Basior spojrzał na mnie z przerażeniem.
- Ale jak to co się stało? Nie pamiętasz mnie? Sis.... a pamiętasz to?- wyciągną naszyjnik i położył na łóżku. Wzięłam go, obejrzałam uważnie.
- Pamiętasz. To ja... Silver. Ja ci go dałem... jesteś moją..- nagle wstał. Wybiegł przez drzwi trzasnął drzwiami. Dziwny wilk... ale naszyjnik ładny... mój? Nie wiem nie pamiętam. Łapy zaczęły mnie boleć. Pewnie leki przeciw bólowe przestały działać. Odłożyłam naszyjnik. Obejrzałam swoje łapy.
-Ja sobie to zrobiłam?- pomyślałam.
- Tak, a któż by inny?-usłyszałam głos w głowie. Ten sam, donośny, dumny.
- kim jesteś?
- Twoim stróże- zaśmiał się.- Twoim złym stróżem.
- O... a co robisz w mojej głowie?
-... em nie usłyszałaś poprzedniej odpowiedzi?! JESTEM.... w ty momencie wszedł... Silver chyba tak się przedstawił. Wkurzony za nim stał lekarz chyba coś mu tłumaczył usłyszałam tylko urwaną rozmowę
-...przykro nam, ale musieliśmy użyć magi. Miejmy nadzieję, że to chwilowa amnestia. Na tym poziomie nie mogę w stu procentach tego stwierdzić... może być chwilowa, ale też mogła stracić pamięć na zawszę.- potem zwrócił się do mnie- Łapy się ładnie goją za tydzień może dwa wyjdziesz ze szpitala.
Silver mówił coś pod nosem.
- a teraz wybaczcie ma innych pacjentów. Wyszedł zostałam z Silverem sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz