Rozejrzałam się po mojej nowej jaskini. Bardzo mi się podobała. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że odnalazłam watahę. Odnosiłam wrażenie, że to wszystko jest snem i zaraz się obudzę. Przygotowałam sobie miejsce, ale przed snem postanowiłam jeszcze się przespacerować. Powoli się ściemniało. Postanowiłam zapoznać się nieco z okolicą. Przemieniłam się w gryfa i zaczęłam lot. Ta dolina była bogata w piękne widoki. Cieszyłam nimi oczy. Po jakimś czasie poczułam znużenie, więc wróciłam do jaskini. Ziewnęłam i ułożyłam się do snu. Zapadłam w objęcia Morfeusza.
Ocknęłam się stojąc. Znajdowałam się na dziwnej równinie. Ujrzałam w oddali hydrę, która goniła wilka. Nie wiem czemu, ale nie widziałam ich zbyt dokładnie. Chciałam podbiec do basiora, ale nie mogłam. Im dłużej biegłam, tym dalej byłam od nich. Ocknęłam się. To był tylko sen! Zaniepokoił mnie. Często moje sny bywają czymś w rodzaju wizji. Było na trochę przed wschodem. Wyszłam z jaskini na polowanie. Po powrocie przypomniały mi się słowa Solarisa. Szybko zjadłam i wyruszyłam na polanę, bo słońce już wyszło zza horyzontu. Bardzo zależało mi na poznaniu członków watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz