- ech... a co się stało?- zapytałam z obojętnością. Pięknie... jakaś wadera pyta się co się stało kiedyś tam. Mnie to nie obchodzi.
- Nie wiesz? Znalazłam w wąwozie poranionego smoka i...
- On żyje?!?
- Tak... masz z tym coś spólnego?- zamyśliłam się. Czy ona ma na myśli tego smoka z którym mój Hoody walczył? Nie powinien tego przeżyć. Przecież spadł... nie cierpię smoków.
- Nie nic nawet o tym nie wiedziałam- skłamałam
- Czyżby?- Andrea spojrzała na mię podejrzliwie.- słyszałam co zrobiłaś towarzyszowi Livii jesteś zdolna by sponiewierać tak dużego smoka.
- przyznaje nie lubię smoków, ale ja nic nie zrobiłam. Nawet nie wiem jak on wygląda. Daj mi spokój.
Odwróciłam się na pięcie i zostawiłam ją samą w lesie.
<Andrea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz