Biegłam ile sił w łapach by tylko być z dala od tej watahy. ,,To już ósma wataha z której mnie wygnano. Może nie ma dla mnie odpowiedniego miejsca?"-myślałam tak długo dopóki wycie i dźwięki łap nie ucichły i byłam tylko ja.
-Eris! Gdzie jesteś?!-darłam się długo. ,,Nie poszła za mną... widać musimy zerwać przyjaźń."-myśli tak mnie dobijały.... czemu te wilki nie są normalne? Tak marzyłam by mieć przy sobie ducha matki jako towarzysza... ,,Matko, jeśli mnie słyszysz proszę odezwij się!"-wołałam w myślach i głnagle rozległ się dźwięk:
-Jestem tu. Nie musisz prosić bym przybyła, jestem obok ciebie.
Nagle przede mną pojawił się duch matki.
-M-mamo, to ty?!-nie mogłam uwierzyć! Matka jest obok mnie! To takie piękne...
-Będę ci towarzyszyć jako Eris. Proszę córko, jeśli mnie potrzebujesz to pomyśl w myślach imię ,,Eris" a zjawię się najszybciej jak mogę. Pamiętaj, twoją rodziną jest kosmos który daje ci pełną moc życia, harmonii i równowagi. Używaj magii mądrze.
Tak się cieszyłam że matka wróciła i mi towarzyszy. Długie lata wędrówki i napotkałam Watahę. Patrzyłam na wszystko i podziwiałam z zachwytem. Wpadłam na Alfę, Octaviusa. Miałam oczy szeroko otwarte nie ze zdziwienia ale ze wstydu i przerażenia.
-Prze-przepraszam...
-Spokojnie. Jesteś nowa?
Uspokoiłam się.
-Tak... mogę tu przebywać? Będę wdzięczna... tak po za tym to...
-Tak, możesz. Wiem, dołączyć.
Zrobiłam coś w postaci ukłonu i pognała zostawiając sobie coś w rodzaju gwiazd które chwilkę się utrzymywały i potem znikały. Byłam strasznie zadowolona że aż wzleciałam w powietrze. Tak bardzo chciało mi się przywołać ,,Eris" ale wiedziałam że nie chce się pokazywać innym.
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz