiesz latać prawda? - orzywiła sie odrobinę.
-Tak, i to bardzo dobrze. A po co ci to wiedzieć?
-Myślisz, że mogłabys nauczyć mnie latać bez skrzydeł?
-A chciałbyś sie tego ode mnie nauczyć? - zdziwiła się.
-Bardzo!
-Ale wiesz, że ja latam dzięki skrzydłom? Nie obiecuję ci, że sie nauczysz...
-A co mi tam! Zawsze można spróbować - po moich słowach westchnęła i po raz pierwszy sie uśmiechneła.
****************
Wdrapałem się na wysoką skałę jak kazała mi Lumia.
-Jesteś pewna, że mam to zrobić?
-Tak skacz! Ale zanim szkoczysz to pomysl, że nie spadasz tylko sie unosisz.
Zrobiłem tak jak powiedziała. Skoczyłem i wyobraziłem sobie, że się unoszę. W samą porę! Zatrzymałem się kilkanaście centymetrów nad ziemią, ale potem i tak upadłem.
-Nie wierzyłam, że ci się uda. Choć lewitowłeś tylko przez chwilę.
-Czyli mnie podpuściłaś?! Złamałbym sobie coś!
-Ale nie złamałeś...
-Dzięki.
-Dobra sprubuj jescze raz!
*****************
Po kilku podobnych prubach, wreszcie mi się udało. Unosiłem się w powietrzu.
-A teraz sprubuj unieśc się wyżej.
-Niby jak?
-Nie wiem. Ja używam do tego skrzydeł pamietasz? Wiem! Skoro, jesteś w stanie sobie wyobrazić, że się unosisz to wyobraz sobie skrzydła, którymi machasz!
-Udało się! A jak mam wylądować?
-Sprubuj złorzyć "skrzydła"! Może sie udać!
Rzeczywiście znowu sie udało. Wulądowałem obok Lumi.
-Teraz, musisz popracować nad lotem...Może lepiej będzie jeśli się sam pouczysz?
-Czemu? Już chcesz iść?
-Idzie ci bardzo dobrze. Jak widać wystarczy, że coś sobie wyobrazisz i już. Nie potrzebujesz mnie...- odwruciła się i zaczęła odchodzić.
-Czekaj! Nie idź. Skoro mnie juz nie uczysz to może chociaz wybierzesz sie ze mna na pierwszy lot?
-Naprawdę tego chcesz? - zapytała z nadzieja w głosie.
-Bezgranicznie. Przeciez jesteśmy przyjaciółmi. No choć.
-Zgoda.
Wzbilismy się w powietrze. Lumia znakomicie latała. Nigdy sie tak nie nauczę. Polataliśmy po okolicy. w pewnym momencie Lumia zaproponowała wyscig. Zgodziłem się. na poczatku mnie wyprzedzała, ale po tem zrozumiałem jak mam lecieć szybciej i wyprzeziłem ją. Lataliśmy długo, aż dotarlismy w okolice Śnieżnego Zamku. Wtedy wpadłem na pomysł na nowa zabawę. Podleciałem do wadery i klepnałem ją w bark.
-Berek!
Goniliśmy sie tak przez chwilę. Ale wtedy zdarzył sie wypadek.Nie zwracałem uwagi na to co jest dookoła mnie i odwruciłem sie, by zobaczyć gdzie jest Lumia. Przez cały czas leciałem przed siebie. Spostrzegłem, że sie zatrzymała.
-Mir! Uważaj! - krzykneła.
odwruciłem sie i wpadłem na okno zamku. Przebiłem je i wleciałem do środka.
<Lumia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz