wtorek, 27 stycznia 2015

Od Andrei ,,Odkrycie i towarzystwo cz.7" (cd. chętny)

Zwróciłam się z Foxy'm w swoją stronę. Jak znaleźliśmy się poza słuchem kogokolwiek powiedziałam do towarzysza:
-Ona coś ukrywa. Nie uważasz?
-Grrr......hrrrrr-zazgrzytał lis.
-Ale ona nam nie powie. Musimy zapytać kogoś innego. To musi być ktoś na tyle silny i wredny, by to zrobić.
Foxy usiadł na pniu drzewa i kiwnął, żebym usiadła obok. Zrobiłam to. Siedzieliśmy w milczeniu i zastanawialiśmy się. Po jakimś czasie mój towarzysz podskoczył z miejsca i wykrzyknął :
-Grrrraaauuuu! Las!
-Co?-podniosłam się.-wiem, że to było w lesie... my szukamy winnego.
Po tym stwierdzeniu lis wziął mnie za łapę i pośpiesznie zaciągnął do Mrocznego Lasu. Następie wskazał hakiem na drogę prowadząca do tamtego urwiska. Zrozumiałam, że on chce szukać śladów. Poklepałam go po głowie z uznaniem i poszliśmy tam. Po drodze minęliśmy kilka powalonych drzew ze śladami pazurów. Szliśmy dalej , a słońce chyliło się ku zachodowi. Zaczęliśmy sprawdzać stan tej skalnej półki. Zaobserwowaliśmy ślady smoka i dwóch wilków. Jeden z nich musiał latać, bo jego ślady zaczynały się nagle. Były tam też pozostałości po ogniu z odłamkami skały. Zobaczyliśmy również ślady krwi-wilczej i smoczej. Tej drugiej było więcej. Foxy znalazł kawałek cienkiej błony, takiej samej, jaka jest na smoczych skrzydłach. Podeszłam bliżej urwiska. Mój towarzysz zrobił to samo.
-Chyba nie znajdziemy tu więcej śla...-urwałam.
Nagle usłyszeliśmy trzask. Po tym straciłam grunt pod nogami. Zaczęłam spadać. Już krzyknęłam, kiedy zauważyłam, że Foxy mnie złapał za ogon. Kawałek skały, który się odłamał leżał już dużo niżej. Mój lis wisiał trzymając się hakiem tego, co zostało na górze. Ja zwisałam pyskiem w dół trzymana dosłownie żelaznym uchwytem. Pomyślałam, że gdyby go tu nie było, może i zdążyłabym zamienić się w gryfa, ale nie udało by mi się wyprostować lotu. Towarzysz wciągnął mnie wyżej. Zeszliśmy stamtąd. Jak miałam już pewny grunt pod łapami przytuliłam do siebie przyjaciela.
-Dziękuję ci...-szepnęłam.
Nagle nadbiegł Jerome.
-O, tu jesteście!-zawołał.-Rozszyfrowałem liścik twojego towarzysza!
-I co tam napisał?-zapytałam.
-,,Duża smooka mała Stone rodzicu"-odczytał z kartki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz