Chodziłam po bezkresnych lasach. Pochodziłam z piasków gorącego południa. Z okolic pustyń. Dotąd razem z rodziną przebywaliśmy w wielkich piramidach, starożytnych wilków. Nie tylko ja tam mieszkałam. Były też inne wilcze rodziny. Pełno korytarzy, pułapek, komnat. Ale musieliśmy opuścić piramidę gdy zaatakowali nas najeźdźcy. Uciekałam z siostrą jak najdalej od tego miejsca. Mamy i taty dotąd nie zobaczyłam... Siostra zniknęła po pięciu dniach na pustyni. Gdzieś najwyraźniej poszła. Czekałam na nią trzy dni. Lecz nie wróciła. Na pewno poszła szukać wody... Na próżno... Od rzeki było bardzo daleko. Mała, posępna waderka. Dotarłam do jakiś gór. W ich dole były piękne zielone wierzby i jezioro. Zeszłam ze szczytu góry i napiłam się wody z jeziorka. Byłam strasznie zmęczona. Nagle nadleciał jakiś złoty wilk. Miał czarno-złote futro i olbrzymie skrzydła. Popatrzył na mnie poważnym wzrokiem.
- Kim jesteś? - zapytał doniosłym głosem.
- Jestem Taravia... Ja... Jak weszłam na twój teren przepraszam...- popatrzyłam na niego.
- Nic nie szkodzi. To tereny mojej watahy. Dołączysz może? - zapytał od razu i podszedł bliżej.
- Tak! Byłabym zachwycona! Nie chcę ciągle wędrować... - westchnęłam.
- Niech będzie Taravia. Jestem Solaris. Witamy z Watasze Zorzy Polarnej. Niezwykłego zjawiska, które unosi się w nocy nad każdym terenem. Nawet jak nie ma zimy i mrozu - dodał.
- Piękna nazwa - uśmiechnęłam się.
- A ile masz lat?
- Rok i cztery miesiące
- To już panna z ciebie! Mój ojciec przydzieli cię do domu. To takie klasy w wilczej szkole - zaśmiał się.
- Niech będzie - ziewnęłam.
- Ale nie dziś. Jesteś widzę bardzo zmęczona. Jak na wilka z południa przebyłaś daleką drogę. Zaprowadzę cię do twojej jaskini. Będzie w niej klimat jak z twoich stron - wzbił się w powietrze, a ja pobiegłam za nim. Miałam jeszcze odrobinkę sił.
Jaskinia była piękna! Była w piasku! Wyglądała ona jak kanion. Moje strony. Uśmiechnęłam się i padłam na skalną półkę. Zasnęłam.
***
Nad ranem obudził mnie jakiś szum. Wyszłam z jaskini i obejrzałam się. Nade mną swoimi skrzydłami machał biały odrobinkę starszy wilk. Wylądował dalej ode mnie.
- Taravia? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam i podbiegłam do niego.
- Czas na tiarę przydziału - odrzekł i skinął łbem.
***
Szkoła była naprawdę fajnym miejscem. W okół stały szczenięta. Cieszyłam się. Może kogoś poznam? Weszliśmy do sali. Były tam wielkie lustra na dwóch ścianach i poręcze przy nich. Na środku sali stało krzesło. Octavius pokazał łapą że mam na nim usiąść, zrobiłam to, a po tym Octavius założył mi na szyję naszyjnik. Iskrzył i migotał jasnym światłem.
<Octavius?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz