-ARYA!!!!!!!!-krzyknąłem biegnąc za nią. Nie mogłem jej zostawić ani nie mogłem zostawić Assassinów. Z tymi dwoma rzeczami byłem związany. Wreszcie ją dogoniłem.
-Kocham cię ale nie mogę rzucić Assassinów bo to awykonalne!-odpowiedziałem zipiąc.
-Dla mnie ich nie porzucisz?!-krzyknęła.
-NIE MOGĘ!-wiedziałem że kiedyś to nastąpi.-Arya...... mój przodek był Assassynem, Mój dziadek, Ojciec, brat jest. Musze to przemyśleć......... kocham was wszystkich i nigdy was nie porzuce.-wytłumaczyłem się i zeskoczyłem z klifu. Musiałem zostać sam........ sam.....
****************************
Wróciłem na noc w zwykłej postaci:
Arya już czekała..
-Porzuce Assassinów tylko że musze w każdym miesiącu stawać się na służbie-popatrzyłem na nią.
-Ehhhhhhhh
-Ale kocham was i nigdy was nie opuszcze!-przytuliłem ją.-Zawsze będe z wami.......
Na dół zbiegły szczeniaki.
-TATA!-krzyknęły i przytuliły sie do mnie.
<Arya? porzuce ale strój będe miał?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz